Tak nie miało być. Zamiast trzech punktów jest tylko jeden. Gra też nie wyglądała najlepiej. Trzeba mieć nadzieję, że w kolejnych meczach nastąpi znacząca poprawa.
SONDA
Oddaj głos w naszej sondzie, znajdującej się po prawej stronie.ZAWISZA: Witan - Dąbrowski, Midzierski, Łukaszewski, Warczachowski - Maziarz (46. Sobczak), Szczepan, Piętka (60. Podgórski), Tarnowski - Kosmalski (79. Magdziński), Rybski.
SĘDZIOWAŁ: Grzegorz Nawodziński (Koszalin).
WIDZÓW: 1500 (700 Zawiszy).
ŻÓŁTE KARTKI: Przybylski - Warczachowski, Midzierski.
ZAPIS RELACJI NA ŻYWO
Zgodnie z zapowiedziami nie zagrał chory Stefańczyk. Jego miejsce na prawej stronie obrony zajął Maciej Dąbrowski. Wykurował się z kolei Tomasz Szczepan. Trener Mariusz Kuras zdecydował się na wariant z Jackiem Kosmalskim i Andrzejem Rybskim w ataku, a na ławce zostawił Marcina Sobczaka.Po zmianach Sobczak poszedł do ataku, a Kosmalski na lewą pomoc. Na drugiej flance początkowo grał Marcin Tarnowski, a po wejściu Tomasza Podgórskiego przeniósł się na środek pomocy. Gdy na boisko wszedł Jacek Magdziński, Tarnowski wrócił na lewą stronę, a za napastnikami grał Rybski.
Od początku nie było płynności w grze zawiszan, akcje się nie zazębiały. - "Buncol'' obudź się - krzyczał trener Kuras do Szczepana. - "Tarnoś'' graj piłką - instruował pomocnika Zawiszy. Pierwszy celny strzał bydgoszczanie oddali w 24. min. Po uderzeniu Rybskiego bramkarz odbił piłkę na rzut rożny. Jeszcze w 37. min. była szansa na gola. Szymon Maziarz uciekł prawą stroną, ale zamiast strzelać zbyt mocno podał do Tarnowskiego, któremu odskoczyła piłka. Akcję próbował ratować Dąbrowski, ale jego strzał obrońcy wybili na róg. Zawiszanie grali z wiatrem, to nie wykorzystywali tego atutu,próbując uderzać z dystansu.
- Do przerwy zagraliśmy usztywnieni - tłumaczył Rafał Piętka, pomocnik Zawiszy. - W naszej grze brakowało ognia i dynamiki. Za często graliśmy długie piłki do przodu - tłumaczył zawodnik.
LICZBA MECZU
3 - tyle celnych strzałów oddały oba zespoły.Po przerwie gra Zawiszy wyglądała lepiej, ale ciągle akcje były za wolne. Pomimo tego były co najmniej cztery dobre okazje do zdobycia bramki. W 54. min. Piętka prostopadłym podaniem wypuścił Tarnowskiego, ale ten uderzył obok słupka. Prawdziwe "wejście smoka'' mógł mieć Podgórski. Dokładnie zagrał mu Kosmalski, ale ten główkował nad poprzeczką. - Szkoda tej okazji - skomentował Kosmalski. Po rzucie rożnym dobrą sytuację miał Tomasz Midzierski, ale źle złożył się do główki i Dawid Kręt nie miał problemów z obroną. Piłkę meczową w końcówce miał Magdziński po dograniu Podgórskiego, ale z kilku metrów posłał piłkę nad poprzeczką.
Do siatki trafili gospodarze - konkretnie Mateusz Kowalczyk - ale na szczęście sędzia dopatrzył się spalonego i gola nie uznał.
- Gramy dalej, jest jeszcze dużo kolejek i punktów do zdobycia - mówił Marcin Łukaszewski, kapitan Zawiszy. - Musimy się spiąć na Unię Janikowo i od tego meczu zacząć wygrywać. Każdy z nas wie o co gra i zrobimy wszystko, by nasz cel osiągnąć - zapewnił.