Na ten pojedynek w Turku wszyscy ostrzyli sobie zęby, bo jesienią w Bydgoszczy podopieczni Mariusza Kurasa zwyciężyli aż 4:0.
Rewanż, z małymi wyjątkami, nie przypominał jednak pierwszego spotkania. Żądni rewanżu gospodarze, których dobrze znał grający przez 1,5 roku w Turze Rafał Piętka, od początku agresywnie zagrali w obronie i nie dali przyjezdnym rozwinąć skrzydeł.
W pierwszej fazie bydgoszczanie musieli dostosować się do naturalnej murawy, bo przez całą zimę przygotowywali się na sztucznej trawie. I było to widać. W oczy rzucał się przede wszystkim brak dokładności i tempa akcji.
W I połowie golkipera Tura próbowali zaskoczyć Rybski, Maziarz, Tarnowski i Dąbrowski, lecz nie mogli trafić w bramkę.
Dziesięć minut po przerwie piękne zagranie w tzw uliczkę przejął Tarnowski, jednak uderzył obok prawego słupka bramkarza.
Kolejną świetną sytuację zmarnował Podgórski, któremu po podaniu Kosmalskiego, nikt nie przeszkadzał, żeby ten celnie przymierzył głową. W 74 min mocniej zabiły serca ogromnej rzeszy bydgoskich kibiców, bo po strzale z bliska groźnego Pietrzaka piłka zatrzepotała w siatce. Na szczęście sędzia asystent odgwizdał pozycję spaloną...
W ostatnim fragmencie wzmogły się ataki zawiszan, lecz znów zabrakło skuteczności. Celu szukali Magdziński (dwukrotnie) i Rybski. Po jednej z sytuacji wydawało się, że sędzia podyktuje rzut karny, ponieważ popychany Sobczak przewrócił się, ale arbiter Grzegorz Nawodziński z Koszalina ponownie okazał się nieugięty.
- Zdawałem sobie sprawę, że łatwo nie będzie, lecz jeśli drużyna chce wygrać musi zdobyć bramkę - mówił po spotkaniu trener Kuras. - Wynikiem oczywiście jestem rozczarowany. Musimy dalej szukać punktów, a Turowi życzę, żeby odbierał je kolejnym rywalom.
Trener Tura Wiesław Wojno kurtuazyjnie wypowiadał się o grze Zawiszy. - To zespół, który nadal będzie się liczył w walce o awans do pierwszej ligi. Natomiast remis z tak mocnym przeciwnikiem jest naszym sukcesem.
Tur Turek - Zawisza 0:0
Tur: Kręt - Bieniek (65. Bartosiewicz), Chrzanowski, Ziółkowski, Niedźwiedź - Imbiorowicz, Paczkowski, Przybylski, Pietrzak - Szafran (70. Kowalczyk), Hirsz (77. Sędziak).
Zawisza: Witan - Dąbrowski, Midzierski, Łukaszewski, Warczachowski - Maziarz (46. Sobczak), Szczepan, Piętka (60. Podgórski), Tarnowski - Rybski, Kosmalski.
Żółte kartki: Przybylski - Midzierski, Warczachowski. Widzów: 2 tys.
Unia Janikowo - Jarota Jarocin 2:0 (obie bramki zdobył Marcin Krzywicki, w 68 min po akcji i 88 min, po precyzyjnym uderzeniu przy słupku).
Unia: Hołubiec - Brzykcy, Poznański, Ettinger, Cuper - Nowosielski, Brzeziński, Mądrzejewski (90. Hulisz), Detllaff (71. Jagielski) - Ślifirczyk, Krzywicki (90. Komsta). Żółta kartka: Mądrzejewski (Unia).
Po meczu trener Unii Tomasz Mazurkiewicz powiedział: - Początek meczu był w naszym wykonaniu bardzo nerwowy. Później zagroziliśmy parokrotnie ze stałych fragmentów. Jarota też dwukrotnie zaatakowała po stałych fragmentach, raz uchronił nas słupek. Ale najważniejsze, że wygraliśmy. To się liczy.
Źródło: Express bydgoski