Zawisza: Michał Oczkowski - Prejs (67' Zniszczol), Witucki, Jastrzembski, Mateusz Oczkowski - Sochań, Mielcarek, Jaskólski (80' Czyżniewski), Kozłowski (66' Żyliński), Piekuś (80' Maciejewski) - Żylski
Niestety w derbach Bydgoszczy padł bezbramkowy remis, który komplikuje sytuację w tabeli jeśli chodzi o awans do III ligi.
Zawisza zagrał całkiem przyzwoite zawody, jednak to nie wystarczyło aby zdobyć chociaż jedną, upragnioną przez kibiców, bramkę. Cały mecz Niebiesko-Czarni przeważali, dobrze rozgrywali piłkę, konstruowali ciekawe akcje. Jednak wszystko wyglądało fajnie tylko do okolicy 16 metra przed bramką gospodarzy. Kiedy przyszło do finalizacji ataku zawodziła skuteczność. W pierwszej połowie Zawiszanie dużo strzelali z dalszej odległości, najwięcej próbował Kamil Żylski. W drugiej mieli już mniej zdecydowania i wiele akcji w ogóle nie kończyli strzałem. Dwa razy trochę bardziej zapachniało golem, najpierw w pierwszej połowie Kamil Żylski uderzył mocno, jednak nad poprzeczką, a silny precyzyjny strzał przy słupku Mateusza Oczkowskiego z końcówki spotkania obronił bramkarz zespołu z Glinek. Łącznie piłkarze Zawiszy oddali 16 strzałów (4 celne) przy ośmiu Chemika (1 celny).
Chemik skupił się na bronieniu dostępu do własnej bramki, co jakiś czas groźnie kontrując. Długimi momentami gospodarze nie mogli wyjść z własnej połowy.
W grze Zawiszy zastanawiać mogą stałe fragmenty gry, jak na przykład rzuty rożne. Tu również zdecydowaną przewagę mieli Niebiesko-Czarni, wykonali ich aż 11, Chemik tylko 3. Co z tego, jeśli po żadnym z rogów nie stworzono najmniejszego zagrożenia pod bramką Chemików.
Margines błędu już zniknął, teraz każde potknięcie może skutkować stratą pozycji lidera. Jedyna opcja na jej utrzymanie to wygranie wszystkich czterech meczów do końca sezonu. Jest to na pewno nie łatwe, ale dla Zawiszy do zrobienia. Jeśli wiara czyni cuda, my wierzymy że się uda!