Widzew Łódź - Zawisza Bydgoszcz 2:1 (1:1)
26.07.2013
Bramki: Visnakovs 34', 82' - Jakub Wójcicki 16'.
Widzew: 13. Maciej Mielcarz - 20. Michał Płotka (24, 7. Patryk Stępiński), 6. Piotr Mroziński, 4. Rafał Augustyniak, 27. Lewon Hajrapetjan - 9. Marcin Kaczmarek (83, 17. Mariusz Rybicki), 33. Bartłomiej Kasprzak, 8. Princewill Okachi, 19. Łukasz Staroń (61, 14. Tomasz Kowalski), 10. Bartłomiej Pawłowski - 15. Eduards Višņakovs.
Zawisza: 83. Wojciech Kaczmarek - 3. Igor Lewczuk (86, 20. Rafał Leśniewski), 15. Paweł Strąk, 13. Łukasz Skrzyński, 11. Sebastian Ziajka - 9. Jakub Wójcicki, 7. Hermes, 16. Hérold Goulon, 77. Sebastian Dudek (68, 19. Vahan Gevorgyan), 6. Michał Masłowski - 10. Paweł Abbott (77, 8. Piotr Kuklis).
ŻK: Rybicki, Kowalski, Okachi - Lewczuk.
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 4500.
Zawisza przegrał drugi mecz w ekstraklasie. Tym razem nie sprostał Widzewowi Łódź. Nie mogliśmy zobaczyć meczu na żywo, gdyż na stadion RTSu nie wpuszcza się fanów gości. Została nam relacja telewizyjna, dzięki której mogliśmy dokładnie przyjrzeć się grze naszej drużyny i wyciągnąć kilka wniosków.
Główny powód porażki to chyba postawa naszych obrońców, karygodna niedokładność w kryciu i indywidualne błędy pozwoliły słabemu Widzewowi na stworzenie dwóch bramkowych sytuacji. Gdybyśmy jednak mieli większą siłę rażenia z przodu, strzelilibyśmy więcej bramek i grałoby się łatwiej.
Zaskoczenie wywołują pomyłki w sferze technicznej, poważne wpadki przy przyjęciu piłki, czy rażąca niedokładność w najprostszych podaniach nie powinny się zdarzać zawodowym piłkarzom. Wynika to chyba ze zdenerwowania czy tremy i powinno zostać jak najszybciej wyeliminowane.
W ofensywie gra wyglądała o wiele lepiej niż w meczu pierwszej kolejki z Jagiellonią, jednak to samo ustawienie w drugim już spotkaniu pozwala stawiać znaki zapytania, np. co do słuszności wystawiania Masłowskiego na lewym skrzydle i obsady środka pomocy.
Każdy zauważa, że gdy Michał schodzi do środka od razu powstaje zagrożenie dla rywali. Idealny przykład to bramka dla Zawiszy, po akcji wypracowanej w środku przez Abbotta i Masłowskiego i pięknie wykończonej przez Wójcickiego.
Druga porażka Niebiesko-Czarnych o niczym jeszcze nie świadczy, zostało jeszcze 35 kolejek, 105 punktów do zdobycia. Zawiszanie zrobili duży postęp w porównaniu do pierwszego meczu, zdobyli pierwszą bramkę, jakość gry nadal będzie się podnosiła, to jeszcze nie czas na dramatyzowanie. Wiadomo, że przez ostatnie lata w niemal każdym meczu Zawisza był zdecydowanym faworytem, w każdym spotkaniu oczekiwaliśmy 3 punktów i byliśmy srodze zawiedzeni jeśli nasi piłkarze nie wygrywali. Teraz to wszystko się zmieniło, po wpisach forumowiczów widać, że nie wszyscy potrafią zmienić podejście. W ekstraklasie Zawisza jest beniaminkiem, że zdarzają się porażki to normalna kolej rzeczy, nie ma co panikować, one będą się przytrafiać na pewno. Ważne żeby piłkarze i trener potrafili podnieść głowę, wyciągnąć wnioski i tłuc się dalej ku chwale Zawiszy. Jeszcze doczekamy się splendoru i blasku WKSu w ekstraklasie. Dopingujemy dalej piłkarzy z całych sił i robimy swoje.