ZEJDŹ PAN Z TEGO POKŁADU!
11.10.2010
Pewnie wielu z nas zastanawiało się jak Maciej Skwierczyński poradzi sobie na stanowisku prezesa WKS Zawisza Bydgoszcz S.A. To niełatwe zadanie zarządzania spółką, praktycznie bez środków na koncie, z ograniczonym na ten sezon budżetem, powierzono człowiekowi, który sam o sobie mówił, że nie zna się na piłce nożnej, nie zna się na marketingu, który bez ogródek stwierdził, iż liczne obowiązki zawodowe pozwolą mu na pracę w spółce jedynie w ograniczonym wymiarze. Pewnie część z nas uspokajała myśl, że gorzej niż za Glińskiego być nie może. Pewnie część z nas zakładała, że w praktyce spółką będzie rządził Piotr Burlikowski, a rola prezesa będzie bardzo ograniczona. Jeszcze na przełomie lipca i sierpnia tak właśnie to wszystko wyglądało. V-ce prezes Burlikowski, mimo braku pieniędzy w klubowej kasie "szalał" na rynku transferowym, a Maciej Skwierczyński zadowolony, z zatwierdzenia przez Radę Nadzorczą wirtualnego budżetu oraz z perspektywy kilku tys. zł. wpływających co miesiąc na jego konto, spędzał miło czas na urlopie. Tylko najbardziej naiwni mogli mieć nadzieję, że ten znawca prawa zrobi cokolwiek by pozyskać sponsorów, lub w inny sposób będzie się starał zrównoważyć wydatki z przychodami spółki. Dzisiaj wiemy jakie zadanie powierzyli Maciejowi Skwierczyńskiemu jego ratuszowi pracodawcy.
Cel został jasno określony: ZMUSIĆ STOWARZYSZENIE PIŁKARSKIE DO ZBYCIA NA RZECZ WIĘKSZOŚCIOWEGO UDZIAŁOWCA POSIADANYCH AKCJI SPÓŁKI I ZNAKU GRAFICZNEGO "ZAWISZA".
Można się zastanawiać czy Maciej Skwierczyński jest tylko narzędziem w rękach prezydentów Dombrowicza i Grześkowiaka, czy też może ten plan jest jego autorstwa, tylko po co na to tracić czas... Po blisko 16 miesiącach od powołania spółki jest sprawą jasną, jaki zamysł i do czego Konstanty Dombrowicz chciał wykorzystać ZAWISZĘ. Miał być sukces i awans przed wyborami. Ponieważ się nie udało zapadła decyzja, że trzeba się pozbyć znienawidzonego klubu i to w taki sposób by już się nigdy nie odrodził, a jednocześnie tak aby szeroko pojęta opinia publiczna nie miała wątpliwości, że taki krok był konieczny i jest usprawiedliwiony.
Maciej Skwierczyński jako prawnik, bezgranicznie oddany i posłuszny (co zawsze podkreślał) swoim pracodawcom wydawał się być idealnym wykonawcą.
Kim w rzeczywistości okazał się prawnik Maciej Skwierczyński?
Ostatnie wydarzenia dają na to pytanie odpowiedź. Można by napisać kilka stron o tym jak w określonym celu, wraz v-ce prezesem Piotrem Burlikowskim, manipulował, mamił opinię publiczną i jak "ogłupiał" dziennikarzy. Wymienimy te istotne:
1.Karty kibica, które już od miesiąca są podobno w klubie i których wprowadzenie miało być najważniejszym argumentem w odwołaniu od nałożonej kary do PZPN. Jeszcze wczoraj była na oficjalnej stronie spółki zakładka Fan Karta, teraz już nie ma
2.Nie potwierdzona żadnym dokumentem informacja o kosztach (100 tys. zł) usunięcia szkód jakie Spółka poniosła po meczu z Widzewem i nie podanie do publicznej wiadomości faktycznej kwoty oraz tego czy spółka została nią obciążona.
3.Podana informacja o stratach jakie spółka poniosła w wyniku wycofania się rzekomych sponsorów po meczu z Widzewem, w sytuacji gdy nie pozyskano nawet sponsora tego meczu.
4.Stwierdzenie na konferencji prasowej, że to "szara rzeczywistość" odpowiada za fatalną organizację meczu z Widzewem.
5.Kreowanie Zbigniewa Bońka na osobę która wykupi udziały w spółce, a który w sierpniu stwierdził że nie jest to jego zamiarem.
6.Wmawianie, że jedyną szansą dla spółki jest pozyskania udziałów od Stowarzyszenia Piłkarskiego, co miało spowodować natychmiastowe zapełnienie klubowej kasy i stać się przyczynkiem do usunięcia wszelkiego zła jakie spotyka spółkę.
