Zmiany przy ustawie o BIM

12.06.2015 Przedstawiamy rozmowę z dr Mateuszem Dróżdżem (prywatnie kibic Zagłębia Lubin), który bierze udział w pracach nad nowelizacją ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych.
Panie Mecenasie, rozmawialiśmy rok temu na temat zmian ustawy. Można powiedzieć, że było tragicznie, czy coś się zmieniło?
- Bardzo dużo. Dopuszczono nas finalnie do prac podkomisji i komisji. Mogliśmy wyrazić swoje zdanie na temat zmian i chyba pierwszy raz od 6 lat, bo tyle czasu uczestniczyłem w pracach nad ustawą w ramach OZSK, uwzględniono niektóre moje poprawki. 90 procent kontrowersyjnych zmian udało się uchylić, tak naprawdę nie spełniono tylko jednej naszej prośby.
Jakiej?
- Nie zrezygnowano z przepisu ustanawiającego wykroczenie w postaci posiadania pirotechniki podczas przejazdu w zorganizowanej grupie kibiców, za który będzie orzekany obligatoryjny zakaz sądowy wstępu na imprezy masowej. Nie udało się przekonać Posłów i Posłanek, że taki zapis doprowadzi prędzej czy później do tragedii, bo wszyscy będą jeździć prywatnymi autami i wtedy przy olbrzymich wyjazdach, skordynować taką grupę będzie niezmiernie trudno. O teoretycznych uwagach już nie wspomnę i zapewne karniści-teoretycy będą mieli o czym pisać.
Czy tego już się nie da zmienić? Na sylwestra przecież mogę używać środków pirotechnicznych, a kibic ma być karany za to, że np. w pociągu specjalnym będzie posiadał racę?
- Ustawa teraz trafi do drugiego czytania, więc jeżeli żaden z Posłów lub Posłanek nie zgłosi poprawki, to potocznie rzecz ujmując prawdopodobnie jest po zabawie. Jedna jeszcze zmiana pozwala, ale nie zobowiązuje sądu, do orzeczenia zakazu za wykroczenie o charakterze chuligańskim, które polega na umyślnym godzeniu w porządek lub spokój publiczny, albo umyślnym niszczeniu lub uszkadzaniu mienia. Takie wykroczenie ma miejsce, jeżeli sprawca działa publicznie oraz w rozumieniu powszechnym bez powodu lub z oczywiście błahego powodu, okazując przez to rażące lekceważenie podstawowych zasad porządku prawnego. Taką czynność może stanowić np. urządzenie głośnej i donośnej „domówki”, ale tutaj pozostaje to do sugestii sądu, czy udział sprawcy w imprezie masowej zagraża dobrom chronionym prawem i będzie to ocena sądu. W przypadku rac sąd wyboru nie będzie miał.
A inne zmiany ustawy?
- W większości należy ocenić je pozytywnie. Dotyczą one obowiązków organizatora, ale np. nie będzie pobierania wizerunku twarzy przy zakupie biletu, co w praktyce spowoduje, że bilety będzie można łatwiej nabywać np. przez internet. Kompatybilne systemy elektroniczne będą musiały posiadać wyłącznie kluby trzech najwyższych klas rozrywkowych. Od zakazu klubowego będzie przysługiwał wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, a tym samym będzie rozstrzygał go ponownie klub, ale przyspieszy to postępowanie.
Zakaz klubowy został zaskarżony do Trybunału Konstytucyjnego. Jakiego rozstrzygnięcia spodziewa się Pan Mecenas?
- Ciężko mi powiedzieć, bo to zależy od sędziów, ale jestem osobą, która wnioskowała do Rzecznika Praw Obywatelskich o podjęcie czynności w tej sprawie i na czternastu stronach starałem się wytłumaczyć, dlaczego uważam ten zakaz za niekonstytucyjny. W mojej ocenie rozszerzenie tego zakazu także na mecze wyjazdowe jest niekonstytucyjne i być może taką wykładnię zastosuje także Trybunał.
