W środę z Ruchem, a w sobotę do Wągrowca

11.05.2010 Połowa rundy wiosennej już za nami. Na osąd za wcześnie, ale jeśli tak dalej pójdzie, to z awansu mogą wyjść nici. Tylko wygrana z Ruchem może przywrócić nadzieje na końcowy sukces.

Bydgoszczanie mają już za sobą serię trzech z rzędu meczów na obcym terenie. Nie zagrali w nich źle, lecz może się okazać, że zdobyli za mało punktów, by znaleźć się w premiowanej grą w I lidze najlepszej dwójce.

Wygrana we Wrocławiu ze Ślęzą, remis w Polkowicach i porażka w Sosnowcu, przyniosła cztery „oczka”.

- Te mecze oceniam bardzo dobrze. Punktowo się nie zgadza, bo może i zasłużyliśmy na komplet, ale jest jak jest i już nie ma co gdybać - mówi po powrocie z sobotniego meczu z Zagłębiem (0:2) trener Mariusz Kuras. - Cały czas wierzę, że awansuję z Zawiszą do pierwszej ligi. Jeśli szczęście się do nas uśmiechnie, to tak będzie. Nie możemy jednak popełniać więcej błędów.

Już jutro na Gdańskiej pojedynek z liderem II ligi zachodniej Ruchem Radzionków (początek o 19.00). Pojedynek niezwykle ważny dla układu tabeli. Zawisza nie może już sobie pozwolić nawet na remis. Każda strata punktów przy jednoczesnym zwycięstwie Zagłębia Sosnowiec lub Górnika Polkowice (te drużyny zagrają w środę między sobą) spowoduje, że bydgoszczanie stracą również dystans do drugiego miejsca.

Ruch w ostatnim meczu zwyciężył w Tychach, będąc zespołem zdecydowanie lepszym.

Drużynę Mariusza Kurasa czeka znów niezwykle trudne zadanie. Z obrony za kartki „wypadł” Tomasz Midzierski. Wcześniej kontuzji doznał Tomasz Warczachowski (nie zdąży się wykurować do końca sezonu). Grający bardzo ofensywnie Jacek Kosmalski wciąż nie trenuje na sto procent możliwości. Po meczu z Zagłębiem mocno poobijany jest ponadto rozgrywający Rafał Piętka. Do tego dochodzi uraz napastnika Jacka Magdzińskiego.

- Trzeba te dziury „załatać” - mówi trener Kuras. - Do gry w obronie kandyduje nawet młody Patryk Cuper, który był z nami w Sosnowcu.

Fanów na pewno ucieszyłby szybki powrót do podstawowej jedenastki Jacka Kosmalskiego. To motor napędowy wielu akcji Zawiszy. Szkoda zatem, że w tym roku musiał tak długo pauzować z powodu kontuzji.

- Przed przyjściem do naszej drużyny Kosmalski był przebadany, jak każdy inny zawodnik. Ma zgodę lekarza i to jest dla mnie najważniejsze. W Polsce w drugoligowym klubie nie mamy takich możliwości, jak w Bundeslidze. Poza tym, pewnych kontuzji nikt nie jest w stanie przewidzieć - dodaje szkoleniowiec.

Po przegranej w Sosnowcu zaczęły się pojawiać spekulacje, że... nie wszystkim piłkarzom zależy na awansie. - Z moich ust takie słowa nigdy nie padną - odpowiada Kuras. - Kibice mogą mieć różne przemyślenia, lecz ja się pod tymi słowami nie podpiszę. Widzę u chłopaków ogromną mobilizację, jak również łzy po przegranych meczach. Myślę, że nikt nie płacze na zawołanie.

Oby jutro piłkarze płakali po zwycięstwie. Tysiące bydgoszczan wciąż trzyma za nich kciuki!

Źródło: Express bydgoski