Kibic list napisał...do Prezydenta
20.06.2010
Wczoraj otrzymaliśmy list na e-mail redakcji strony, w którym jeden z kibiców wyraża swoje stanowisko w sprawie sytuacji w Zawiszy. Kibic zatroskany losem klubu postanowił, że ten list wyśle przede wszystkim do prezydenta Bydgoszczy oraz bydgoskich mediów. My publikujemy go w całości (pisownia oryginalna, dane kolegi do wiadomości zawiszafans.pl)
Panie Prezydencie
Do napisania niniejszego listu skłoniły mnie wydarzenia ostatnich miesięcy, które dotyczą klubu piłkarskiego Zawisza Bydgoszcz.
Jestem kibicem Zetki od 1988 roku. Wtedy to ojciec zabrał mnie, wówczas ośmiolatka, po raz pierwszy na mecz. Stało się to początkiem mojej kibicowskiej przygody, która trwa do dzisiaj. Byłem świadkiem awansu Zawiszy do ekstraklasy w pamiętnym meczu barażowym z GKS Jastrzębie. Pamiętam zwycięstwa Zawiszy z najlepszymi klubami pierwszej ligi. Pamiętam świetnych zawodników, Nowaka, Arndta czy Malejewa oraz autora sukcesów – trenera Stachurskiego. Były to czasy świetności bydgoskiego klubu. Niestety pamiętam również pseudsponsora Palucha i jego firmę, a potem szereg działań które sprowadziły nasz klub w dół po równi pochyłej. Kolejne fuzje, z Koninem, z Chemikiem, aż w końcu z Włocławkiem pogrążyły nas ostatecznie i sprawiły, że Zawisza przestał być wizytówką miasta. Jako kibic nie mogłem pojąć, dlaczego duży klub z tradycjami musi tułać po czwarto i piątoligowych boiskach.
W końcu pojawiła się szansa. Udany sezon zakończony awansem do 2 ligi śledziłem z trybun już nie tylko z ojcem, ale i czteroletnim synem, któremu staram się zaszczepić miłość do futbolu i bydgoskiego Zawiszy. Byłem dumny widząc go biegającego w koszulce klubowej po trybunach nowego wspaniałego stadionu Zawiszy. Było dla mnie jasne, że to początek drogi Zawiszy do wielkości.
Z nadzieją patrzyłem w przyszłość. Mimo, iż nie jestem zwolennikiem mieszania się polityków w sprawy sportowe, pomysł spółki z miastem uważałem za dobre, choć tylko przejściowe rozwiązanie.
Teraz już tak nie uważam. Teraz, Panie Prezydencie, mam wrażenie, że wraz ze współpracownikami zmarnował Pan czas, pieniądze i potencjał tkwiący w tym klubie.
Przystąpił Pan do spółki nie mając wizji budowy klubu. Zainwestował Pan pieniądze w ludzi, którzy podobnie jak Pan nie mieli pojęcia o profesjonalnym prowadzeniu klubu. Nie miałbym Panu tego za złe, gdyby wydawał Pan własne pieniądze. Ale tak nie było. Dysponując środkami publicznymi wziął Pan odpowiedzialność za ich spożytkowanie. A one poszły w błoto. Nie zdecydował się Pan na oddanie udziałów Bońkowi, mimo iż podstawowym celem spółki było znalezienie inwestora. Pańska opieszałość i niezdecydowanie w negocjacjach spowodowały, że klub nie mógł pozyskać cennych zawodników i tym samym wydatnie zmniejszył swoje szanse na walkę o awans już na początku rozgrywek rundy wiosennej.
Minęły dwa lata a klub nie posunął się nawet o cal do przodu. Dotyczy to zarówno wyników sportowych, jak i kondycji finansowej.
I co dalej z Zawiszą, Panie Prezydencie?
Pytam jako kibic i obywatel miasta Bydgoszczy. Ile jeszcze czasu i pieniędzy zmarnujemy? Czy marne grosze jakimi w tym sezonie ratusz zamierza zasilić Zawiszę coś zmienią? Czy to będzie kolejny etap budowy wielkiej piłki w Bydgoszczy. Bo jeśli tak to szkoda naszych pieniędzy, Panie Prezydencie.
Zadaję powyższe pytania w imieniu wszystkich zainteresowanych losem Zawiszy i oczekuję jasnej odpowiedzi. Ta odpowiedź nam się należy, bo w końcu to my ten cyrk finansujemy.
Proszę przyjąć ten list jako wyraz troski kibica o los ukochanego klubu.
PS. Zakładając z góry, że zostałbym zignorowany przez ratuszowych urzędników,
a pan Dombrowicz nigdy by tego list nawet nie zobaczył, zdecydowałem o wysłaniu go do wybranych przedstawicieli mediów w formie listu otwartego z nadzieją na jego publikacje. Gdyby do takowej doszło, wyrażam zgodę na skrócenie tekstu oraz drobne korekty, przy czym zmiany te nie mogą naruszać spójności tekstu ani jego sensu.
PS II. Kieruję te słowa do pana Dombrowicza, choć mam świadomość, że są również inne osoby z jego otoczenia odpowiedzialne za trudną sytuację Zawiszy. No ale to pan Dombrowicz jest ich szefem