Co z porozumieniem w sprawie akcji? Co z patronem stadionu?
08.03.2010
Coraz więcej kibiców aktywnie zaczyna się angażować w nasze sprawy. Dziś praktycznie po raz pierwszy udostępniamy stronę dla osoby z poza redakcji. Oto kilka przemyśleń Subeera, na temat ostatnich wydarzeń...Jeżeli macie coś ciekawego, czym chcielibyście się podzielić z innymi-zapraszamy. Piszcie skzb@zawiszafans.pl
Dnia 21 stycznia rozpętała się medialna burza, która dotyczyła sprzecznych informacji ze strony prezesa spółki Michała Glińskiego, a słowami głównego zainteresowanego Zbigniewa Bońka. Prezes WKS Zawisza SA informował o podpisaniu porozumienia między popularnym Zibim, a prezydentem Dombrowiczem. Podpisany dokument miał być początkiem sprzedaży miejskich akcji Bońkowi. Jak w rozmowie telefonicznej w dniu 21.01.2010r. powiedział Zbigniew Boniek wcześniej ustalone i wynegocjowane punkty, w jego ocenie zostały całkowicie zmienione, a przekazanie pieniędzy dla klubu odbyło się tylko z jego własnej woli na zasadzie darowizny.
Kolejny dzień błazenady ze strony ratusza…W obronie swych pracodawców, Michał Gliński oburzony artykułem Gazety Pomorskiej, który w znaczący sposób krytykuje zachowania duetu prezydentów jak i samego prezesa, wystosował specjalne oświadczenie, które jak na prezentera telewizyjnego pozostawiało wiele do życzenia.
Po raz kolejny do sprawy wrócili także redaktorzy sportowi z bydgoskiego oddziału TVP. Zaprezentowali oni wypowiedź zastępcy prezydenta Macieja Grześkowiaka, który w Bydgoszczy odpowiada za sprawy sportowe, z mniejszym lub większym skutkiem (m.in. prawie rok trwały rozmowy w sprawie utworzenia spółki WKS Zawisza SA, mimo iż chodziło jak zapewniał o wspólny cel bydgoszczan). W jego wypowiedzi słyszymy zdziwienie, tym że Zbigniew Boniek nie do końca rozumie działanie ratusza w sprawie zmian treści porozumienia. Według Grześkowiaka zmiany polegają tylko na formalnych poprawkach ze względu na to, że jednym z partnerów handlowych jest miasto, które podlega ustawą o samorządzie i finansach publicznych. W tej samej wypowiedzi Maciej Grześkowiak zapewnia iż wyjaśnienie sprawy zmian w zapisach i podpisanie porozumienia powinno odbyć się najpóźniej w kolejnym tygodniu.
Mijają dni…Media odpuściły, sprawa została odsunięta na boczny tor i wszyscy kibice oczekują na to co się wydarzy. Pieniądze od pana Bońka znalazły się na koncie spółki, a w zespole pojawili się Sergio Batata i bramkarz Tomislav Basic. Prezes w zaciszu swego gabinetu dalej czyta wymieniane między panem Bońkiem, a miastem maile w sprawie porozumienia. Pewnego dnia jednak postanowił zaskoczyć wszystkich i do swej specjalnej oferty marketingowej jaką nie mogą poszczycić się nawet zespoły występujące lidze mistrzów zaprezentował nową usługę. W jednej z śródmiejskich pizzerii wprowadził pizzę, na której zamiast standardowego regularnego rozłożenia składników na całej pizzy, widzimy herb klubu ułożony z salami, oliwek i ogórka… Ciekawe co będzie kolejnym pomysłem pana prezesa- mistrza marketingu. Po mieście krążą już plotki, że kolejnym specjałem prezesa po pizzy i zestawie w Baalbeku będzie naleśnik, bądź kotlet z herbem dostępny w barach mlecznych w Bydgoszczy. Przy okazji warto chyba wspomnieć, że wspomniany zestaw powinien wziąć udział w programie „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”.
