Prezes SP Zawisza: Nasze 3 procent niczemu nie przeszkadza

18.01.2011 - W lipcu zrzekliśmy się na prośbę Zbigniewa Bońka swoich praw do powoływania członka rady nadzorczej i zarządu. Teraz miasto zaproponowało nam nawet, żeby desygnować na powrót swego przedstawiciela do rady nadzorczej. I to już teraz - mówi Dariusz Sztajerowski, prezes Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza.

Wojciech Borakiewicz: Czy wracamy do starych pomysłów i Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza ma oddać swoje 3 proc. akcji w spółce WKS Zawisza nowemu właścicielowi?
Dariusz Sztajerowski, prezes SP Zawisza: Takiej propozycji w ogóle nie było. Ratusz szuka inwestora, tak nam przekazał Sebastian Chmara, który odkupi akcje miasta. Natomiast on nadal widzi nasz udział procentowy; czy to będzie 3 proc., jak to teraz wygląda, czy większy. Zgadzamy się, że miasto nie może utrzymywać sportowych spółek. Dlatego potrzebny jest inwestor, który przekaże swoje środki finansowe.

To teraz ja się dziwię, bo w środę podczas prezentacji nowego prezesa CWZS Zawisza prezydent Rafał Bruski mówił otwarcie, że jest inwestor chętny na udziały w spółce, ale stawia warunek odkupienia 100 proc. akcji.
- Tamto spotkanie odbyło się w środę, a my rozmawialiśmy z Sebastianem Chmarą trzy dni później. Może zmieniły się okoliczności. Przypominam, że w lipcu zrzekliśmy się na prośbę Zbigniewa Bońka swoich praw do powoływania członka rady nadzorczej i zarządu. Teraz miasto zaproponowało nam nawet, żeby desygnować na powrót swego przedstawiciela do rady nadzorczej. I to już teraz.

Udział SP w kierowaniu spółką się więc zwiększy?
- Można tak powiedzieć. Taką propozycję otrzymaliśmy od wiceprezydenta Chmary. Skorzystamy z niej. O konkretnej osobie nie chcę teraz mówić. Stale współpracujemy z miastem. Podwyższono kapitał spółki, żeby znaleźć pieniądze na funkcjonowanie zespołu. Walne zgromadzenie WKS Zawisza zrobiło to w piątek. Nie stanowiło to dla nas żadnego problemu. Odbyło się w nadzwyczajnym, przyspieszonym trybie.

A pieniądze są potrzebne, bo brakuje ich drużynie
- Środki na zespół miały pochodzić z innego źródła, ale rada miasta może zatwierdzić budżet dopiero w lutym, pieniądze byłyby w spółce w marcu. To byłoby za późno. Trzeba było ratować sytuację i dlatego podjęliśmy decyzję o podwyższeniu kapitału.

Jakie to kwoty?
- Z naszej strony to 22 tys. zł. Miasto dołoży 700 tys. zł.

Przyzna pan, że to jednak żadna nowość, że inwestor chce mieć wszystkie udziały w spółce.
- Opowieści, że nasze 3 procent komuś przeszkadza i inwestor chce kupić 100 procent akcji albo nic, nasiliły się po meczu z Widzewem. W wielu klubach ekstraklasy i I ligi jest kilku udziałowców i nikomu to nie przeszkadza. W przypadku KSZO Ostrowiec jest ich aż jedenastu. Bardzo bym chciał, żeby inwestor się pojawił. Zgadzamy się z miastem, że na skład zarządu spółki musi mieć wpływ. Nasz mały udział nie będzie przeszkadzał w kierowaniu.

A prawa do logo i nazwy. Pamięta pan, jak Zbigniew Boniek narzekał, że nie znajdują się one w jednym ręku.
- Pamiętam, ale tamta sprawa wyniknęła z braku komunikacji. SP podpisało umowę z browarem Fuhrmann na piwo "Zawiszak". Pan Boniek nam wtedy zarzucał, że z tego powodu załamały się jego rozmowy z innym browarem. O jego negocjacjach nikt nie wiedział. Teraz są ustalenia ze spółką, że jak się pojawia sponsor, powiadamiamy się, żeby nie wchodzić sobie w drogę. Umowa z Fuhrmannem jest rozwiązana.


Źródło: Gazeta Wyborcza