Grzeczny RADZIO
27.06.2015
Piłkarski poker, czyli brudy polskiego futbolu Groźby, fizyczna przemoc, wynajmowanie agencji detektywistycznych. Tak się gra na szczytach futbolu. Dotarliśmy do zawiadomienia, które w prokuraturze złożył szef rady nadzorczej Ekstraklasy, Maciej Wandzel, w sprawie zachowań Radosława Osucha, właściciela Zawiszy Bydgoszcz.
Mocne strzały w polskiej Ekstraklasie, czyli spółce, która organizuje rozgrywki ligowe. Szef rady nadzorczej tej organizacji Maciej Wandzel zawiadomił prokuraturę o uzasadnione, jego zdaniem, podejrzenie popełnienia przestępstw przez Radosława Osucha, właściciela bydgoskiego Zawiszy. Wandzel, zamożny biznesmen, twierdzi, że Osuch próbował na nim wymuszać decyzje, zastraszał go, najął byłych funkcjonariuszy CBŚ do szukania haków. Dowodami w tej sprawie będą mejle, SMS-y i zeznania osób trzecich. Kulisy24.com dotarły do zawiadomienia z uzasadnieniem, które trafiło do prokuratury w Bydgoszczy. Dokumenty pokazują dość szokujący obraz polskiego futbolu od środka.
Banda, oszuści i złodzieje
Zacznijmy od tego, że Radosław Osuch jest postacią wzbudzającą silne emocje. Znany jest z popędliwości, niekiedy używa języka uznanego za obelżywy i słynie z kontrowersyjnych decyzji.
Jak wynika z zawiadomienia Wandzla, sprawa zaczęła się 27 września 2014 r. Zawisza grał wtedy z chorzowskim Ruchem. Osuch, niezadowolony z wydarzeń na boisku, zwyzywał działaczy Ruchu, nazywając ich sprzedawczykami, oszustami i złodziejami. Miał dołożyć jeszcze, że razem z działaczami PZPN są „bandą, która chce spuścić Zawiszę z ekstraklasy”. Działacze ze Śląska poskarżyli się na Osucha i zażądali kary dla niego. Właściciel Zawiszy nie przyjechał na posiedzenie komisji Ekstraklasy, która miała rozpatrzyć sprawę. Miał za to zażądać od Wandzla, by kary nie było, bo jeśli będzie, to ruszy medialna kampania przeciw Ekstraklasie i samemu Wandzlowi. Stanęło na tym, że Ekstraklasa jednak wlepiła Osuchowi 10 tysięcy złotych kary za zachowanie w trakcie meczu z Ruchem. Ale to był dopiero początek.
Potrafię być bezwzględny
Jeszcze w tym samym miesiącu, czyli we wrześniu 2014, Osuch zarzucił Wandzlowi, że ten chce „spuścić go z ligi”. I uprzedził, że jeśli Zawisza w lidze nie zostanie, to Wandzel zostanie zniszczony. Jak? Dzięki kampanii medialnej i działaniom instytucji państwowych. – Groził, że uruchomi przeciw Wandzlowi „totalnie wszystko” (...) i dlatego on się „odwdzięczy”, a „potrafi być bezwzględny i bardzo skuteczny” – czytamy w uzasadnieniu zawiadomienia do prokuratury.
Zadyma w Jachrance
Dalej jest jeszcze ciekawiej. 10 marca działacze Ekstraklasy spotkali się z przedstawicielami piłkarskich klubów w Jachrance nad Zalewem Zegrzyńskim. W imprezie wzięło udział 80 osób. – Późnym wieczorem Radosław Osuch, będąc pod wyraźnym wpływem alkoholu, zaatakował Mirosława Mosóra (przedstawiciela Ruchu Chorzów – red.). Najpierw napadł na niego słownie, używając obelżywych słów. (...). Potem Osuch zaatakował fizycznie przedstawiciela Ruchu Chorzów, próbując go pobić. (...). Nie było to pierwsze zajście z udziałem Osucha. W 2010 roku uczestniczył w bójce, po której był hospitalizowany – czytamy w zawiadomieniu.
Koniec paktu
20 marca 2015 Osuch wrócił do rozliczeń z Maciejem Wandzlem, który oprócz szefowania radzie Ekstraklasy jest również udziałowcem Legii Warszawa. Osuch zarzucił Wandzlowi, że ma wpływ na dobór arbitrów, którzy stronniczo sędziują mecze Zawiszy. Tu wytłumaczmy, że Ekstraklasa nie wybiera sędziów, gdyż ci są nadzorowani przez PZPN. „Koniec paktu” – zagroził Osuch i zapowiedział, że teraz policzy się z Wandzlem.