Na tym oczywiście nie koniec. Czym jest bowiem kolejne oświadczenie zarządu spółki, w którym wymienione są m.in. kary finansowe nałożone na klub w ubiegłym sezonie?
Czemu ma służyć ta wyliczanka panów Skwierczyńskiego i Burlikowskiego, z jednoczesnym zaproszeniem dla SKZB do rozmów. Przecież wiadomo, że po takim "geście dobrej woli" do żadnych rozmów nie dojdzie, bo z kim i o jakim kompromisie w tych okolicznościach rozmawiać?
Mija rok od manifestacji kibiców ZAWISZY, wtedy wskazywaliśmy na błędy, wtedy oczekiwaliśmy na zmiany i wtedy liczyliśmy na wsparcie bydgoskich dziennikarzy.
Wiele razy apelowaliśmy aby nie chowali głowy w piasek.
I tak naprawdę dopiero jak Gliński dał im "kopa w d..." cofając akredytacje, te głowy z piasku wyciągnęli. Niestety od kwietnia panowie redaktorzy: Knopik, Karpiński, Borakiewicz,bezmyślnie powtarzają bydgoszczanom to co im przekażą na Gdańskiej lub
Jezuickiej.
Spółka i klub już dziś przypomina firmę, której dramatyczna sytuacja polega na tym, że "pracownice" robią na boku, a właściciele za chwile sami zaczną świadczyć usługi (wszelkie skojarzenia przypadkowe).
Jak długo jeszcze będziecie bezkrytycznie przyglądać się i działaniom prawnika Macieja Skwierczyńskiego, który do tej pory wykazał się jedynie nieznajomością ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych i który próbował wymusić na Zarządzie SP podjęcie decyzji niezgodnej ze statutem Stowarzyszenia?
Jak długo jeszcze nie usłyszy krytyki z Waszej strony Piotr Burlikowski, odpowiedzialny m.in. za trenera którego sprowadził i niektórych piłkarzy, którym zdaje się, że grają w jakimś Pcimiu, a ambicja i sportowy tryb życia to jakaś abstrakcja!?
Jak długo jeszcze pozwolicie na szarganie imieniem, które jest jednym z symboli Bydgoszczy.
16 i 17.09.2010r w bydgoskich mediach ukazały się informacje o złożonym do Sądu wniosku o upadłość spółki np. w artykule Dariusza Knopika w Gazecie Pomorskiej czytaliśmy: "Maciej Skwierczyński, prezes WKS Zawisza, tak jak zapowiadał, wczoraj zgłosił wniosek o upadłość spółki. - Skompletowałem wszystkie dokumenty i skierowałem je do sądu - stwierdził szef spółki. - Nie mogłem postąpić inaczej - dodał rozkładając ręce."
Według potwierdzonych przez nas informacji wniosek został złożony w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy XV Wydział Gospodarczy w dniu 23.09.2010r !!!
Tak więc Panowie redaktorzy: Knopik, Karpiński, Borakiewicz i inni po raz kolejny zostali "wpuszczeni w informacyjny kanał". Bo przecież nie ma nic gorszego dla dziennikarza jak przekazanie do publicznej wiadomości niesprawdzonej i w efekcie nieprawdziwej informacji.
W tej sprawie jest jeszcze jeden wątek. Jak bardzo zdeterminowany w wykonywaniu poleceń swoich mocodawców musi być prezes Maciej Skwierczyński, skoro wniosek o upadłość złożył w Sądzie nie bacząc na fakt zaciągnięcia pożyczki od SP, fakt przekazania wpłat na rzecz spółki przez B. Pultyna i p. Gotowskiego? Pytanie to nabiera jeszcze większej wymowy w związku z ogłoszeniem w dniu 20.09.2010r., że Mennica Polska wspomoże spółkę kwotą ok. 200 tys. zł., a Zbigniew Boniek przekaże swoje tantiemy na rzecz klubu. Zresztą sam Zbigniew Boniek wskazywał, że składanie wniosku o upadłość jest krokiem zdecydowanie przedwczesnym, więc jak potraktowano tzw partnera strategicznego spółki? Jak załatwiacza kasy, którego zdanie najmniej się liczy, kiedy już pomógł finansowo.
Jak traktować fakt złożenia wniosku o upadłość w dniu, w którym zebrała się Komisja Sportu działająca w ramach Rady Miasta (organu który wyraził zgodę na utworzenie spółki), której celem było udzielenie pomocy spółce poprzez uzyskanie zgody na dokapitalizowanie lub uzyskanie poręczenia dla ew. pożyczki?
