Jak ratusz z Bońkiem rozmawia i kto chciał Arkę na Gdańskiej

16.02.2010
Ponieważ na temat jaśnie panujących nam władz Bydgoszczy napisaliśmy wiele i pewnie jeszcze nieraz niestety napiszemy, tak i dziś musimy kibiców Zawiszy uraczyć historią, która być może nigdy nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie jeden z wyższych rangą urzędników bydgoskiego ratusza, który postanowił opowiedzieć nam pewną sprawę. Oczywiście nazwiska, ani nawet inicjałów tego w sumie odważnego człowieka z oczywistych względów nie ujawnimy. Rzecz dotyczy rozmów miasta ze Zbigniewem Bońkiem na temat przejęcia akcji oraz sprowadzenia Arki Gdynia do Bydgoszczy.
Od kilku tygodni jesteśmy świadkami serialu pt. inwestycja Bońka w Zawiszę oraz wynajęcie stadionu Zawiszy dla Arki. Jak wszyscy dobrze wiemy rozmowy te wleką się nie miłosiernie, runda wiosenna coraz bliżej, a kibice zdezorientowani i zadają sobie fundamentalne pytanie - czy Boniek wejdzie, czy nie wejdzie? Z informacji uzyskanych dziś po południu od wspomnianego wcześniej urzędnika, wychodzi na to, że miasto nie będzie miało wyjścia. Oto co usłyszeliśmy - tylko dla czytelników o mocnych nerwach:) Miasto liczyło, że uda się ściągnąć Arkę do Bydgoszczy i będą z tego pieniądze, dlatego sztucznie przedłużano czytanie tego porozumienia od Zibiego, wymyślano opinie prawników itp. Gdyby Arka wynajęła stadion, mogłoby być z tego między 200-300 tys. zł, a wtedy pieniądze od Bońka byłyby już niepotrzebne, tym bardziej, że Boniek bardzo mocno optuje za zmianą prezesa, co jest nie do pomyślenia m.in. dla wiceprezydenta, a po dzisiejszej publikacji w regionalnym wydaniu Gazety Wyborczej, gdzie Boniek mówi, że w Bydgoszczy są ludzie, którzy mogą poprowadzić spółkę zapanowała lekka konsternacja. On (vice) liczył, że dzięki miastu i pieniądzom Arki, Zawisza awansuje do 1 ligi i będzie można odtrąbić sukces podczas jesiennych wyborów. Jednak Arka zostaje w Gdyni i plan się posypał. Władze miasta też nie mogą zrozumieć, jak to się stało, że Stowarzyszenie Piłkarskie zaakceptowało plany Bońka, praktycznie bez słowa sprzeciwu. Ratusz jest również ogromnie zdziwiony wiedzą, jaką posiada Zbigniew Boniek dotyczącą tego, co się wokół Zawiszy działo przez ostatnie 1,5 roku, szczególnie na linii SP-Miasto, o kibicach i ich akcjach nie wspominając. Prawdopodobnie po dzisiejszej decyzji PZPN, negocjacje z Bońkiem ruszą z kopyta, w kilka dni się dogadają i ogłoszą swój sukces jak to Bońka namówili do inwestowania w Zawiszę.

Trzeba przyznać, że wywód tego urzędnika jest w miarę sensowny i jakby nie patrzeć układa się w logiczną całość. Teraz wystarczy czekać co będzie dalej. Przyznajemy - Zbigniew Boniek jest postacią kontrowersyjną, wywołującą często skrajne emocje, ale jest też osobą znaną na całym świecie, a władze Bydgoszczy rozmawiają z nim jak z sołtysem Ludowic, oczywiście nic sołtysowi nie ujmując. Nie zdziwimy się jak Boniek stwierdzi, że ma dość zabawy i podziękuje za współpracę.
Tylko ciekawe, kto wtedy będzie winny - kibice (raczej nie), Stowarzyszenie Piłkarskie też nie(przecież zgadzają się na propozycje Bońka), więc jakiego wroga wynajdzie ratusz dla przykrycia swojej niekompetencji i dyletanctwa