Czy przepis umożliwiający zamykanie stadionów przez wojewodów został zmieniony?
- Niestety nie. Inne zmiany dotyczą obowiązku konsultacji budowy stadionów, zmodyfikowano nieznacznie procedurę wydania zezwolenia na przeprowadzenie imprezy masowej, przekazywania informacji. Wprowadzono miejsca stojące.
Czy zmiany były konsultowane z kibicami, czy omawiano je z Państwem, czy raczej było to na zasadzie odhaczymy, że byli?
- Zaproszono mnie na spotkanie do MSW w sprawie zmian i wysłuchano. Przekazałem swoje uwagi i muszę powiedzieć, że też rozumiem niektóre opinie przedstawione przez przedstawicieli Ministerstwa. Tak jak mówiłem wcześniej wraz z pozostałymi Mecenasami - byliśmy w komisji i podkomisji i nasz udział miał tam wymiar rzeczywisty. Mogę mieć tylko żal o to, że zrezygnowano z próby dyskusji na temat zalegalizowania pirotechniki, nie zmodyfikowano przepisu dotyczącego posiadania wyrobów pirotechnicznych podczas przejazdu kibiców, mimo obietnic, ale generalnie traktowano nas jako partnerów do rozmów, ale myślę, że też coś pomogliśmy, bo zmiany, które proponowałem dotyczyły też np. problemów organizatorów podczas meczów żużlowych. Muszę jednak powiedzieć, że generalnie proces tworzenia prawa w Polsce pozostawia wiele do życzenia. I nie chodzi tylko o ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych. Wykładam też na uczelni wyższej i jako teoretyk muszę powiedzieć, że nie ma to nic wspólnego z tym, co jest w podręcznikach do wstępu do prawoznawstwa. Te już prawie dwa lata pracy nad zmianą ustawy to był bardzo ciężki okres, szkoda tylko, że jeszcze nie uchylono przepisu o posiadaniu pirotechniki podczas wyjazdu.
Czy OZSK proponowało jeszcze inne zmiany, które zostały odrzucone?
- Jeżeli mam być szczery, to raczej robiliśmy wszystko, aby zablokować zmiany zaproponowane wcześniej, np. rozszerzony zakaz klubowy, czy chociażby zdefiniowanie zorganizowanego przejazdu kibiców. Niestety cała nasza praca polegała raczej na tym, aby nie było gorzej, a być może mam taką naiwną nadzieję, że jeszcze w przyszłości będzie chęć i czas, aby dyskutować np. na temat pirotechniki, czy wysokości sankcji, jaka za nią grozi.
Panie Mecenasie sezon się zakończył, wiemy że ma Pan mnóstwo spraw prawniczych od kibiców, klubów z całej Polski. Czy jest więcej pracy niż przed EURO 2012?
- Zależy od okresu. Bywa różnie. Większość spraw to pirotechnika, zakazy wojewodów, a także problemy z organizacją imprez masowych. Są miasta, które mają tych spraw zawsze dużo, a są takie, w których sprawy to rzadkość. W tym roku udało się pomóc kibicom Jagielloni w sprawie przeciwko rozwiązaniu stowarzyszenia - to była okropnie ważna sprawa, bo prawdopodobnie przy pozytywnym wyroku wiele stowarzyszeń musiałoby być zlikwidowanych. Była niestety sprawa w Knurowie, o której nie mogę mówić ze względu na toczące się śledztwo, no i na pewno są sprawy w Bydgoszczy.
Konflikt kibiców Zawiszy z jego właścicielem może nas w Lubinie szczególnie interesować.
- Skuteczność odwołań, uchyleń wyroków, zakazów mógłbym ocenić pół na pół. Mam swoje zdanie na temat pewnych zachowań, także w stosunku do zawodników innych klubów i znajdą one finał na sali sądowej, tak jak zapewne kolejne sprawy kibiców bydgoskiego Zawiszy, które zapewne zostaną zapoczątkowane przez klub.

źródło:mkszaglebie.pl