BRAMKI: Chyła (9), Jasiński (90+4) - Midzierski (19), Tarnowski (63).
ZAWISZA: Witan - Stefańczyk, Dąbrowski, Łukaszewski, Midzierski - Podgórski, Szczepan, Piętka, Tarnowski (64 Rybski) - Maziarz, Sobczak (72 Magdziński 86 Batata).
Żółte kartki: Olszowiak, Jasiński - Łukaszewski, Sobczak, Midzierski, Podgórski, Szczepan. Sędziował: Rafał Rokosz (Katowice). Widzów: 900.
To był ostatni, desperacki atak gospodarzy. Z lewej strony boiska, metr za polem karnym Zawiszy Tomasz Podgórski sfaulował Damiana Piotrowskiego. Z rzutu wolnego właśnie Piotrowski dośrodkował na dłuższy słupek. Bydgoszczanie całkowicie stracili krycie, zostawiając bez opieki trzech graczy Górnika. Najwyżej wyskoczył Dawid Jasiński i głową wepchnął piłkę do siatki. Sędzia już nie wznawiał gry. Polkowiczanie rozpoczęli szaleńczy taniec radości, a zawiszanie padli załamani na murawę, by w samotności przeżywać, to co się wydarzyło. - Na spokojnie trzeba ocenić sytuację - stwierdził Mariusz Kuras, trener Zawiszy. - Na pewno ktoś nie pokrył, jeśli przeciwnik doszedł do strzału i wydarł nam zwycięstwo. Takie remisy bolą podwójnie, jeśli traci się gola w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Pyta pan dlaczego jestem taki zamyślony? Bo ciągle jestem na boisku i żyję tą ostatnią akcją - wyjaśniał szkoleniowiec.
W porównaniu z ostatnim meczem przeciwko Ślęzie Wrocław, w składzie Zawiszy zaszła jedna wymuszona zmiana. Z powodu kartek nie mógł zagrać Tomasz Warczachowski. Jego miejsce na lewej obronie zajął Tomasz Midzierski przesunięty z prawej obrony. Na nią wrócił z prawej pomocy Cezary Stefańczyk. A szansę gry otrzymał Tomasz Podgórski. Po wejściu na boisko Andrzeja Rybskiego Podgórski powędrował na lewą flankę, a na prawą z ataku przesunięty został Szymon Maziarz. Zawiszanie zagrali tradycyjnie w klasycznym zestawieniu 1-4-4-2.
Liczba Zawiszy
8 - tyle strzałów oddała nasza drużyna w Polkowicach.Od pierwszego gwizdka bydgoszczanie byli bardzo aktywni. Już w 1. minucie groźnie z rzutu wolnego uderzył Stefańczyk. Potem główkowali Marcin Sobczak i Maciej Dąbrowski. Jednak niespodziewanie stracili gola w 9. minucie. Na uderzenie z ponad 30 metrów zdecydował się Dawid Chyła. Wyszedł mu strzał życia w samo okienko bramki, który przelobował wysuniętego Andrzeja Witana. - To było nie do obrony - ocenił bydgoski szkoleniowiec. - Trudno mieć do Andrzeja pretensje, że stał wysunięty kilka metrów od linii bramkowej, jeśli piłka jest na 40 metrze od bramki - tłumaczył Kuras.
Bydgoszczanie nie załamali się utratą gola, tylko dążyli do remisu. Udało się to im po kolejnych 10 minutach. Z rzutu wolnego dośrodkował Stefańczyk, piłkę głową przedłużył Dąbrowski, a do siatki skierował również głową Midzierski. - Cieszę się z tego gola, ale żałuję, że nie "dowieźliśmy'' prowadzenia do końca - stwierdził defensor "niebiesko - czarnych''. - Mieliśmy ich już na talerzu. Zabrakło tak niewiele. Jest w nas duże rozczarowanie - dodał.
Również drugi gol dla Zawiszy został zdobyty głową. Tym razem celnym dośrodkowaniem popisał się Podgórski, a akcję wykończył Tarnowski. Wynik mógł podwyższyć Maziarz, ale piłkę po jego lobie w ostatniej chwili zblokował jeden z obrońców Górnika. Swoje okazje mieli też polkowiczanie, a dokładnie Maciej Bancewicz. Raz powstrzymał go Witan, a za drugim razem trafił w boczną siatkę. Wszystko układało się pomyślnie, aż do feralnej 94 minuty...
Remis w Polkowicach bydgoszczanie okupili aż pięcioma kartkami. Ponadto nogę w kostce skręcił Jacek Magdziński. - Więcej będzie wiadomo we wtorek, gdy zrobię USG - stwierdził napastnik Zawiszy. Mocno poobijany był Sobczak, a Maziarz narzekał na ból w pachwinie.
Warto podkreślić, że zawiszanie mogli się czuć w Polkowicach, jak na własnym stadionie. Dopingowała ich blisko 300-osobowa grupa fanów z Bydgoszczy, wspierana przez kibiców zaprzyjaźnionego Zagłębia Lubin. Po za pierwszym kwadransem drugiej połowy doping nie milkł ani na minutę.
Mariusz Kuras
Zawisza
- Mecz mógł się podobać kibicom. Była duża zmienność akcji i niezły poziom. Bardzo żałujemy, że nie udało się obronić zwycięstwa, bo byłby to duży kapitał. Remis trzeba uszanować, bo ciągle jesteśmy w grze o awans. Przypomnę, że zremisowaliśmy wyżej niż Górnik u nas i przy równej liczbie punktów, to my będziemy wyżej w tabeli. Chcę podziękować piłkarzom, bo dzisiaj zagrali dobry mecz. Tworzyliśmy zespół. Trzeba się podnieść i poszukać punktów w Sosnowcu.
Źródło: Gazeta pomorska