Nie udało się efektownie pożegnać z bydgoskimi kibicami piłkarzom Zawiszy. Po przeciętnym meczu tylko zremisowali z Polonią ze Słubic i zakończyli sezon na dopiero czwartym miejscu w II lidze.
ZAWISZA BYDGOSZCZ - POLONIA SŁUBICE 1:1 (0:1)
Bramki: Sobczak (53) - Posmyk (17).
Sędziował: Maciej Mądzik (Kielce). Widzów - 1000. Żółta kartka: Haftkowski (Polonia).
ZAWISZA: Basić - Maziarz, Midzierski, Łukaszewski (46. Batata), Kozłowski - Szczepan, Podgórski, Tarnowski , Szal (46. Cuper) - Rybski, Magdziński (10. Sobczak, 81. Bojas).
Po laniu w Zielonej Górze (2:5) Mariusz Kuras zapowiadał, że jego piłkarze postarają się zmyć plamę i z honorem, choć bez awansu, pożegnać się z kibicami w ostatnich spotkaniach. Niestety, "chciejstwo" trenera było chyba nie po myśli piłkarzy. Jeszcze remis w Toruniu można zrzucić na pecha i czerwoną kartkę dla Witana, ale ostatnią potyczką na własnym stadionie z przeciętną Polonią zawiszanie raczej nie zaskarbili sobie sympatyków.
Pierwsza połowa to gra w "chodzonego", a szybkie, kombinacyjne akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. Aktywny Rybski, groźny na prawej stronie Podgórski i wszędobylski Sobczak, który już w 10. minucie zastąpił Magdzińskiego (podkręcił nogę), nie robili wrażenia na zespole gości. Defensywa Polonii była czujna, a bramkarz Laskowski pewnie łapał piłki po nielicznych strzałach (najlepszy w 20. min Podgórskiego). Bydgoszczanie byli może stroną aktywniejszą, ale pod polem karnym razili nieporadnością, brakowało szybkości, szukania pozycji. Najlepszą sytuację stworzyli sobie w 14. min. Sobczak po wrzutce zgrał sobie piłkę klatką piersiową, ale został nieprzepisowo zatrzymany na linii pola karnego. Rzut wolny egzekwował Rybski. Ominął sprytnie mur, ale piłka przeszła tuż obok słupka.
Goście przyjechali co najmniej po remis, schowani za podwójną gardą, nastawieni na kontry. Biorąc pod uwagę, że w Zawiszy z powodu kartek zabrakło bramkarza Witana, Stefańczyka i Dąbrowskiego blok obronny był dla nich nadzieją. I się nie zawiedli. W 17. minucie obrońcy źle się ustawili, Posmyk wyszedł do podania z głębi pola i w sytuacji sam na sam z Basiciem nie dał mu szans, uderzając silnie pod poprzeczkę. Basić dwukrotnie później zażegnał zagrożenie, parując piłki po uderzeniach Oliveiry i De Pauli.
W przerwie trener Kuras musiał zganić swoich zawodników, bo pierwsze 20 minut drugiej połowy w ich wykonaniu było dużo lepsze. Byli szybsi, aktywniejsi, stwarzali zagrożenie pod bramką Polonii. W efekcie wyrównali. Piękny rajd lewą stroną przeprowadził Tarnowski, idealnie podał na 4. metr do Sobczaka, a ten sprytnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Zawisza przycisnął, dwa groźne strzały oddał Tarnowski, gospodarze bili kilka rzutów rożnych, ale bez efektów. Poloniści otrząsnęli się z tej przewagi i sami zaczęli groźnie atakować. Znów najwięcej zamieszania robił Posmyk. Jego strzał był minimalnie niecelny, a w drugim przypadku podanie wzdłuż linii bramkowej przecięli obrońcy. Do końca już trwała wymiana ciosów, ale jakiś takich niemrawych. Najlepsze okazje mieli Haftkowski i Kozłowski. Choć bydgoszczanie starali się zdobyć zwycięską bramkę, nie mieli atutów, aby zaskoczyć po raz drugi zespół ze Słubic. Najbardziej przejęty wydawał się Mariusz Kuras, którynajżwawiej biegał, co prawda wzdłuż linii bocznej, zdzierając gardło i starając się zmusić swych podopiecznych do jeszcze jednego zrywu. Bezskutecznie.
Po meczu kibice bezkarnie, bez reakcji ochrony, wbiegli na boisko, aby zdobyć koszulki piłkarzy Zawiszy. Trzeba im jednak oddać, że niezależnie od wyniku, kochają Zawiszę i jego piłkarzy. Zespół schodzący do szatni pożegnali gromkimi brawami.
Mariusz Kuras
Zawisza
- Zespół zagrał przyzwoicie, jak na liczbę nieobecnych graczy. Polonia to z kolei poukładana drużyna, z którą nam zawsze gra się źle.
Źródło: pomorska.pl