Zawisza Bydgoszcz ma przed sobą długą drogę, jeśli chce wrócić na szczyt
29.07.2016
Kibice bydgoskiego Zawiszy po raz kolejny wzięli się za ratowanie swojego klubu.
Zawisza Bydgoszcz dwa lata temu zdobył Puchar Polski. W tym roku nie przystąpi w tym sezonie do rozgrywek centralnych. Klub zbankrutował. Nowe życie zaczynie od B klasy.
W piątek 22 lipca Zawisza rozegrał pierwszy sparing przed nadchodzącym sezonem. Na Stadionie Gminnym w Dobrczu zremisował z miejscowym GLKS 5:5. Mecz podzielony został na trzy tercje, tak żeby nowy szkoleniowiec bydgoszczan Dawid Niezbecki mógł ocenić wartość sportową jak największej liczby piłkarzy. Zawisza nie ma dziś ustalonej kadry, zawodnicy pojawili się w drużynie w ostatnich dniach, niektórzy anonsowali się przez telefon. Zgłoszenia wciąż napływają. Mimo że klub liczy sobie 70 lat dopiero tworzy drużynę piłkarską. Od zera.
Miedzy pucharem i bankructwem
Dwa lata temu Zawisza odniósł największy sukces w historii klubu – zdobył Puchar Polski, potem Superpuchar. Zagrał w eliminacjach Ligi Europy, uległ w dwumeczu z belgijskim Waregem. Najwyższe miejsce w lidze zajął jednak w 1990 roku. W latach 80. I 70. zdobywał medale mistrzostw Polski juniorów. To w tym klubie grali kiedyś reprezentanci kraju: Zbigniew Boniek, Stefan Majewski, Henryk Miłoszewicz, Marek Rzepka, Piotr Nowak.
– Klub WKS Zawisza nagle rozpłynął się w powietrzu – mówi Eugeniusz Nowak. prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Szef regionalnej federacji, działacz PZPN, wyjechał wraz z reprezentacją Polski na Euro. Zawisza wtedy jeszcze istniał, miał kłopoty, ale był cień szansy na to, że pozostanie w I lidze, do której spadł w 2015 roku i zajął w poprzednim sezonie piąte miejsce. Kiedy Nowak wrócił z Francji przeżył szok. Zawiszy praktycznie już nie było. Klub nie otrzymał licencji, odwołanie nie spełniło wymagań formalnych, nie został dopuszczony do rozgrywek I ligi w sezonie 2016/17, w końcu zniknął.
Formalną przyczyną braku licencji był brak opinii biegłego rewidenta. Innymi słowy komisja nie miała podstaw, by ocenić wiarygodność finansową spółki. Los piłkarzy nie ma znaczenia. Ci, którzy grali jeszcze w I lidze, już na początku czerwca opuścili Zawiszę i rozjechali się po Polsce i świecie. Z ostatnim trenerem Zbigniewem Smółką spółka, zanim Komicja Licencyjna wydała decyzję, nie przedłużyła kontraktu.
Nie ma winnych, wszyscy święci
W Bydgoszczy każdy zainteresowany losem klubu obwinia każdego. Były właściciel, poznański agent piłkarski Radosław Osuch od zawsze wskazywał na przeszkadzających mu w działalności kibiców. Wtórował mu prezydent miasta Rafał Brzuski. Kibice zrzeszeni w Stowarzyszeniu Piłkarskim Zawisza, które teraz reanimuje klub, nie mieli wątpliwości, że winien upadku jest Osuch, nie bez winy – ich zdaniem - jest także najważniejszy rangą urzędnik w Bydgoszczy. Miejska opozycja także co chwila wytyka błędy obecnemu prezydentowi. Pyta jak to możliwe, że miasto zaufało takiemu właścicielowi?
Osuch oficjalnie rzecz biorąc nie doprowadził drużyny do wycofania się z rozgrywek. Przed ostateczną decyzją sprzedał 95 procent należących do niego od 2011 roku akcji spółki rezydentowi z Hiszpanii Arturowi Czarneckiemu. Ten długo się nie ujawniał, a kiedy zwołał konferencję prasową przekonywał, że licencji nie ma, bo spółka nie może wyegzekwować prawa do herbu i nazwy klubu, należących do SP Zawisza. Dziś znów nie ma z nim kontaktu.
