Teraz już tylko można gdybać i nie ma co liczyć, że PZPN odbierze (co i tak by nie pomogło) punkty Górnikowi Polkowice. Bo nie odbierze. Ale warto jeszcze wrócić do gry Zawiszy w minionym sezonie, o czym „na gorąco” w rozmowie z trenerem Kurasem.
Pana piłkarze mocno przeżywają brak awansu do I ligi? Rzucił ktoś ze złości butem o ścianę?
Tylko z boku może tak to wyglądać, że komuś się nie chciało. Wszyscy chcieliśmy walczyć w wyższej klasie. Wielu zawodników o tym marzyło. Ale takie jest życie. Futbol dlatego jest piękny, bo jest nieprzewidywalny.
Kibiców może dziwić, że Pana ekipa potrafiła dwukrotnie pokonać lidera, a miała problemy na przykład z Polonią Słubice.
Nigdy nie powiedziałem, że wystarczy tylko zwyciężyć z Ruchem, Górnikiem bądź Zagłębiem Sosnowiec. Mistrzostwo zdobywa się ze średniakami i z drużynami z dołu tabeli. Jeśli wygra się z nimi wszystkie mecze, to można uznać, iż jest się mocnym. W meczach z zespołami z czołówki układa się różnie. Niestety, w naszym wypadku „gubiliśmy” punkty i tu i tam.
Co było zatem przyczyną słabszych wyników?
Brak skuteczności. W rundzie jesiennej napastnicy strzelili po pięć goli, wiosną ledwie trzy i dwa. Gdyby wykreował się dobry snajper, który zdobyłby - załóżmy piętnaście bramek - przełożyłoby się to punkty zespołu i wynik w tabeli. Nie można mówić, że przez cały sezon graliśmy źle. Taki mecz, muszę przyznać, że bardzo słaby w naszym wykonaniu, przytrafił nam się jeden, u siebie z Olimpią Grudziądz Bydgoskiej drużynie brakowało też lidera.
Nie mieliśmy takiego, bo brakuje ich nawet w ekstraklasie. Na pewno przydałby się taki zawodnik, który potrafiłby, szczególnie w trudnych momentach, krzyknąć i trzymać zespół w ryzach. Bo nie wszystko da się podpowiedzieć z ławki. Mamy fajną grupę, ale chłopacy są zbyt grzeczni. Szkoda, że nie mógł u nas występować Mariusz Kukiełka...
Gdyby zimą przyszli Bartosz Hinc, Artur Lenartowski i Dariusz Kłus, Pana zespół osiągnąłby więcej?
Zapewne byłoby łatwiej. To znani i ograni zawodnicy, takie „energetyczne zwierzaki”, które potrafią wziąć ciężar gry na swoje barki. Z małym zastrzeżeniem, co do młodego Lenartowskiego, który w tym gronie mógłby zbierać doświadczenie.
Szansa o przepustki na zaplecze ekstraklasy została również zaprzepaszczona w meczach wyjazdowych, gdzie Zawiszy nie udało się wywalczyć nawet połowy tego, co przed własną widownią...
Z tym mieliśmy problem. To też jeden z czynników, z powodu którego nie ma w Bydgoszczy żadnej fety.
Już pod koniec czerwca planujecie przygotowania do nowego sezonu, tylko nie wiadomo z kim i kto miałby je przeprowadzić... Chyba, że czegoś nie wiemy?
Kontrakt mam do końca czerwca. Obojętnie, jakie zapadną ustalenia, kilka kwestii trzeba dopiąć do końca. Liga się skończyła, lecz gramy jeszcze mecze kontrolne. W najbliższą sobotę w Pakości weźmiemy udział w miniturnieju na rzecz powodzian. We wtorek zmierzymy się w Solcu z Unią i w środę w Rypinie z Lechem. Kilku graczy (m.in. Podgórski, Sobczak, Basić oraz gracze kontuzjowani - dop. red.) już dostało wolne. Urlopy mamy zaplanowane do 28 czerwca. Aktualnie tematem numerem jeden jest jednak przyszłość klubu. To, jakie kroki podejmą główni akcjonariusze. Poczekajmy, co się wydarzy dalej...
Fakty
Źródło: Express bydgoski