Termalica Nieciecza - Zawisza 0:0

31.07.2011
Zawisza zremisował bezbramkowo z Termalicą Nieciecza.
TERMALICA: Nowak - Kowalski, Cios, Pleva, Piątek (46' Biskup), Pawlusiński, Metz, Baran, Jarecki, Rybski (88' Trafarski), Martuś (79' Ceglarz).
ZAWISZA: Witan - Ilków-Gołąb, Hrymowicz, Skrzyński, Oleksy, Jankowski, Błąd (60' Majkowski), Gevorgyan, Ekwueme, Zawistowski (78' Piętka), Leśniewski (67' Imeh).
ŻK: Biskup, Pawlusiński, Jarecki (Termalika) oraz Majkowski (Zawisza)

Relacja Live nie została przeprowadzona z uwagi na nie wpuszczenie, mimo ważnych akredytacji naszej redakcji na stadion w Niecieczy.

Na stadion nie zostali wpuszczeni również kibice bydgoskiego Zawiszy, którzy zostali otoczeni, przez policję i ochronę. Mimo to, całe spotkanie dopingujemy swoich piłkarzy z pod stadionu Termalici. Oficjalnie na wsi w Niecieczy meldujemy się w liczbie 180 głów (w tym 2 kibiców ŁKSu, 3 GKSu Tychy). Po meczu piłkarze Zawiszy dziękują kibicom za przybycie i doping.
Galeria zdjęć


