Twarde warunki Rakowa

13.09.2010 Podział punktów w meczu lidera - Olimpii Grudziądz - z Chojniczanką umożliwił Zawiszy Bydgoszcz zrównanie się ich liczbą z drużyną Marcina Kaczmarka. Bydgoszczanie nie wykorzystali tej szansy, remisując z Rakowem Częstochowa 1:1 (0:0). Bramki padły w odstępie zaledwie dwóch minut - najpierw do siatki trafił Wojciech Okińczyc, a chwilę później stan rywalizacji wyrównał Mateusz Górecki. "Nie potrafiliśmy zdominować rywala" - twierdzi Tomasz Warczachowski, który w sobotę pełnił funkcję kapitana niebiesko-czarnej jedenastki.

ERYK DOMINICZAK

Gospodarze do meczu przystąpili bez Piotra Wasikowskiego. "Mam problemy z pachwiną" - tłumaczył młody obrońca. Trener Maciej Murawski uspokojał jednak: - "Wyleczenie tego urazu to kwestia dwóch dni". Ponadto, na trybunach zasiedli kontuzjowani od dłuższego czasu: Ettinger, Radosław Kanik i Marcin Łukaszewski. W ekipie Rakowa zabrakło Artura Lenartowskiego (rehabilitacja po operacji więzadeł w kolanie), Łukasza Brondela oraz Artura Świerka.

Bez kompleksów

Zespół z Częstochowy od początku spotkania toczył z bydgoszczanami wyrównaną walkę. Młoda ekipa dowodzona z ławki przez Jerzego Brzęczka nie przestraszyła się rywali. "Przede wszystkim, chcieliśmy zagrać bez kompleksów" - tłumaczy obrońca Mateusz Górecki. Zespołowi spod Jasnej Góry udało się zrealizować to założenie w stu procentach. Mimo że przy piłce częściej byli zawiszanie, to właśnie Raków stworzył sobie groźniejsze okazje.

Pierwszą miał już w 10 minucie, gdy w bój prawą stroną rzucił się Paweł Nocuń. W ostatniej fazie akcji miał przed sobą jedynie Andrzeja Witana, a obok - powracającego Warczachowskiego. Wbiegając w pole karne zdecydował się na strzał, ale równie mocny, co niecelny. W kolejnych minutach bramkarz Zawiszy musiał już interweniować - skutecznie zatrzymał uderzenia Nocunia i Gajosa. Miejscowi odpowiedzieli w 22 minucie groźną główką Dąbrowskiego.


Po faulu Kosa na Ślifirczyku sędzia podyktował rzut karny, który pozwolił Zawiszy - za sprawą uderzenia Okińczyca - wyjść na prowadzenie.

W końcówce znowu inicjatywa ofensywna znalazła się po stronie ekipy spod Jasnej Góry. W 41 minucie znakomitą szansę miał najlepszy strzelec Rakowa - Mateusz Zachara, ale z sześciu metrów uderzył niecelnie. 180 sekund później znów próbował zaskoczyć Witana, jednak ponownie spudłował. "Widać było, że Raków dobrze czuje się w grze z kontry. Myśleliśmy o tym, żeby spróbować dać im pograć piłką, ale uznaliśmy, że na własnym stadionie to niewłaściwa taktyka" - tłumaczy Murawski.

Ekspresowe bramki

Po przerwie mecz nadal toczył się w żywym tempie, chociaż na sytuacje podbramkowe trzeba było czekać do 58 minuty. Wówczas Górecki zbyt słabo podawał do Mateusza Kosa, do piłki wystartował rezerwowy Łukasz Ślifirczyk, przejął ją i został przez bramkarza rywali powalony w polu karnym. Sędzia Aluszyk bez wahania wskazał na jedenasty metr. Okazji nie zmarnował Wojciech Okińczyc, mocnym strzałem pod poprzeczkę wyprowadzając Zawiszę na prowadzenie. Jego gracze cieszyli się z niego zaledwie dwie minuty. Dośrodkowanie w kierunku światła bramki w wykonaniu Pawła Kowalczyka dotarło do Góreckiego, który strącił ją obok bezradnego Witana. "Cieszę się, że Mateusz szybko zrehabilitował się za wcześniejszy błąd" - przyznaje trener Brzęczek.

W kolejnych minutach trwała wymiana ciosów - dwie bardzo dobre sytuacje z rzutów wolnych miał Stefańczyk, w odpowiedzi potężną bombą z 30 metrów popisał się Piotr Mastalerz, ale piłka po interwencji Witana odbiła się od słupka i wyszła w pole. "Brakuje nam zawodników o podobnej sile uderzenia. Okińczyc zbyt rzadko podejmuje decyzje o strzale, a inni nie mają takich predyspozycji" - uważa Murawski. Na nic zdało się wprowadzenie Tomasza Szczepana, który potrafi zaskoczyć rywali uderzeniem zza pola karnego. "Może różnica polega na tym, że częstochowianom udawało się już w ten sposób zdobywać bramki" - zastanawia się opiekun Zawiszy. Żadnej z ekip nie udało się zmienić losów meczu i Raków wraca do domu z punktem. "Na pewno jest to nasz sukces, ale myślę, że mogliśmy wygrać" - podsumowuje w rozmowie z nami Górecki. "Mieliśmy dzisiaj więcej sytuacji podbramkowych" - kontynuuje Brzęczek. "Cały nasz zespół zagrał poniżej oczekiwań, stąd zanotowaliśmy tylko remis" - kończy Murawski.

8 kolejka II ligi piłki nożnej - grupa zachodnia
ZAWISZA BYDGOSZCZ - RAKÓW CZĘSTOCHOWA 1:1 (0:0)
Okińczyc 58'-karny - Górecki 60'

Zawisza: Witan - Stefańczyk, Dąbrowski, Warczachowski, Cuper - Galdino (81' Szczepan), Juszkiewicz - Kanik (53' Ślifirczyk), Okińczyc (69' Tarnowski), Maziarz - Wójcicki

Raków: Kos - Kowalczyk, Górecki (87' Hyra), Pluta, Mastalerz - Nocuń (90' Czerwiński), Ogłaza, Ceglarz (67' Kmieć), Kowalczyk (80' Kulawiak), Gajos - Zachara

Żółte kartki: Stefańczyk, Ślifirczyk (Zawisza) - Kos, Ogłaza (Raków)

Sędziował: Artur Aluszyk (Szczecin)
Mecz bez udziału publiczności

Źródło: Sportowa Bydgoszcz