Co z stadionem przy ul. Gdańskiej?Po gruntownej przebudowie trzech trybun stadionu przy ulicy Gdańskiej nie cichną echa konfliktu między nie tylko kibicami, ale i mieszkańcami Bydgoszczy, za których pieniądze ten stadion został wyremontowany. Jeszcze przed przebudową nad bramkami wejściowymi przechodniów, jak i kibiców przychodzących na stadion witał wielki napis informujący o patronie bydgoskiego obiektu, zasłużonym reprezentancie Polski i bydgoskiego Zawiszy- Zdzisławie Krzyszkowiaku. Po remoncie nad stadionem pojawił się równie ogromny napis „Bydgoski Stadion Miejski”. W momencie tak wielkiej ekscytacji pan prezydent, wraz z szeregiem swych zastępców zapomnieli i o patronie i o klubie, który od zawsze korzysta z obiektów przy ulicy Gdańskiej i jest z nimi ściśle kojarzony nie tylko w Bydgoszczy, ale i w całej Polsce i na świecie. Po wielu interwencjach mediów, kibiców bydgoskiego Zawiszy i radnych powstała mała tabliczka informująca o patronie stadionu, a by załagodzić zmiany nazwy w środowisku sportowym gdzieś z boku przyklejono słowo „Zawisza”, które tak naprawdę nie wiadomo do czego się odnosi. Kilka dni temu po raz kolejny wdowa po Zdzisławie Krzyszkowiaku interweniowała u prezydenta o ponowne zamieszczenie napisu na stadionie. Dlaczego miasto, a w szczególności duet prezydentów nie jest w stanie pójść na kompromis i wypełnić wolę bydgoszczan? Mimo iż uchwalono, że zespół obiektów wraz z stadionem nazwany będzie Kompleksem Sportowym Zawisza im. Zdzisława Krzyszkowiaka, to prócz tego nie zmieniło się nic. Dlaczego nie doszło do zmiany napisu nad trybuną? Idąc tym tropem dlaczego też nie zmieniono nazwy przystanku, skoro gdy samowolnie prezydent Dombrowicz nadał nazwę „Bydgoski Stadion Miejski” nazwy przystanków zostały zmienione w przeciągu kilku dni? Przecież w tej chwili obiekty przy ulicy Gdańskiej 163, przed którymi umieszczony jest przystanek, nazywane są Kompleksem Sportowym Zawisza.
Czas na refleksjęMinął tydzień, ze strony miasta dowiedzieliśmy się tylko tyle, że maskotka promująca Mistrzostwa Świata w Biegach przełajowych nazywa się Crossby. Z tego co wspomniano w wcześniejszych artykułach z bydgoskich gazet obaj prezydenci podczas całej sprawy „nieporozumienia” przebywali na zagranicznych urlopach. Co wynika z zachowania obu panów prezydentów? Cała sytuacja coraz bardziej przypomina nam to co działo się przed rozpoczęciem obecnego sezonu, gdzie ratusz z dnia na dzień zmieniał treść porozumienia i statutu, co wzbudzało coraz więcej kontrowersji. Wtedy tak jak teraz pan Grześkowiak wypowiadał się wszem i wobec, że zmiany te są kosmetyczne. Jak było w rzeczywistości każdy z zainteresowanych wie. Dopiero po „przystawieniu do muru” pana Dombrowicza przez media sprawa nabrała odpowiedniego tempa. Co wydarzy się teraz? Jedynym co nam pozostało w tej chwili to czekać na kolejny ruch autorów, którzy tak krytycznie opisali działania ratusza w poprzednim tygodniu. Należy również zadać sobie pytanie, dlaczego nie poszli oni za ciosem i odpuścili całą sprawę wokół klubu po wielkiej interwencji prezesa Glińskiego w Gazecie Pomorskiej. Czyżby doszło do interwencji z strony ratusza i „prośby” o zakończenie tego tematu?Jedynym wnioskiem jaki nasuwa się po zebraniu tych wszystkich informacji jest to, że duet prezydentów pochodzących z podmiejskich wsi nie jest w stanie przyjąć opinii swych wyborców, bydgoszczan i spełnić ich próśb. Widać, że dialog, o którym mówią nie przynosi żadnego skutku, gdyż podejmowane przez nich decyzję są zazwyczaj całkowicie przeciwne do woli bydgoszczan. Dlatego też nie możemy zapomnieć o zbliżających się wyborach i wtedy pokazać co sądzimy o ich działaniach.