Także Osuch umywa ręce. – Nie jest dziś zainteresowany Zawiszą. Nie mam z nim kontaktu – mówi Eugeniusz Nowak. Audyt wykazał, że poznański menedżer zostawił spółkę zadłużoną, która jest winna rodzinnej spółce Osuch Sport trzy miliony złotych. W ubiegłym roku WKS Zawisza z transferów miała ponad cztery miliony złotych przychodów. Miasto, które również było udziałowcem WKS Zawisze przez pięć lat przekazało spółce 17 milionów złotych na bieżąca działalność. Środki były rozliczane a niedawno Wydział Kontroli w Urzędzie Miasta dodatkowo sprawdził, czy pieniądze były wydawane zgodnie z przeznaczeniem. To odpowiedź na zarzuty radnych opozycyjnego PIS-u o niegospodarność.
– O tych wszystkich problemach wiadomo było wcześniej, ale wtedy był sukces, Puchar Polski i Superpuchar i miasto nie zwracało na to uwagi. Winiło za kłopoty kibiców – mówi prezes SP Zawisza Krzysztof Bess. Odpiera zarzuty, że skupiają chuliganów. – Mamy różne grupy, ale wszyscy myślą o tym, żeby klub przetrwał – odpowiada. Na stronie stowarzyszenia widnieją reklamy kilkunastu firm, od kilku lat prowadzą szkolenie młodych zawodników.
Zawisza pod Bydgoszczą
SP Zawisza uratowało już raz klub – w 2003 roku. Podpisało umowę z WKS Zawisza, przejęło wtedy prawo do nazwy i herbu. W 2009 roku w nadziej na powstanie silnej drużyny, przekazało dwie drużyny seniorów i siedem juniorów spółce WKS Zawisza, którą zawiązało miasto. Dwa lata później za 505 tysięcy złotych odkupił ją Osuch.
Miasto liczyło na to, że teraz, kiedy doszło do kolejnej kryzysowej sytuacji, zespół wznowi rozgrywki od IV ligi i że ratownikiem będzie wciąż WKS Zawisza. Miał tam zagwarantowane miejsce ze względu na udział rezerw. Na to liczył też szef lokalnego związku. – I do dziś nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak się nie dzieje, dlaczego nowy właściciel nie zgłosił Zawiszy przynajmniej do IV ligi? Co to za właściciel? Jestem tą sytuacją bardzo przygnębiony – powiedział „Rz" Eugeniusz Nowak.
Wyjściem awaryjnym, pozwalającym na start Zawiszy w IV lidze, byłoby teraz zbycie praw do miejsca w tej klasie rozgrywkowej na rzecz SP Zawisza. Ale na to potrzeba zgody wszystkich akcjonariuszy. A miasto nie chce dogadywać się z kibicami. Do tej pory nie odpowiedziało na ich prośbę. A główny właściciel nie daje znaku życia.
Od nowego sezonu jedynym spadkobiercą tradycji 70-letniego klubu będzie prawdopodobnie stowarzyszenie. Reaktywuje Zawiszę w B-klasie, czyli w ósmej lidze. SP Zawisza ogłosiło nabór do drużyny, trenerów wyznaczyło z działającej cały czas w czasie istnienia WKS Zawisza sekcji młodzieżowej. Szuka stadionu. Obiekt Zdzisława Krzyśkowiaka przy ulicy Gdańskiej, gdzie znajdowała się dotychczasowa siedziba Zawiszy, jest za drogi, a władze miejskie nie zamierzają na razie zastosować wobec stowarzyszenia taryfy ulgowej. Prawdopodobniej Zawisza w B-klasie grać będzie w którymś z podmiejskich ośrodków: w Potulicach, Łochowie, może w Barcinie. Bo taniej i tam chcą ją gościć. Rozmowy trwają.
Chemik gra wyżej
Zespołem z Bydgoszczy występującym w najwyższej klasie rozgrywkowej – w III lidze – będzie Chemik Bydgoszcz, którego mecze odbywają się na stadionie im. Czesława Kobusa. W przeszłości jego barw bronił - przed transferem do Zawiszy - Stefan Majewski, wychowankiem jest były piłkarz Legii Radosław Majewski. Niemal zawsze ten klub znajdował się w cieniu lokalnego rywala. Jedynym przedstawicielem regionu kujawsko pomorskiego w centralnych ligach pozostała Olimpia Grudziądz.
A były klub Zbigniewa Bońka czeka długa droga odbudowy. Podobną – także od B-klasy - przeszła w przeszłości Lechia Gdańsk, a od IV ligi Stal Mielec, Pogoń Szczecin, GKS Katowice. Teraz w podobny sposób po upadku z winy właścicieli odradzają się Polonia Warszawa, Widzew Łódź, ŁKS Łódź. Wszędzie tam, aby postawić klub na nogi kibice stojący za reaktywacją współpracowali lepiej lub gorzej z miejskimi władzami, co pomogło i pomaga w powrocie do wyższych lig. W Bydgoszczy jest inaczej.
Autor: o.kwiatkowski@rp.pl