Od kilku dni trwała burza medialna związana ze znalezieniem ewentualnego boiska zastępczego dla Arki. Modernizacja stadionu przy ulicy Olimpijskiej i niepewne rozstrzygnięcie w sprawie zmiany zapisów licencji zmusiły jej włodarzy do szukania rozwiązania awaryjnego. Takim była czasowa przeprowadzka do innego miasta, gdzie wiosną mieliby walczyć o punkty niebiesko-żółci. Wśród potencjalnych kandydatów wymieniana była Bydgoszcz.
Pomysł dzielenia się główną murawą z Arką był ewidentnie nie na rękę Zawiszy. Bydgoscy piłkarze mają w najbliższych miesiącach jasno wytyczony cel - awans do pierwszej ligi. "Ze względu na to chcę podkreślić, że najważniejsze jest dla nas dobro naszego klubu. W związku z tym niewskazane byłoby, żeby inny zespół trenował i grał w Bydgoszczy." - twierdzi Burlikowski. Z jego zdaniem zgadza się trener Mariusz Kuras, który podkreśla jednak, że "nasze nie dla tego pomysłu nie było wymierzone w Arkę". Słuszność tych słów trudno kwestionować, biorąc pod uwagę zarówno kwestię eksploatacji płyty, dbałość o priorytetowość interesów Zawiszy, jak również dobre koleżeńskie relacje szkoleniowca zawiszan z Andrzejem Czyżniewskim (dyrektorem ds. sportowych w Arce).
Wtorkowa decyzja wspomnianej komisji licencyjnej potrzebuje jeszcze akceptacji Polskiego Związku Piłki Nożnej. Uchwała w tej sprawie powinna być wyłącznie formalnością. Jak informuje oficjalna strona internetowa Arki, klub liczy, że nastąpi to w "możliwie najkrótszym terminie". "Od początku wszystkie logiczne argumenty przemawiały za umożliwieniem Arce gry w Gdyni. Sztuczna murawa piątej generacji (znajdująca się na stadionie przy ul. K.Górskiego - dod. red.) posiada aktualny certyfikat FIFA, co jest najmocniejszym dowodem." - podsumowuje wiceprezes Burlikowski.
W najbliższą sobotę o godzinie 18:00 zawodnicy Zawiszy będą mogli przetestować jakość sztucznej nawierzchni gdyńskiego obiektu. W sparingowej konfrontacji zmierzą się z nikim innym, ale właśnie z Arką Gdynia. Do dyspozycji sztabu szkoleniowego jest obecnie 20 zawodników, z czego trzech to bramkarze. "W sobotę nie skorzystam najprawdopodobniej z usług Marcina Tarnowskiego, który leczy mocne zbicie stopy. Po spotkaniu ze Świtem na lekki uraz przeciążeniowy narzekał także Jacek Kosmalski. W jego wypadku jest to jednak sprawa kosmetyczna i powinien za trzy dni być w pełni sił. Twarde podłoże sztucznej murawy sprawia, że z podobnymi kłopotami zmagają się również inni zawodnicy." - wyjaśnia Mariusz Kuras.
Z kolei już w środę, 17 lutego powinien pojawić się oficjalny komunikat w sprawie przełożenia startu wiosennych zmagań w II lidze na 20 marca. Pierwotnie planowano, że 20 kolejka odbędzie się już 6 marca, ale zimowa aura może to uniemożliwić. "My moglibyśmy grać, ponieważ dysponujemy podgrzewaną płytą. Wiadomo jednak, że sprawa jest przegrana, skoro o przeniesienie rozgrywek wystąpiły kluby I-ligowe. Nie jest to dla mnie dobra informacja, bo - jak już podkreślałem - nie lubię tak długiego okresu przygotowawczego. Podobnego zdania są piłkarze. Wszyscy chcemy powrotu na naturalną trawę i do meczowego rytmu. Tydzień wtedy staje się mniej monotonny." - informuje w rozmowie z nami bydgoski szkoleniowiec.
Źródło: Sportowa Bydgoszcz