Anthony van Loo nie zostawił suchej nitki na Zawiszy Bydgoszcz
24.02.2015
Anthony van Loo miał przed trwającym sezonem zasilić Zawiszę Bydgoszcz. Belgijski piłkarz dopiero teraz wyjawił, dlaczego do transferu nie doszło, nie zostawiając suchej nitki na klubie i zarządzających nim osobami.
Piłkarz na łamach belgijskich mediów opowiedział o niezwykłym jego zdaniem przyjęciu, jakie spotkało go w Polsce. - Zawisza to mały klub w Polsce. Widzieli mnie na zdjęciach i zanim się zorientowałem, byłem już w samolocie do Berlina. Syn prezesa już tam na mnie czekał, aby zabrać mnie w dalszą drogę do Polski. Człowieku! Byłem cały zestrachany. Ten zwalisty facet najwyraźniej był fanem Michaela Schumachera - opowiadał van Loo.
- Jazda na cztery godziny zajęła mu niecałe trzy. Frederic Frans też tam był i siedział blady obok tego "szybkościowca". Mieliśmy trafić do kompleksu treningowego, gdzie siedzibę ma klub. Zamiast tego wylądowaliśmy w jakimś obskurnym hostelu z różowymi ścianami i przestarzałymi łóżkami. Nikt nie mówił po angielsku, a trening był po prostu do kitu. Nigdy więcej! - stwierdził dobitnie piłkarz z Belgii.
Ani van Loo ani Frans nie podpisali kontraktów z Zawiszą. Klub poinformował, że belgijscy zawodnicy nie przeszli testów.
Źródło: Eurosport - Onet.pl