W Bydgoszczy po staremu ... kibole przeklęci
02.03.2016
Wczoraj obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych Po raz pierwszy od 5 lat tj. od momentu uchwalenia w 2011r. przez Sejm RP z inicjatywy świętej pamięci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego tego narodowego święta w Bydgoszczy odbyły się oficjalne uroczystości. Zorganizował je Pan Mikołaj Bogdanowicz nowy Wojewoda Kujawsko-Pomorski. Oczywiście tego typu uroczystości przebiegają według pewnego schematu, wymagają zachowania określonego ceremoniału i procedur. Trudno tam o spontaniczność i wyjście poza przysłowiową sztampę. Jednak w odróżnieniu od poprzedniczki Pana Bogdanowicza i ratuszowego urzędnika (z szacunku dla czytelników pominę nazwiska), wojewoda podjął trud aby oficjalne obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych miały w Bydgoszczy miejsce i rangę właściwą dla tego święta.
I dobrze, że tak się stało, bo od momentu zamontowania na murze cmentarza przy ul. Kcyńskiej tabliczek z nazwiskami zamordowanych po 1945 r. w więzieniu przy ul. Wały Jagiellońskie, tzw. oficjalne uroczystości polegały na (przepraszam za język ale to cytat z wypowiedzi osoby, która była przez kilka lat ich świadkiem) "pierdolnięciu wiązanki i jak najszybszej ewakuacji". Co to musiała być we wtorek za udręka dla przedstawiciela urzędu miasta, niejakiego obywatela Sobolewskiego, z ramienia ratusza odpowiedzialnego za miejsca pamięci w naszym mieście(tego samego, który próbował przypisać sobie opiekę nad grobem gen. Karnickiego, a na łamach bydgoskich gazet twierdził że kibice Zawiszy ukradkiem zdjęli z grobu generała śmigło, które on z takim trudem załatwił w WZL). Biedak nie dość, że musiał wczoraj trzymać przez wiele minut ratuszowy wieniec, to jeszcze zmuszony był patrzeć na wiązankę i znicze złożone przez kibiców Zawiszy. A przecież miało być inaczej. Gdy wczoraj ok. godz. 10 przyjechaliśmy na cmentarz, ku naszemu zdziwieniu okazało się, że z grobów żołnierzy AK, którymi opiekujemy się od wielu lat zniknęły stojące tam zawsze biało-czerwone znicze oznaczone herbem Zawiszy. Udało nam się ustalić, że przed nami na cmentarzu pojawili się ludzie, którzy bardzo skrupulatnie usunęli z grobów i z obelisku wszystkie znicze z naszymi symbolami. Możemy się tylko domyślać na kogo polecenie tę akcję na Cmentarzu Komunalnym w dniu święta narodowego przeprowadzono.
Jak przypomniano na jednym z portali internetowych to kibice Zawiszy pamiętali o Żołnierzach Wyklętych gdy innym, a przede wszystkim prezydentowi miasta i poprzedniemu wojewodzie szkoda było na to czasu. Idea i chęć popularyzacji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych sprawiła, że w tym roku chcieliśmy nadać naszym obchodom jeszcze wyższej rangi. Na uroczystości oficjalnie zaproszeni zastali przedstawiciele władz państwowych i samorządowych województwa, posłowie, radni miasta Bydgoszczy, szereg organizacji, związków i stowarzyszeń działających w naszym mieście. Bez zbędnej skromności możemy powiedzieć, że zorganizowane przez nas uroczystości zgromadziły wielu bydgoszczan, którzy wraz wojewodą Panem Mikołajem Bogdanowiczem, posłami na Sejm RP, Radnymi w sposób godny i pełen szacunku uczcili pamięć Żołnierzy Wyklętych.
Niestety próżno dzisiaj szukać w bydgoskiej prasie i telewizji chociażby jednego zdania, jednej informacji czy też relacji z tego wydarzenia. Zapewne redaktorkowie mieli niezły orzech do zgryzienia, bo z jednej strony rzetelność i obowiązek dziennikarski, a z drugiej płynący z ratusza strumień miejskich srebrników, który zapewne w każdej chwili, przy niewłaściwym zachowaniu może wyschnąć. Nie pozostało więc tym "wybitnym" przedstawicielom czwartej władzy, nic innego jak zastosować wytrenowaną i doprowadzoną przez lata do perfekcji bydgoską metodę na strusia, czyli ... łeb w piach.
I pomyśleć, że to wszystko znowu przez tych znienawidzonych, przeklętych kiboli.