Na Pucharze LA policji więcej niż na derbach w Grudziądzu
19.09.2010
Przedstawiamy relację kibica - ucznia jednej z bydgoskich szkół, który "musiał" robić frekwencję na polecenie prezydenta Dombrowicza podczas sobotnich zawodów.
Klubowy Puchar Europy Juniorów, na który prezydent „zaprosił” uczniów wszystkich bydgoskich szkół, jak informował spiker cieszył się wielkim zainteresowaniem. Wchodząc na stadion natrafiamy na coraz to większą liczbę ochroniarzy, którzy pilnują wejścia na trybunę B. Dlatego też zbiórka przeniesiona została pod zegar i tam około godziny 12:00 pojawia się coraz więcej osób, w tym pięciu panów, którzy krok w krok podążali za nami po trybunach stadionu Zawiszy i rejestrowali każde nasze posunięcie kamerą wideo. Znajdujemy wolne miejsce pod trybuną dla dziennikarzy i tam zaznaczamy swoją obecność kilku minutowym dopingiem. Ze względu na ochronę, której nie podobało się zajęte przez nas miejsce przechodzimy z powrotem na łuk w okolicę trybuny B. Powrót w kierunku zegara cały czas z przewodnią pieśnią widowiska "Nigdy nie zginie...". Niestety gdy zasiadamy na łuku do dopingu dla lekkoatletów Zawiszy dołącza się zaledwie kilka młodych osób, które można policzyć na palcach jednej ręki. Prócz oklasków dla sportowców ginących gdzieś w tłumie, żadna z delegacji szkół "zaproszonych" przez prezydenta nie zaznacza swojej obecności mimo nawoływania spikera do prowadzenia głośnego i kulturalnego dopingu. Po kolejnych minutach naszego dopingu otrzymujemy informację, że pod stadion zjeżdżają się kolejne radiowozy policji, a po kilku minutach w głośnikach słychać głos spikera, który tym razem nawołuje nas do zaprzestania dopingu grożąc wyciągnięciem konsekwencji. Największym zdziwieniem jednak jest to, iż jednym z występujących zespołów był Zawisza Bydgoszcz. Dlatego też niezrozumiałe jest zachowanie organizatorów nakazujące zaprzestania dopingu, gdzie od kilku dni sami reklamowali imprezę pod hasłem „Pokażmy jak można kulturalnie dopingować na Zawiszy”. Przy wyjściu ze stadionu każdego, który pojawił się tam w szaliku, koszulce, bluzie czy też ze smyczą Zawiszy proszono o przejście na bok, gdzie trafił do policyjnego notesu.
Brawa dla młodzieży - mina spanikowanej wychowawczyni - bezcennaAmatorskie nagranie