Maciej Murawski: Wiosna? Poradzimy sobie
16.11.2010
- Przez całą rundę zespół się docierał i efekty przyszły w samej końcówce. Piłkarze coraz lepiej rozumieją moją filozofię gry - mówi trener Zawiszy Maciej Murawski. Bydgoszczanie rundę jesienną II ligi zakończyli na drugim miejscu w tabeli.
Waldemar Wojtkowiak: Jaka była runda jesienna w grupie zachodniej II ligi?
Maciej Murawski (trener Zawiszy): Przede wszystkim obfitowała w niespodzianki. Okazało się, że każdy może wygrać z każdym. Mamy już za sobą rozegranych 17 kolejek, a wciąż 10, a nawet 12 drużyn ma szanse na awans. Coś takiego spotyka się niezwykle rzadko. Jeśli chodzi o Zawiszę, to na pewno jesień była dla nas trudna. Przez pewien czas nie było wiadomo, jakie będą dalsze losy spółki. Potem pięć spotkań graliśmy przy pustych trybunach. W dodatku latem zespół opuściło kilku ważnych piłkarzy. Mieliśmy niewiele czasu na uzupełnienie drużyny i odpowiednie jej zgranie. Zresztą przez całą rundę zespół się docierał i efekty przyszły w samej końcówce. Piłkarze coraz lepiej rozumieją moją filozofię gry.
Na czym ona polega?
- Najważniejszym założeniem jest jak najdłuższe utrzymywanie się przy piłce. To my musimy dominować na boisku. Oczywiście nie zawsze to się udaje, ale starać i tak się trzeba. I nam to się udawało. Moi piłkarze raczej głupio nie tracili piłki. Teraz przed nami długa zima i będzie sporo czasu na doskonalenie taktyki.
Wyróżniłby pan któregoś ze swoich podopiecznych?
- Nie chciałbym mówić o nazwiskach. No może poza jednym. Uważam, że Andrzej Witan jest najlepszym bramkarzem w tej lidze. To między innymi dzięki niemu straciliśmy tak mało goli. To też zasługa dobrej obrony i w ogóle całego zespołu.
Jaka pana zdaniem będzie runda wiosenna?
- Na pewno będzie bardzo ciężka, bo tam już nie będzie można tracić punktów. Każdy w każdym meczu będzie o coś walczył. Poza tym zapewne większość zespołów się wzmocni i o zwycięstwa będzie trudniej.
A Zawisza się nie wzmocni?
- Oczywiście, że o tym myślimy, ale nie dlatego, że mamy jakieś wielkie braki. Jest wręcz przeciwnie. Nasza kadra jest bardzo szeroka i dzięki temu nie mieliśmy problemów kadrowych. Z drugiej jednak strony uważam, że dla dobra każdej drużyny ważne jest, by co pół roku w zespole pojawiało się może dwóch, trzech nowych graczy. Chętnych do gry w Bydgoszczy nie brakuje. Oni chcą, my ich chcemy, ale są jeszcze kluby. Na pewno nie będziemy się ścigać z innymi i przebijać ceny. Jeśli ktoś do nas przyjdzie, to dobrze, ale jeśli nie i tak sobie poradzimy
Źródło: Gazeta Wyborcza