Spółkowy Dzień Dziecka
07.06.2014
„Mimo, że Dzień Dziecka wypada 1 czerwca i właśnie w tym terminie nasi piłkarze rozgrywają swój ostatni mecz ligowy nie stanęło to na przeszkodzie, by wcześniej przygotować dzieciom z najmłodszej drużyny naszego klubu, a więc roczników 2005 i 2006 wspaniałą niespodziankę, jaką było niewątpliwie wspólne ognisko młodych piłkarzy z graczami pierwszego zespołu WKS Zawiszy Bydgoszcz S.A.Do myślęcińskiego Parku Kultury i Rozrywki, gdzie miała miejsce wczorajsza impreza udała się wczoraj trójka naszych zawodników: Hermes , Luis Carlos oraz Andre Micaael, a także władze klubu z Państwem Osuch na czele. Atmosfera była nad wyraz rodzinna.(...) Bez rodziców organizacja tej imprezy byłaby niemożliwa.” Tyle wyczytaliśmy na stronach Spółki. Myślałby kto, że w związku z Dniem Dziecka ukochanie pieniędzy ustąpiło miejsca ukochaniu dzieciaków trenujących w Spółce. A skąd! Nic bardziej mylnego. To tylko sprytnie zredagowany, oparty na półprawdach i niedomówieniach artykuł zamieszczony w internecie. Zabrakło w nim najistotniejszych informacji. Otóż, faktycznie, impreza bez rodziców, a dokładniej ich portfeli ,nie byłaby możliwa. ( Właśnie temat portfeli przemilczano). Każdy kochający swoją latorośl tatuś albo mamusia wysupłać musieli 55 zł. I wysupłali, bo czego się nie zrobi dla swojego dzieciaka.
Jak już o pieniądzach prawimy, to nadmienić należy o składkach. Otóż Miłościwie Wam Panujący ( bo przecież nie nam, choć tak to jakoś w mądrych księgach piszą) ogłosił kiedyś, że do września składek od dzieci trenujących w Spółce pobierać nie będzie, niech dzieciska darmo trenują ku radości swojej i domowych budżetów. Pewnie skarbiec Pana i Władcy nie tak pełen, jakim go chce widzieć, zatem rodzice jednak co miesiąc daninę w wysokości 60 złotych składać są zobowiązani.
Jeśli ktoś myśli, że wraz ze wzrostem kosztów utrzymania dzieciaka w Spółce, oczywiście kosztem ponoszonym przez rodziców a nie właściciela, rośnie i jakość szkolenia, bardzo się myli. Miłościwie Wam Panujący zwolnił trenerów z odpowiednim przygotowaniem (np. UEFA A ), których opłacał bajońską kwotą 1000 zł miesięcznie, jeśli ów trener miał szczęście, bądź nieszczęście, kierować dzieciakami, których rodzice nie zadawali niewygodnych dla właściciela pytań, nie próbowali ugrać czegoś dla swoich pociech, nie krytykowali posunięć Spółki. Kiedy trener opiekował się dzieciakami, których rodzice dociekali swoich praw, zadawali niewygodne pytania, jego miesięczna pensja zamykała się w kwocie 500zł. ( 50 % obniżka wynagrodzenia to kara za nieumiejętność zamykania ust osobom myślącym). Teraz nie będzie już tak wysokich kosztów utrzymywania dzieciaków w Spółce. Trenować młodych adeptów będą nadal jeszcze adepci w tej sztuce, studenci. Im wystarczy „wcisnąć” wolontariat, ewentualnie w przypływie dobrego humoru wynagrodzenie w wysokości 200 zł. Żaden z rodziców o zdrowych zmysłach nie pośle chyba na konkretny trening, wymagający konkretnej wiedzy od trenującego, swojego małego jeszcze bądź co bądź dziecka. Szkody poczynione na młodym organizmie są nieodwracalne! Taki trener-adept to dobry pomysł. Jednak powinien uczyć się rzemiosła u boku takich trenerów jak pan Łachowski, Tomczak, a nie ćwiczyć swoje umiejętności lub uczciwiej –ich brak- na dzieciach! Nie swoich zresztą! Ciekawe czy to tak wyczekiwany i obiecywany wielokrotnie portugalski standard? Portugalskim standardem jest też chyba pomysł wysyłania na spotkania z rodzicami człowieka o ogromnej wiedzy merytorycznej i nienagannej sportowej sylwetce (to a`propos reklamy, bo nic tak nie podnosi wiarygodności jak ilustrowanie właściwym przykładem ) niejakiego Niemcewicza. Teraz ten człowiek koordynuje pracę grup młodzieżowych, planuje obozy. No i kolejne działanie, chyba też rodem z portugalskich klubów. Otóż, od nowego sezonu, zawodnik po rozegraniu meczu zabiera strój sportowy do domu, doprowadza go do stanu używalności i przynosi na kolejne spotkanie. Jaka oszczędność dla Spółki! Zatem za co te rodzicielskie opłaty, skoro koszty tnie się ostro? Nic, tylko uśmiechnąć się ironicznie i zostawić bez komentarza!
I jeszcze jedno. Taka wisienka na torcie. Za co się Spółka w związku ze szkoleniem dzieci i młodzieży nie weźmie, to ... Otóż po raz pierwszy w historii Szkoły Podstawowej nr 15 nie jest pewne powstanie klasy sportowej. Do dzisiaj zakwalifikowało się do niej 8 osób, przy czym jedna już podjęła decyzję o rezygnacji . Ale temat ten rozwiniemy innym razem.