Kibice Zawiszy uczcili 91 rocznicę Bitwy Warszawskiej
15.08.2011
15 sierpnia 2011r. obchodzimy 91 rocznicę Bitwy Warszawskiej, uznawanej za "Cud nad Wisłą", bitwy która przesądziła o losach ówczesnej Europy, a Polsce pozwoliła utrzymać niedawno odzyskaną niepodległość. Bohaterem, tej jednej z najważniejszych bitew w historii świata, był generał Aleksander Karnicki.
W dniu dzisiejszym na cmentarzu przy ul. Kcyńskiej kibice Zawiszy i mieszkańcy Bydgoszczy zgromadzili się przy grobie generała, gdzie złożono wiązankę biało-czerwonych kwiatów i zapalono znicze. W trakcie uroczystości przedstawiono życiorys Aleksandra Karnickiego i minutą ciszy uczczono pamięć Polaków poległych w wojnie z bolszewikami.
Dziękujemy obecnym za udział w uroczystości.
Przypominamy, że jesienią ubiegłego roku kibice Zawiszy przywrócili pamięć o bohaterskim generale Aleksandrze Karnickim i objęli opieką grób jego rodziny.
Składamy kwiaty na grobie rodziny Karnickich
Pod grobem generała Karnickiego w 91 rocznicę Bitwy Warszawskiej
Poniżej przedstawiamy krótki życiorys generała Aleksandra Karnickiego i opis wydarzeń z 15 sierpnia 1920r.
Generał Aleksander Karnicki, kawalerzysta - urodził się 30 stycznia 1869 w Łowiczu- to jedna z najbardziej barwnych postaci polskiej jazdy. Służył w kawalerii rosyjskiej, na Dalekim Wschodzie. Uczestniczył w wojnach: chińskiej (1900-1901), japońskiej (1904-1905). Na I wojnę światową wyruszył jako dowódca 2 Zaamurskiego Pułku Kawalerii. Trzykrotnie ranny, odznaczony orderem św. Jerzego. - w lipcu 1917 r. mianowany generałem porucznikiem, co odpowiada polskiemu stopniowi generała dywizji. Do wybuchu rewolucji październikowej był dowódcą Kaukaskiej Dywizji Kawalerii. Po zwycięstwie bolszewików – udaje się do Kijowa, gdzie organizują się polskie oddziały, potem służy w I Korpusie Polskim generała Dowbora Muśnickiego. W 1919 r. jest już generalnym inspektorem jazdy polskiej. Następnie na froncie bolszewickim dowódca kolejno: Frontu Wołyńskiego (marzec - czerwiec 1919), W okresie od lipca 1919 do kwietnia 1920 z rozkazu marszałka Piłsudskiego szef Misji Wojskowej przy Armii gen. A.I. Denikina z zadaniem nawiązania współpracy i uzgodnienia działań przeciw bolszewikom. Misja zakończyła się fiaskiem, ponieważ przywódcy Rosji nie zamierzali tolerować wolnej Polski. W kwietniu 1920 powrócił do kraju, a w maju objął dowództwo Dywizji Jazdy na Ukrainie. Odznaczył się w bojach z 1 Armią Konną Budionnego. W lipcu i sierpniu 1920 dowodził VIII Brygadą Jazdy i Grupą Jazdy przy 5 Armii. Kawaleria pod jego dowództwem 15 sierpnia 1920 r. bohaterską szarżą opanowała Ciechanów i zdobyła sowiecką radiostację sztabową, Panuje zgodna opinia historyków, że był to jeden z najistotniejszych epizodów Bitwy Warszawskiej. 26 października 1923 Prezydent RP Stanisław Wojciechowski zatwierdził go w stopniu rzeczywistego generała dywizji. Na emeryturze osiadł w Bydgoszczy. W 1939 został wysiedlony przez Niemców do Kutna, gdzie ciężko zachorował i zmarł. W 1964 jego prochy przewieziono do Bydgoszczy. Generał miał dwóch synów. Starszy Jerzy, oficer - pilot, zginął w wypadku lotniczym w 1930 r. Młodszy Borys - po ukończeniu gimnazjum im. Kopernika w Bydgoszczy poszedł do morskiej podchorążówki w Toruniu, stamtąd na wojenno - morski szlak. Generał Karnicki tak pisał 31.sierpnia 1939r. do swojego syna Borysa, zastępcy dowódcy okrętu podwodnego "Wilk",a następnie dowódcy legendarnego okrętu podwodnego ORP "Sokół". "...Co do Ciebie kochany synu, jeżeli konflikt będzie rozstrzygany wojną, trzymaj się mocno, bądź na wysokości swego zadania i spełnij obywatelski obowiązek nie szczędząc siebie ani życia. Tak Ci dopomóż Bóg..."
