Szalikowcy Zawiszy: Ta prosta jest nasza

04.11.2010 Władze spółki WKS Zawisza SA chcą, by bydgoscy szalikowcy opuścili trybunę B i przenieśli się na miejsca pod zegarem. - Od wielu lat siedzimy na prostej i nie ma mowy, byśmy zgodzili się ją opuścić - mówi Maciej Zawadzki szef Stowarzyszenia Kibiców Zawiszy Bydgoszcz

W sobotę kibice będą wreszcie mogli zobaczyć na stadionie przy ul. Gdańskiej mecz piłkarzy Zawiszy. Dwumiesięczna przerwa spowodowana była karą, jaką PZPN nałożył na klub po zadymach w sierpniu podczas pucharowego meczu z Widzewem Łódź. Spotkanie z Jarotą Jarocin (początek o 13) obejrzą, ale z innych miejsc niż do tej pory. Najbardziej zagorzali kibice, zajmujący do tej pory widownię na zmodernizowanej trybunie B, od strony ul. Gdańskiej, będą musieli się przenieść.

Jak głosi oficjalny komunikat spółki WKS Zawisza, przeprowadzka jest konieczna z powodu braku monitoringu na trybunie B. Nie wszystkie kamery zniszczone przez kiboli w sierpniu zostały do tej pory naprawione, więc cały sektor podczas sobotniego pojedynku zostanie zamknięty.

Stowarzyszenie Kibiców Zawiszy Bydgoszcz wietrzy w tym podstęp.

- Trochę to dziwne. Obawiam się, że powód takiej decyzji mógł być zupełnie inny - mówi Maciej Zawadzki, prezes Stowarzyszenia Kibiców Zawiszy Bydgoszcz.

Trybuna B, tzw. prosta, to obecnie najnowocześniejsza część widowni. Szefowie klubu chcieliby, aby w przyszłości stała się ona najbardziej ekskluzywnym miejscem na stadionie. Trudno się temu dziwić. Po gruntowej przebudowie obiektu została podwyższona i w całości zadaszona. Obecnie właśnie z niej najlepiej ogląda się mecze piłkarskie. Dodatkowym atutem jest bliskość punktów gastronomicznych i restauracji.

Musieliby ją jednak opuścić szalikowcy. Władze klubu chciałyby, by już na stałe przenieśli się na łuk pod zegarem.

Zachęcają ich niższymi cenami biletów. Wejściówki na ten sektor C na sobotni mecz kosztować będą 5 zł (dla posiadaczy FanKarty) i 8 złotych (dla pozostałych).
- Myślę, że to nie jest wygórowana cena - tłumaczy Maciej Skwierczyński, prezes spółki. - Oczywiście nikogo nie można do niczego zmusić, ale chociażby w ekstraklasie zorganizowane grupy kibiców siedzą za jedną z bramek. Skoro tam się to przyjęło, to dlaczego nie pójść tym tropem - dodaje.

Przeciwko temu pomysłowi przemawia tradycja - klub kibica od zawsze niemal zajmuje trybunę B. Przeciwko są także obecni szalikowcy. - Przede wszystkim nie porównujmy się z Poznaniem, Kielcami, czy Lubinem. Nasz stadion ma zupełnie inną konstrukcję. Poza tym większość ludzi od wielu lat siedziała na prostej i nie ma mowy, byśmy zgodzili się opuścić trybunę B - mówi szef SKZB, które do nowego pomysłu osobiście próbował przekonać Skwierczyński.

- Niestety, na każdą z propozycji do rozmów nie otrzymałem odpowiedzi. A szkoda, bo uważam, że dialog na pewno by nie zaszkodził. Uważam, że za naszą propozycją przemawiają względy ekonomiczne - mówi Skwierczyński.

- W tej chwili dzielenie stadionu na kilka różnych sektorów jest bez sensu. Co innego, gdyby regularnie na mecze Zawiszy przychodziło po 20 tysięcy kibiców. Tak jednak nie jest - mówi Maciej Zawadzki.

SKZB nie godzi się na te plany spółki, chce za to, żeby na nowo zamontowano tzw. gniazdo dla prowadzącego doping. Zlikwidowano je po sierpniowej rozróbie.

Małe są szanse, żeby plany spółki się ziściły. Już teraz kibice nie zamierzają kupować tańszych biletów na łuk pod zegarem. Na swej stronie internetowej umawiają się na spotkanie i wspólne dopingowanie z trybuny A tzw. honorowej.

SKZB czeka także na wynik wyborów prezydenckich i przegraną Konstantego Dombrowicza. Jeśli zmieni się władza w bydgoskim ratuszu, to zapewne miasto jako większościowy udziałowiec spółki będzie chciało wymienić zarząd spółki. Nie zmieni się tylko to, że kibice będą chcieli wrócić na swój sektor.

Źródło: Gazeta Wyborcza