Detektywi ze zdjęciami
Napięcie rosło jeszcze bardziej. W marcu szefowi ochrony Lecha Poznań, Henrykowi Szlachetce, złożył wizytę Jarosław Dzwoniarek, właściciel agencji detektywistycznej Enigma, a uprzednio oficer Centralnego Biura Śledczego. Dzwoniarkowi miał towarzyszyć jeszcze jeden detektyw. Obaj mężczyźni pokazywali szefowi ochrony Lecha Poznań zdjęcia współwłaścicieli Legii: Dariusza Mioduskiego, Bogusława Leśnodorskiego i właśnie Wandzla. W uzasadnieniu zawiadomienia do prokuratury czytamy: – Z rozmowy Jarosława Dzwoniarka i towarzyszącego mu mężczyzny z Henrykiem Szlachetką wynikało, że interesuje ich przede wszystkim Maciej Wandzel. Dzwoniarek dysponował szczegółowymi danymi dotyczącymi osobistych finansów Macieja Wandzla, w tym danymi dotyczącymi udzielonych kredytów, zawartych umów leasingu oraz wyciągami z rachunków bankowych Macieja Wandzla. Z informacji przekazanych Szlachtce wynikało, iż Wandzel jest przedmiotem rozbudowanej inwigilacji, a „badanie” miałoby w drugim etapie dotyczyć kwestii obyczajowych. Na wyraźne pytanie Henryka Szlachetki, kto jest zleceniodawcą raportu, rozmówcy odpowiedzieli, że właściciel Zawiszy Bydgoszcz, Radosław Osuch.
14 marca szef ochrony Lecha spotkał się ze wspomnianym detektywem i byłym oficerem CBŚ Jarosławem Dzwoniarkiem jeszcze raz, tym razem na meczu Zawiszy z poznańską drużyną. – Dzwoniarek poinformował Henryka Szlachetkę, że przyjechał do Bydgoszczy oddać Radosławowi Osuchowi gotowy raport na temat szefa rady nadzorczej Ekstraklasy. O tych okolicznościach Szlachetka poinformował 23 marca Macieja Wandzla.
Rozmowa z prezesem Legii
Wątek ten miał swoją kontynuację 19 kwietnia. Wtedy Legia grała z Zawiszą w Warszawie. Bogusław Leśnodorski, prezes Legii i wspólnik Wandzla, zadzwonił do Radosława Osucha. W trakcie rozmowy, zaskoczony nagłym pytaniem, Osuch miał się przyznać Leśnodorskiemu do zlecenia agencji detektywistycznej zbierania informacji o Wandzlu. Potem, w bezpośredniej rozmowie, jednak wyparł się tego, że najął detektywów, by chodzili za szefem Ekstraklasy.
Osuch: To zemsta
To jeszcze nie finał. Pod koniec maja Osuch miał poinformować Wandzla, że „ruszyła na niego lawina w trzech firmach”, sugerując, iż chodzi o organa ścigania. – Osuch powiedział w rozmowie z Wandzlem, że chyba nie da się tej lawiny zatrzymać „ale jeszcze mamy 8 dni”, odnosząc się do trzech pozostałych do końca rozgrywek kolejek ligowych. Z wypowiedzi wynikało jednoznacznie, że Zawisza ma się utrzymać w Ekstraklasie i że Wandzel ma powyższe spowodować – czytamy w uzasadnieniu pisma do prokuratury. Sezon Ekstraklasy skończył się niepowodzeniem i drużyna spadła do niższej ligi.
Co o sprawie ma do powiedzenia Radosław Osuch? W rozmowie z nami tłumaczy: – Zawiadomienie do prokuratury to odwet. Wydatki Ekstraklasy były rozdęte i nieprzejrzyste, a przecież miliony na funkcjonowanie spółki pochodziły od właścicieli klubów, w tym ode mnie. Pytałem o to, domagałem się wyjaśnień. Nie dostawałem ich. I teraz panowie się mszczą. Czy groziłem szefowi rady nadzorczej Ekstraklasy, czy wynajmowałem agencję detektywistyczną? Nigdy.
Źródło: kulisy24.com