Murawski: zmęczyć rywala i za nim biegać

13.07.2010 - Piłkarze Zawiszy wyglądają znacznie lepiej niż zawodnicy Lechii Zielona Góra, kiedy obejmowałem tamten zespół - mówi Maciej Murawski, nowy szkoleniowiec bydgoskich piłkarzy

Wojciech Borakiewicz: Kiedy obejmował pan zespół, mówił, że najpierw przyjrzy się zawodnikom, żeby ocenić ich przydatność do pańskiej wizji gry. Jak teraz ocenia pan piłkarzy bydgoskiego Zawiszy? Maciej Murawski: Znacznie lepiej wyglądają niż zawodnicy Lechii Zielona Góra, kiedy obejmowałem tamten zespół. Są bardziej plastyczni, szybciej reagują na moje uwagi. Sądzę, że z każdym treningiem, z każdym meczem sparingowym wszystko wygląda na boisku sprawniej i zgodnie z tą myślą, jaką chcę im wpoić.

A co jeszcze wymaga poprawienia? Co pańskim zdaniem należy jeszcze zmienić w grze czy też ustawieniu na boisku?
- Będziemy pracowali nad defensywą. Za bardzo się cofamy po stracie piłki. Może to wynika z pewnych przyzwyczajeń zawodników w obronie, ale ja nie chcę, żeby oni czekali na przeciwnika. Mają być blisko rywala i po stracie piłki szybko atakować, żeby ją przejąć. Ćwiczymy to wszystko i myślę, że uda się wprowadzić tego typu zachowania boiskowe w życie.

Podsłuchiwaliśmy trochę pana podczas sparingi z Nadarzynem. Wiele razy zwracał pan uwagę zawodnikom, żeby nie tracili piłki. Mieli zagrać pewnie podaniem, bez straty.
- Kiedy my mamy piłkę, zdobywamy przewagę. Tylko wtedy można strzelić przecież gola. Kiedy ją tracimy, od razu bardziej się męczymy. Trzeba biegać za przeciwnikiem. A ja wolę, żeby to rywal się męczył. Lepsze jest nawet pewne podanie do bramkarza. Obaj grają dobrze nogami. Nie ma żadnych obaw. Strata, szczególnie w środku boiska, to zawsze okazja dla rywala.

Widać, że głównym kreatorem gry ofensywnej ma być Wojciech Okińczyc. Wokół tego piłkarza koncentruje się gra w środku pola.
- Wierzę, że Wojtek sobie z tym poradzi. Dlatego chciałem, żeby go sprowadzono do Bydgoszczy.

Źródło: gazeta.pl