Zawisza odzyskuje oddech

21.09.2010 Piłkarska spółka odwołała się od decyzji prezydenta Konstantego Dombrowicza o zamknięciu stadionu. Chce też, żeby PZPN cofnął zakaz rozgrywania meczów bez udziału publiczności Po serii bolesnych ciosów, jakie dotknęły futbolowy klub, jest kilka lepszych wiadomości. Po pierwsze szef WKS Zawisza Maciej Skwierczyński odwołał się od decyzji prezydenta Dombrowicza. - Nasze pismo trafiło do Urzędu Miasta. Zajmie się nim Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Ma na to 14 dni, ale często sprawy się przedłużają - mówi Skwierczyński, który sam jest także ratuszowym prawnikiem. Ten ruch daje oddech spółce i czas na rozwikływanie kolejnych problemów. Można w sobotę bez kłopotów rozegrać na własnym stadionie mecz z Nielbą Wągrowiec bez rychłego zagrożenia w postaci braku obiektu i ewentualnej utraty licencji na grę w II lidze. Prezes Skwierczyński wysłał także pismo do policji o weryfikację negatywnej opinii o warunkach bezpieczeństwa. W trakcie chuligańskiej rozróby zniszczono celowo kamery monitoringu. Na szczęście okazało się, że nie trzeba ich wymieniać (koszt jednej to 14 tys. zł), ale wystarczy dużo tańsza i szybsza naprawa. Straty na stadionie będą znacznie niższe niż pierwotnie podawane 100 tys. zł. Wczoraj do PZPN trafiło jeszcze odwołanie od decyzji w sprawie rozgrywania meczów bez udziału publiczności. To była dolegliwa kara także z powodu finansowych. Pieniędzy w Zawiszy brakuje, a zysków z biletów nie ma. Gdyby związkowa decyzja trwała do końca, kibice wróciliby na trybuny dopiero 6 listopada, na sam koniec rundy jesiennej.

Źródło: Gazeta Wyborcza