Wojna w Zawiszy trwa

13.10.2010 Nie ma szans na porozumienia pomiędzy władzami spółki WKS Zawisza a kibicami zespołu. Fani na swej stronie internetowej domagają się dymisji prezesa Macieja Skwierczyńskiego i jego zastępcy Piotra Burlikowskiego. Według nich ich misją jest likwidacja klubu Początki konfliktu sięgają pucharowego meczu z Widzewem Łódź. Po zadymach na stadionie Wydział Dyscypliny ukarał nasz klub pięcioma spotkaniami bez udziału publiczności. Władze miasta, większościowego udziałowca spółki (posiada 97 proc. akcji), odpowiedzialnością obarczyły m.in. Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza. Jak pisaliśmy w "Gazecie", chciały przez to przyprzeć do muru SP i wymusić na nim sprzedaż swoich udziałów oraz pozbycie się praw do nazwy. Miało to, według ratusza, dać szansę na pozyskanie inwestora dla zespołu. Członkowie SP propozycję jednogłośnie jednak odrzucili. Kolejna odsłona konfliktu miała miejsce w ubiegłym tygodniu. Zarząd spółki bezskutecznie starał się o anulowanie części kary nałożonej na klub. Jednak wniosek najpierw odrzucił Trybunał Odwoławczy PZPN, a później Wydział Dyscypliny. - Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy - mówił prezes Maciej Skwierczyński. Kibice oskarżają działaczy, że nie stanęli na wysokości zadania.

Na odpowiedź zarządu spółki nie trzeba było długo czekać. Na oficjalnej stronie internetowej klubu władze spółki wydały oświadczenie przedstawiające rzeczywiste zdaniem działaczy powody odrzucenia odwołania. Te miały wynikać przede wszystkim z fatalnego zachowania bydgoskich kibiców zarówno w tym, jak i w ubiegłym sezonie (za ich wybryki klub zapłacił w sumie 16 tys. złotych kary). - Tu nie chodzi o żadne wypominanie. Nic tam nie sugerujemy, przedstawiamy tylko fakty. To, co było, zostawmy za nami. Jesteśmy gotowi do rozmów ze Stowarzyszeniem Kibiców Zawiszy Bydgoszcz - tłumaczył Skwierczyński.

Wczoraj odpowiedzieli kibice. W obszernym anonimowym liście w kilku punktach wyliczają zarządowi i popierającym go władzom miasta błędy: „1. Karty kibica, które już od miesiąca są podobno w klubie (...). 2. Niepotwierdzona żadnym dokumentem informacja o kosztach (100 tys. zł) usunięcia szkód, jakie spółka poniosła po meczu z Widzewem, i niepodanie do publicznej wiadomości faktycznej kwoty oraz tego, czy spółka została nią obciążona. 3. Podana informacja o stratach, jakie spółka poniosła w wyniku wycofania się rzekomych sponsorów po meczu z Widzewem, w sytuacji, gdy nie pozyskano nawet sponsora tego meczu. 4. Stwierdzenie na konferencji prasowej, że to »szara rzeczywistość” odpowiada za fatalną organizację meczu z Widzewem. 5. Kreowanie Zbigniewa Bońka na osobę, która wykupi udziały w spółce, a który w sierpniu stwierdził, że nie jest to jego zamiarem” - piszą fani Zawiszy, wzywając jednocześnie do dymisji prezesa i wiceprezesa.

- Jest takie przysłowie: nigdy nie mów nigdy, ale współpraca z tymi panami jest już raczej niemożliwa. Takim klubem jak Zawisza powinni zarządzać ludzie z pasją, prawdziwi entuzjaści futbolu. A nasz obecny zarząd już nieraz udowodnił, że nie ma pomysłu na dalszą działalność spółki i dlatego powinien odejść - mówi przedstawiciel zarządu SKZB Jerzy Mickuś. Wszystko wskazuje na to, że zapowiadane, jeszcze w poniedziałek rozmowy obu stron nie dojdą do skutku. - My cały czas wyciągamy ręce na zgodę. Jesteśmy gotowi na kompromis. Ale jeśli kibice uważają, że potrafią lepiej zarządzać spółką, to zapraszam, niech się wykazują - kończy prezes WKS Zawisza SA

Źródło: Gazeta Wyborcza