Zawisza liderem drugiej ligi - Bałtyk też pokonany

14.09.2009 Sześć zwycięstw z rzędu dało wreszcie bydgoszczanom awans na pierwsze miejsce w tabeli grupy zachodniej II ligi. Tą szóstą ofiarą bardzo dobrej gry piłkarzy Zawiszy był Bałtyk Gdynia.
Marcin Sobczak zdobył jedynego gola
Fot. Jakub Szczepaniak / Agencja Gazeta
Marcin Sobczak zdobył jedynego gola


Mecz rozpoczął się w ciszy. Tym razem kibice w ten sposób protestowali przeciwko prezesowi klubu, Michałowi Glińskiemu. Dopiero po godzinie z dwóch tysięcy gardeł rozległ się okrzyk: "Zawisza Bydgoszcz". Dziewięć minut później Marcin Sobczak strzelił zwycięskiego gola, jedynego wczoraj dla gospodarzy. To zasługa Rafała Piętki, który bardzo przytomnie zagrał głową do Cezarego Stefańczyka. Prawy obrońca Zawiszy dokładnie dośrodkował na środek pola karnego, a tam już z obrońcą Bałtyku i bramkarzem, Michałem Chamerą, poradził sobie Sobczak. - Dopisujemy sobie kolejne punkty i to jest oczywiście najcenniejsze. Zabrakło może większej liczby goli. Zdawałem sobie sprawę, że kiedyś przyjdzie taki mecz, w którym tak szybko jak dotychczas nie zdobędziemy gola i będą problemy. Długo na tę bramkę czekaliśmy. Mogła wpaść szybciej, mieliśmy dobre momenty na początku drugiej połowy. Chwała zawodnikom, że potrafili znaleźć się w takiej sytuacji - mówi trener Zawiszy Mariusz Kuras.


Największy atutem bydgoszczan były znowu akcje skrzydłami. Marcin Tarnowski i Lilo byli niedościgli dla gdynian. Długo brakowało jednak dokładności w ostatnim podaniu. Bardzo dobrze grali też obrońcy Bałtyku. Napór zawiszan wzmógł się od początku drugiej połowy. - Zawisza wtedy nacisnął i ten gol wisiał na włosku. Były zresztą groźniejsze sytuacje, po których bramka nie padła - ocenia szkoleniowiec Bałtyku Piotr Rzepka.

W 74. min sędzia przerwał mecz, bo kibice, na wezwanie delegata PZPN, nie zdjęli dwóch transparentów obraźliwych dla Glińskiego i jednego z działaczy. Groził walkower. Przerwa trwała 6 minut. Z kibicami rozmawiali Piętka i Tarnowski. Transparenty zniknęły i spotkanie zostało wznowione. Bydgoszczanie mogli zdobyć potem więcej bramek, ale znakomitego zagrania Lilo nie wykorzystał Tarnowski. Ponadto w ostatniej minucie zawiszanie nie skorzystali z tego, że bramkarz Bałtyku pobiegł przy rzucie rożnym na nasze pole karne. Wyszedł z tej akcji groźny kontratak, niestety niewykorzystany.

W środę bydgoszczanie grają w Grudziądzu z Olimpią.

Źródło: Gazeta Wyborcza