Zniszczona radiostacja.
Był niedzielny, wczesny ranek 15 sierpnia. „8. Brygada Jazdy gen. Aleksandra Karnickiego wdarła się brawurowym atakiem na tyły 4. Armii Rosyjskiej i posuwając się od Glinojecka, dotarła do Ciechanowa” – pisał nieżyjący już ciechanowski historyk Edward Lewandowski w książce „Wojna 1920 r. w Ciechanowskiem”. „Po osiągnięciu Grzybowa, przy ciągłych potyczkach i niszczeniu urządzeń wroga, osiągnęła wschodnie rubieże miasta (...). Po zajęciu koszar, z ulicy Przasnyskiej ułani wpadli w boczne uliczki, niszczyli wszystko po drodze, siejąc jednocześnie trudną do opisania panikę wśród bolszewików”. W Ciechanowie znajdował się sztab sowieckiej 4. Armii. Szarża kawalerii gen. Karnickiego wprowadziła w szeregi bolszewików olbrzymie zamieszanie. Panika wśród wroga była tak ogromna, że dowódca Szuwajew uciekł do Mławy, a jego sztabowcy aż do oddalonej o prawie 100 km Ostrołęki. Najważniejsze było jednak to, że została zniszczona sztabowa radiostacja– jedyna, którą na północnym odcinku frontu posiadali Sowieci. Polscy ułani wobec nadciągającej z Makowa Mazowieckiego bolszewickiej odsieczy musieli opuścić Ciechanów. Ich szarża miała jednak niebagatelne znaczenie dla dalszych losów Bitwy Warszawskiej. „...bohaterski Karnicki zdobył sowieckie plany i szyfry” – pisze znany, polsko-angielski historyk Norman Davies w książce „Orzeł Biały, Czerwona Gwiazda”, poświęconej wojnie polsko-sowieckiej. „Jego rajd miał ogromne znaczenie psychologiczne. Ciechanów – niegdyś siedziba książąt mazowieckich, miasto pojawiające się w powieściach Sienkiewicza i w epickich wojnach z zakonem krzyżackim – był owiany legendą nadgranicznej twierdzy. Jego zdobycie – choćby tylko na parę godzin – wzbudziło radość w polskich szeregach, a przerażenie w bolszewickich”. Przede wszystkim jednak – jak czytamy w książce historyka Janusza Szczepańskiego „Wojna 1920 na Mazowszu i Podlasiu” – szarża i zniszczenie radiostacji przerwały sowiecką łączność. „Dowódca Frontu Zachodniego nie był w stanie postawić 4. Armii, jedynej, która, nie będąc związana przez siły polskie, mogła swobodnie wykonać każdy manewr. Warto nadmienić, że w chwili, gdy 5. Armia Sikorskiego podjęła manewr nad Wkrą, zarysowała się dla bolszewickiego dowództwa znakomita okazja do uderzenia siłami 4. Armii w północne skrzydło ugrupowania polskiego i rozstrzygnięcia bitwy na przedpolach Warszawy” – pisze autor. I potwierdza to, cytując opinię Michaiła Tuchaczewskiego, głównodowodzącego sowieckiego Frontu Zachodniego. „Zdawało się, że zguba 5. Armii przeciwnika jest nieuchronna; unicestwienie jej byłoby pociągnęło za sobą najdonośniejsze skutki (...). Jednakże Polakom dopisywało szczęście. Nasza armia 4., gdzie nowy dowódca stracił łączność ze sztabem frontu, nie zdawała sobie jasno sprawy z powstającego położenia” – pisał sowiecki dowódca. „Nie otrzymując rozkazów frontu, wystawiła w rejonie Raciąż–Drobin jakieś nieokreślone półubezpieczenie i rozrzuciła swoje oddziały na odcinku Włocławek–Płock. 5. Armia przeciwnika była uratowana i zupełnie bezkarna, mając na flance i tyłach naszą potężną armię (...) nacierała dalej na nasze armie 3. i 15. Takie położenie, wprost potworne i nie do pomyślenia, pomogło Polakom nie tylko zatrzymać ofensywę armii 3. i 15., ale jeszcze krok za krokiem wypierać ich oddziały w kierunku wschodnim”. Ostatecznie Ciechanów został wyzwolony z rąk bolszewików cztery dni później.