Zbigniew Boniek: Sponsorowania Zawiszy, na razie, nie przewiduję!

15.11.2009 - Da się pan namówić na rozmowę o bydgoskiej piłce?
- Z chęcią. Bydgoszcz to moje rodzinne miasto, a Zawisza to klub w którym wychowałem się jako piłkarz. To co dzieje się w mieście, w sporcie, zawsze mnie interesuje.

- Właśnie, dzieje się naprawdę bardzo dużo. Impreza goni imprezę, Bydgoszcz reprezentowana jest w wielu dyscyplinach w najwyższych klasach rozgrywkowych - kobiecej koszykówce, męskiej i kobiecej siatkówce, żużlu. No i piłkarski Zawisza odbudowuje wreszcie swoją markę. Gra obecnie w drugiej lidze i plasuje się w czołówce z nadziejami na awans. Cieszy to pana?
- Serce się raduje. Wiem, że bardzo mocno we wszystkie te przedsięwzięcia zaangażowane jest miasto. Brawo! Co zaś tyczy się piłkarzy Zawiszy, to także uważam, że miejsce drużyny jest w ekstraklasie. Nie jest to łatwe i wymaga wielu zabiegów organizacyjnych. Ale klub ma wszystko - fantastyczną bazę z zapleczem piłkarskim, setki młodzieży, podstawy szkoleniowe - żeby realnie o ekstraklasie myśleć.

- Od kilku miesięcy funkcjonuje już spółka piłkarska. Jak pan przyjął wiadomość o jej powołaniu? - To był dobry ruch. Zawsze uważałem, że spółka jest łatwiejsza w zarządzaniu niż podmiot bez własności; a takim jest stowarzyszenie. Wiadomo mi także, że głównym udziałowcem jest obecnie miasto. Na rozkręcenie działalności to dobre rozwiązanie, lecz nie na dłuższą metę. Z doświadczenia powiem, że miasto nie jest idealnym właścicielem do prowadzenia takiej spółki. Najlepszym rozwiązaniem byłoby odsprzedanie, jeżeli nie całości udziałów, to przynajmniej pakietu większościowego. Myślę, że miasto jest na to już przygotowane.
Jest jeszcze jeden aspekt, który powoduje, że miasto powinno zbyć udziały. Jego obecność w spółce - to siłą rzeczy też polityka.

- Co pan ma w tym wypadku na myśli?
- Ano fakt, że do Rady Nadzorczej została dokooptowana osoba, upraszczając, z daleka. Nie mająca z Bydgoszczą nic wspólnego. A Robert Pietryszyn to typowy spadochroniarz; do tego młody polityk dużej partii.

- Ma złagodzić napięcie między kibicami a urzędującym prezesem...
- Bzdura. Zawisza musi budować własną tożsamość i siłę w oparciu o swoich ludzi. Bydgoszczan, zdolnych menedżerów, najlepiej mających już określone doświadczenie w zarządzaniu takimi podmiotami. Przykład - bardzo dobrze się stało, że z klubem związał się Piotr Burlikowski. Angażowanie natomiast polityka, mniejsza o to czy prawicowego, lewicowego czy z jeszcze innej opcji - to złe rozwiązanie i przyjmuję je bez entuzjazmu. Nikt nie lubi osób "przynoszonych w teczce".

- Z tego właśnie powodu nie jest akceptowany, przez część kibiców, obecny prezes Michał Gliński
- Kibice nie powinni wywierać presji. Muszą znać swoje miejsce w szyku. Jestem przeciwny potokowi wulgaryzmów, który rozlewa się z trybun. Właściciel musi szybko znaleźć rozwiązanie konfliktu, ułożyć stosunki ze Stowarzyszeniem Piłkarskim. Może znajdzie się wkrótce chętny do przejęcia od miasta akcji.

- Może zrobi to... Zbigniew Boniek?
- ...
Myślałem o tym. Rozmawiałem nawet kilkakrotnie z panem prezydentem Maciejem Grześkowiakiem. Gdybym się zdecydował - musiałbym być łączony z polską piłką. A ja od czterech lat nie mam z nią nic wspólnego. I niech tak zostanie. Dlatego sponsorowania Zawiszy na razie nie przewiduję. Choć ta pokusa mnie korci.

- Wszyscy mają nadzieję, że powołanie spółki pomoże w powrocie drużyny Zawiszy na piłkarskie salony.
- A ja przestrzegam hura optymistów. Spółka jest gwarancją, owszem, profesjonalnego prowadzenia i zarządzania. W żadnym wypadku natomiast sukcesu sportowego. Uważam natomiast, że koniunktura na piłkę jeszcze przyjdzie. Nie wydaje mi się, aby Bydgoszcz miała być gorsza od Poznania; potencjałem z pewnością mu dorównuje. Jak w Poznaniu Lech, tak w Bydgoszczy Zawisza jest wizytówką futbolu. Dla miasta to świetny wizerunek. Dlatego życzę wszystkim - władzom, klubowi, kibicom żeby wkrótce znalazł się nowy właściciel spółki piłkarskiej. Porządny i uczciwy.

- Na koniec jeszcze pytanie z innej beczki. Za niespełna tydzień w Bydgoszczy reprezentacja rozegra towarzyskie spotkanie z Kanadą. Po kraju rozległ się tymczasem znów apel do kibiców o zbojkotowanie tego meczu. Słuszny czy też nie?
- Nie chcę do każdego problemu polskiej piłki się ustosunkowywać. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego.


Rozmawiał, TOMASZ MALINOWSKI
Żródło: pomorska.pl

Źródło: pomorska.pl