Statut niczym kość niezgody
18.06.2009
Piłka nożna. Władze miasta i SP Zawisza mają już tylko kilka dni na osiągnięcie kompromisu...
Jak tak dalej pójdzie, nie będzie nowego rozdziału w historii bydgoskiego futbolu. Do rozmów włączyli się radni, ale może się okazać, że nie będą mieli co przegłosować!
image
Zawiszanie w minionym sezonie „gryźli trawę”, żeby zachować drugoligowy byt. Miejmy nadzieję, że ich wysiłek nie poszedł na marne, a radość z utrzymania nie skończy się na ostatnim meczu z Victorią Koronowo. Jeśli spółki nie będzie, klub może zgłosić do rozgrywek juniorów, płacąc im tylko stypendia lub wystartować od IV ligi...
Temat silnej piłki nożnej w Bydgoszczy przerabiamy już od kilkunastu lat i zawsze stoi coś na przeszkodzie. Dla zwykłego śmiertelnika to doprawdy niezrozumiałe, jak klub mający tak duży obiekt, setki wychowanków, tradycje i sporą rzeszę fanów nie może na dobre zaistnieć na piłkarskiej mapie Polski.
Po wycofaniu zespołu przez wojskowych działaczy z II ligi, wszystkie próby fuzji i przenosin drużyn spełzły na niczym. Od kilku lat silną drużynę można budować w oparciu o stowarzyszenie i widać poprawę. W ubiegłym sezonie mogliśmy świętować awans do rozgrywek centralnych. W tym roku, w debiucie w nowej II lidze, drużyna zajęła bezpieczne 7 miejsce. Klub w porównaniu z innym ośrodkami - co należałoby uznać za sukces - nie ma zaległości finansowych. Jeśli zatem jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?!
Przez rok nie mogą się dogadać
Pomysł powołania spółki przedstawił przed rokiem wiceprezydent Bydgoszczy Maciej Grześkowiak. Działacze stowarzyszenia zaakceptowali go i nastąpiły pierwsze działania w celu uzyskania wspólnego stanowiska. Nie wiedzieć jednak czemu, sprawa ciągnie się przez kilkanaście miesięcy i nadal nie ustalono treści statutu, pod którą podpisałyby się obie strony.
Zdaniem władz SP Zawisza, kompromisowe rozwiązanie uzgodniono w maju, a do dopracowania pozostały jedynie drobne szczegóły. Odpowiedzi na poprawki ze strony ratusza długo jednak nie było. A w pewnym momencie kwestia powołania SA całkowicie ucichła.
Niezrozumiały jest również fakt, iż prezydent Konstanty Dombrowicz podpisując we wtorek projekt uchwały, który zostanie przedstawiony w najbliższą środę na sesji Rady Miasta o powołaniu spółki, nie posiadał w tym momencie akceptacji drugiego akcjonariusza.
Reklama
Krymar
Działacze SP Zawisza po otrzymaniu statutu, nad którym pracował kandydujący na stanowisko szefa rady nadzorczej „WKS Zawisza Bydgoszcz SA” Jacek Masiota, stwierdzili bowiem jasno: w takim kształcie nie możemy go zarekomendować naszym członkom na poniedziałkowym zebraniu.
Brakuje chemii i zaufania
Wczoraj długo na ten temat dyskutowano podczas posiedzenia Komisji Kultury Fizycznej Sportu i Turystyki Rady Miasta. Obecni na spotkaniu byli również wiceprezydent Grześkowiak i prezes SP Zawisza Bogdan Pultyn.
Wszystkich wątpliwości nie udało się jednak wyjaśnić. Kością niezgody jest zapis o wprowadzeniu do zarządu spółki trzech, a nie dwóch osób. Chodzi również o punkt, który mówi, że w przypadku powołania SA, a nieprzekazania do niej drużyny seniorów, stowarzyszenie będzie musiało zapłacić 500 tys. zł kary.
Obu stronom wyraźnie brakuje chemii i zaufania. SP Zawisza boi się, że miasto przystępuje do spółki w celach wyłącznie biznesowych. Osoby z ratusza z kolei odpowiadają: nie mamy złych intencji! Negocjacje w sprawie statutu nigdy się nie skończyły i wszystko możemy ustalić.
Brak zaufania ze strony SP wynika też z tego, iż władze miasta nie podały kandydatów do rady nadzorczej i zarządu. Kto wie, może najlepszym rozwiązaniem byłoby zaproponowanie Bogdanowi Pultynowi objęcia funkcji prezesa jednoosobowego zarządu SA tak, jak ma to miejsce w przypadku Delecty i Polonii?
Dziś kolejne rozmowy, tym razem Pultyna ze Sławomirem Paprockim, dyrektorem Wydziału Nadzoru Właścicielskiego Urzędu Miasta.
Źródło: Express.bydgoski.pl