Podjeżdżamy 1 autokarem pod stadion ( wcześniej przeszukanym przez policję w miejscowości Żabno ok 5 km przed Niecieczą). Droga dojazdowa częściowo zastawiona przez parkujące samochody, od kas i ludzi stojących w kolejkach oddziela nas parking na którym stoi kilkadziesiąt samochodów. Cały czas wokół autobusu przechodzą miejscowi. którzy nadciągają z prowizorycznego parkingu oddalonego od stadionu o jakieś 50 m znajdującego się zresztą przy nieopodal położonym cmentarzu. I właśnie widok cmentarza oddalonego o przysłowiowy rzut kamieniem od "areny miejscowego cyrku" i wszechobecne pola kukurydzy dopełniały scenografię tego wydarzenia. Autokar podjechał praktycznie pod wejście kibiców gości, oddzielonego od wejścia na stadion jedynie metalowymi barierkami. Przy autokarze natychmiast staje kilkunastu ochroniarzy blokując wyjścia. Szef ochrony karze wyznaczyć jedną osobę do zakupu biletów jednocześnie informuje, że otrzymał listę na której figuruje 116 nazwisk ale na stadion wejdzie jedynie 104 umieszczonych w pierwszej kolejności. Wychodzę z autobusu i pytam się co z pozostałymi osobami? Ochroniarz: wchodzą 104 osoby reszta nie wchodzi, proszę o umożliwienie kontaktu z kimś z zarządu klubu odpowiedzialnym za organizacje meczu i osobą dowodzącą policją. Ochroniarz; nikt z zarządu nie przyjdzie, a decyzja o niewpuszczeniu pozostałych kibiców jest podjęta wspólnie z policją. W międzyczasie do autokaru podchodzi prokurent Zawiszy i również próbuje negocjować. Niestety słyszy tą samą wersję, dodatkowo ochroniarz już kategorycznie odmawia wezwania dowódcy policji. W międzyczasie z budynku klubowego pod krytą trybuną wychodzi kilkunastu typów ubranych na czarno, zaopatrzonych w pałki, bez kamizelek z napisem ochrona na szyjach kilku zawieszone są smycze z podczepioną plakietką bez zdjęcia (gdy podchodzili do bramy jeden z ochroniarz stojących przy autokarze mówi do drugiego "ty zobacz nawet im jakieś łachy znaleźli"!!! . Rozmowy trwały ok. 20-30 minut., pod kasami cały czas w kolejkach stało po kilkadziesiąt osób. W związku z brakiem jakiegokolwiek porozumienia postanawiamy wycofać autokar z pod stadionu. W międzyczasie dostajemy wiadomość, że drugi autokar jest w drodze na stadion. Wycofujemy nasz autokar na drogę dojazdową przed parking i postanawiamy wysiąść z autokaru. Znajdujemy się na drodze publicznej kilkadziesiąt metrów od stadionu. W momencie gdy opuszczamy autokar z pod stadionu wybiega kilkudziesięciu ochroniarzy ( w tym typy o których pisałem wyżej) i brutalnie nas atakuje również sprzętem którego nie wolno im używać (teleskopowe pałki). Wracamy do autokaru, ochrona używa gazu (nikt nie zostaje zatrzymany). W międzyczasie pod stadion dociera drugi autokar. Chłopacy uprzedzeni o sytuacji pod stadionem wychodzą wcześniej i dochodzą do stadionu piechotą, W tym czasie w ich stronę biegną już wszyscy ochroniarze, a nasz autokar otacza policja z psami. Przez chwilę pozostajemy w autokarze, następnie z jeszcze jednym kolegą wychodzimy i prosimy jednego z policjantów o umożliwienie kontaktu z jego dowódcą. Po chwili zostajemy "zaproszeni" do trzech jegomości stojących kilkadziesiąt metrów od nas. Przedstawiam całą,sytuację listy, ilość osób, upór szefa ochrony, brak chociażby najmniejszego kompromisu z jego strony i ewidentną prowokację tych pseudo służb. Dowódca sił policyjnych z "rozbrajającą szczerością" mówi tak a dlaczego nikt nie próbował się ze mną skontaktować? Tłumaczę, że o taki kontakt prosiłem i ja i przedstawiciel klubu jednak szef ochrony odmówił wskazania dowódcy policji. w tym czasie do nas podchodzi szef ochrony. Dowodzący policji proponuje rozwiązanie, do klatki wchodzi 104 kibiców z listy, pozostali po spisaniu, identyfikacji kupuje bilety w kasie i wchodzi na stadion policja to zabezpiecza. Szef ochrony kategorycznie oponuje i oświadcza że nikt z poza listy 104 nie wejdzie na stadion. Dowódca policji jeszcze raz powtarza swoją propozycję, a szef ochrony jeszcze raz z większa stanowczością odmawia. Policjant proponuje w związku z tym kolejne rozwiązanie wchodzi 104 kibiców z listy, pozostałym on gwarantuje możliwość przebywania pod bramami stadionu. W międzyczasie kończy się pierwsza połowa a pod stadion dociera po kilku kilometrowym marszu ekipa z trzeciego autokaru. W związku z propozycją policjanta pytam się ochroniarza czy kibice z tych pozostałych autokarów zostaną przepuszczeni pod wejście na stadion prowadzące do klatki pytanie pozostało bez odpowiedzi i my też przestaliśmy w takie sytuacji rozmawiać. Do końca meczu obie grupy pozostały oddzielone i prowadziły doping. Niewątpliwie sytuacja przerosła umysły zarówno właścicieli tego stworzonego w polu kukurydzy "cyrku" ( a słoń to podobno inteligentne stworzenie) jak i wynajęte przez nich służby, znamiennym był widok pozamykanych bram stadionu po zakończeniu meczu i niewypuszczenie miejscowych ze stadionu. Nasze ironiczne " Macie nadgodziny", "Obóz pracy" i "Kukurydza dla Niecieczy" podsumowało to żenujące widowisko opłacane przez niejakich Witkowskich herbu "betonowy słoń". A podsumowaniem tego żenującego obrazu pozostanie widok kilku (skromnie ubranych) dzieci, stojących w obejściu jednego z zabudowań na końcu wsi machających nam na pożegnanie, które przez luk w autobusie poczęstowaliśmy cukierkami. Może byś się betonowy oligarcho zajął tymi biednymi dziećmi, a nie piłkarskim cyrkiem, w który niewątpliwie odgrywasz pewną śmieszną rolę...