Szef kibiców Zawiszy: Nasi ludzie są spokojni

01.04.2010 - Być może ostatnie wydarzenia są szukaniem okazji do konfrontacji z nami - mówi szef Stowarzyszenia Kibiców Zawiszy Bydgoszcz Maciej Zawadzki
Pierwszy mecz Zawiszy w Bydgoszczy w tym roku był okazją do wznowienia wojny między kibicami a niechcianym przez nich prezesem klubu Michałem Glińskim. Wczoraj prezes mówił w "Gazecie", że wybryki kibiców zaogniły konflikt. Dziś oddajemy głos przedstawicielowi SKZB.



Wojciech Borakiewicz: Co się stało w sobotę przed meczem z Unią Janikowo? Przyczyną awantury miał być podobno rozstawiony przez przedstawiciela kibiców grill.

Maciej Zawadzki: Byłem na koronie stadionu pięć, może dziesięć minut po 16 [mecz zaczynał się o godz. 17 - red.]. Nic naszego tam jeszcze nie stało. Z kolegą, który ma umowę na rozstawienie cateringu i stoiska z pamiątkami rozmawiali najpierw ochroniarze, a potem straż miejska.

Chodziło o to, żeby się nie rozkładał?

- Tak, i te negocjacje dosyć długo się toczyły. Strażnicy poczytali dokumenty i spisali kolegę. On ma umowę ważną do 2011 roku, działa legalnie.

Prezes klubu Michał Gliński mówił wczoraj "Gazecie", że właśnie z powodu usuwania waszego stoiska musiał zamknąć bramę i ludzie czekali przed wejściem?

- Nie traktuję tego poważnie. Dlaczego w takim razie spiker powtarzał ciągle, że bramę zamknięto z powodów technicznych.

Po co więc wybuchła teraz nieistotna sprawa stoiska z grillem i pamiątkami?

- Nie wiem. Może to złośliwość. Kolega ma przecież ważną umowę, co z tego, że podpisaną przed nastaniem spółki i prezesa Glińskiego. Nikt mu jej nie wymawiał. Być może to jest jednak szukanie okazji do konfrontacji, bo tego rodzaju zwadę można jak pretekst traktować.

W oświadczeniu WKS Zawisza oskarża kibiców o zniszczenie grilla, wystawionego za pozwoleniem spółki przez Restaurację Olimpijską. To jeden z powodów podwyższenia cen biletów.

- Tej sytuacji nie widziałem. Dowiedziałem się o tym po meczu. Jeśli taka rzecz się zdarzyła, wypada właściciela grilla przeprosić. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy.

Marcin Jałocha z SP Zawisza apeluje do was o zachowanie spokoju w kolejnym meczu z Ruchem Radzionków. Posłuchacie go?

- Ludzie wykazują dużo spokoju i opanowania. Przykład mieliśmy, kiedy zamknięto bramy w ostatnią sobotę. Tam mogło dojść do nieszczęścia. Dużo nie trzeba, żeby się wydarzyła tragedia. A zakazu przemieszczania się podczas meczu z Ruchem nie rozumiem. Miejsca nie są numerowane. A jak komuś zachce się iść do toalet, to nie będzie tego mógł zrobić? Prezesa Glińskiego poniosły chyba emocje, skoro takie decyzje podejmuje.

Dlaczego ten spór stał się obecnie tak gorący?

- Widzę w tym drugie dno. Dlaczego przeciągany jest temat sprzedaży akcji spółki Zbigniewowi Bońkowi? Zdajemy sobie jednak sprawę, że jeszcze kilka miesięcy i jest kampania wyborcza, a nie ma nic lepszego, niż się ogrzać w blasku sukcesu. Prezydenci liczą, że Zawisza awansuje bez pomocy Bońka, a potem zobaczą co dalej.

Wietrzy pan spisek, ale mnie martwi, że spotęgowany konflikt przeszkodzi w awansie, a następny mecz w Bydgoszczy to spotkanie z liderem, Ruchem Radzionków. Wszyscy musimy zrobić wszystko, by go wygrać

- W takim razie czemu ma służyć podniesienie cen biletów na ten ważny mecz z Ruchem. Ludzie mogą nie przyjść na to spotkanie z tego powodu. Każdy chce, żeby Zawisza szedł w górę do I ligi, i na trybunach było coraz lepiej. Niestety miasto wybrało taką strategię i takiego człowieka postawiło na czele spółki. Chcemy odejścia Glińskiego. Czy wie pan coś o finansach spółki, sponsorach, których ma szukać. Raporty z rady nadzorczej są utajniane. Według nas prezes kilka razy złamał statut, choć oficjalnie mówi się tylko o jednym takim przypadku.

Źródło: Gazeta Wyborcza