Nasuwa się tylko jedna odpowiedź: To już nie jest gra, to czysty hazard, a stawką jest likwidacja ZAWISZY BYDGOSZCZ. Prezydenci Dombrowicz z Grześkowiakiem, którzy ten hazard uprawiają, a których "krupierem" jest Maciej Skwierczyński, kpią sobie z kibiców, bydgoszczan, przedstawicieli lokalnej prasy, ale przede wszystkim ludzi, którzy zadeklarowali pomoc ZAWISZY, w tym również ze Zbigniewa Bońka.
Czy potrzeba jeszcze bardziej oczywistego dowodu na to jakie są prawdziwe intencje tych budowniczych sportu, a przy okazji pokazują również gdzie mają tych, którzy ZAWISZY chcą pomóc.
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. O ile Maciej Skwierczyński pokazał, że bardzo umiejętnie potrafił mijać się z prawdą, przedstawiać iluzje jako fakty, wykręcać się od odpowiedzi, to merytoryczna strona jego działalności wystawia mu fatalne świadectwo!
Wspominaliśmy już o braku znajomości ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, co miało niewątpliwy wpływ na wydarzenia podczas meczu z Widzewem i na nałożoną na klub karę. Wspominaliśmy o "namowach" prezesa aby Zarządu SP złamał Statut Stowarzyszenia.
Znamy jeszcze jeden przykład "fachowej" działalności Macieja Skwierczyńskiego.
W dniu 27.09.2010r. w związku ze złożonym wnioskiem o ogłoszenie upadłości WKS ZAWISZA BYDGOSZCZ S.A. Sąd Rejonowy wydał Zarządzenie, którym wezwał do uzupełnienia wniosku. Cóż wynika z tego Zarządzenia? Otóż art.23 ustawy Prawo upadłościowe i naprawcze określa co musi zawierać wniosek o upadłość, Katalog ten zawarty jest w punktach od 1 do 8, ust.1 wymienionego artykułu.
Sąd uznał, że tylko jeden z nich, ten który zawiera informację o miejscu zamieszkania reprezentantów spółki nie wymaga poprawienia, natomiast w pozostałych przypadkach Radca Prawny Maciej Skwierczyński albo je pominął albo wymagają one uzupełnienia (m.in. całkowicie pominął ten mówiący o konieczności złożenia bilansu )!!!
Co więcej okazuje się, że Radca Prawny Maciej Skwierczyński wymyślił sobie na własne potrzeby nową ustawę:
"Prawo upadłościowe i układowe” i na nią powołał się w złożonym do Sądu wniosku !!!
A przecież ustawa, która obowiązuje w naszym kraju i na którą powinien się powołać to: "Prawo upadłościowe i naprawcze" !!!
WSTYD! WSTYD!! WSTYD!!! (Kopia złożonego wniosku i zarządzenia Sądu jest w naszym posiadaniu)
Niezły ubaw musieli mieć Sędziowie Sądu Rejonowego w Bydgoszczy czytając te "wypociny" autorstwa dobrego (jak sam o sobie mówi) prawnika.
To, że Maciej Skwierczyński skompromitował siebie to jego sprawa. To, że skompromitował spółkę WKS ZAWISZA BYDGOSZCZ S.A., której jest reprezentantem, dyskwalifikuje go do pełnienia w niej jakiejkolwiek funkcji !!!Wycieczka do Warszawy na posiedzenie Związkowego Trybunału Piłkarskiego, bez dokumentów o otwarciu stadionu przez prezydenta i pozytywnej opinii policji dopełniła czary goryczy. To te aspekty zadecydowały o negatywnej decyzji ZTP i Wydziału Dyscypliny, a nie to, że w 93 minucie meczu w Zielonej Górze 200 osób zaśpiewało co myśli o PZPN.
Panie SKWIERCZYŃSKI!
Po takim „spektaklu” jaki urządziłeś nie pozostaje nic innego jak tylko spuścić szalupę.
Bierz pan teczkę i płyń mamić tych co się nabiorą na mydlane spojrzenia, mowę o pomocy i kompromisach. Odpłyń Pan tam gdzie jeszcze nie wiedzą jakim jesteś fachowcem.
Zejdź z tego pokładu, bo nie zasługujesz by być tu majtkiem, a co dopiero kapitanem i zrób to szybko, najlepiej razem z "najlepszym menadżerem" Piotrem Burlikowskim.
A na koniec panowie Skwierczyński i Burlikowski jeszcze tylko jedno: Zapamiętajcie sobie, że na karę za odpalone race w ramach oprawy na meczu musi się złożyć 200 – 300 z nas, a KARĘ (wraz z pochodnymi), za Waszą, pożal się Boże "pracę" musi zapłacić co miesiąc kilka tysięcy kibiców.