UWAGA NA PROWOKACJE!

17.04.2011
Wczoraj po meczu niezidentyfikowani sprawcy zaatakowali jednego z naszych kolegów. Dopiero po chwili okazało się, że są to tzw. funkcjonariusze w cywilu, a powodem zatrzymania było "niewykonywanie poleceń porządkowego" podczas meczu, porządkowego który okazał się policjantem w cywilu. Nasz kolega miał akredytację fotoreporterską na mecz, z możliwością poruszania się po całym obiekcie. "Osoba", która nie wiadomo jakim prawem chciała wydawać polecenia, nie miała żadnego identyfikatora, czy oznaczenia, że jest policjantem, nie wylegitymowała się, myśląc chyba, że jest panem stadionu i może rozkazywać komu chce i jak chce.

Policyjna prowokacja podczas meczu: YouTube, DailyMotion
Poseł Tomasz Latos na temat zaistniałej sytuacji


Nasz kolega tylko przerzucił flagę zerwaną przez niezidentyfikowanego osobnika, który później okazał się funkcjonariuszem. Zrywanie flag, obojętnie jakich, przez policję jest niczym innym niż prowokacją wyczekującą określonego zachowania, czyli najlepiej stadionowej awantury. Tym razem się nie udało.
Nie przypominamy sobie żadnej sytuacji, która zmuszałaby organizatora meczu albo kierownika ds bezpieczeństwa o wystąpienie do policji o udzielenie pomocy (Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych Rozdział 4, art. 22 ust.4). Jednocześnie przypominamy sobie sytuację, kiedy następny cywilny "kowboj" przystawił innemu z naszych kolegów pistolet do głowy. Czy osobnicy reprezentujący organ ścigania mają pustkę w mózgu? Czy ich przełożeni z komendy miejskiej zdają sobie sprawę co mogło się wczoraj wydarzyć, gdyby broń przypadkiem wypaliła? Pewnie zwaliłoby się znów na kiboli, aby zatuszować swoją niekompetencję. Komu przeszkadzają ludzie robiący na Trybunie A zdjęcia z meczu? Dlaczego kilka osób zostało wczoraj wyciągniętych i sprawdzano im telefony lub aparaty? Mogli mieć sfotografowane jakieś kompromitujące ujęcia, więc na chybił trafił wyciągano kogo popadnie. Kto tu odpowiada za organizację meczu - spółka czy komenda miejska, która robi widocznie co chce? Może następnym razem rekwirować "komórki" przy wejściu, ulży się tym, co w weekendy muszą pracować?
Wracając do naszego fotoreportera. Pobity kolega spędził noc w mało komfortowych warunkach, karta z aparatu zniknęła. W niedzielne popołudnie odbyła się rozprawa w trybie przyspieszonym, na której oczywiście nie stawili się "stróże prawa". W sądzie stawił się przedstawiciel organizatora, mocno zdziwiony przedmiotem rozprawy, podobnie jak sędzina, która nie mogła zrozumieć, że za "taką" sprawę trzeba było spędzić noc w areszcie. Ostatecznie kolegę puszczono wolno, wyznaczając termin następnej rozprawy i powołując nowych świadków.
Wiemy, że nie jest to pierwsza i nie ostatnia próba rozbicia kibiców Zawiszy. W obliczu Euro 2012 największym problemem rządzących tym krajem są kibice, a nie dziurawe drogi, zasyfione dworce i ogólna drożyzna, więc wiadome służby muszą się wykazywać, by przypudrować obraz nędzy i rozpaczy na niecały rok przed mistrzostwami.