Prezes i trener Zawiszy o spółce z miastem
18.06.2009
- Wątpliwości ciągle pozostały - komentuje zgodę prezydenta Dombrowicza na zawiązanie spółki miasta z SP Zawisza prezes stowarzyszenia Bogdan Pultyn.
Kością niezgody pozostał podział miejsc w zarządzie. SP Zawisza chce podziału 1:1. Miasto mające 97 procent udziałów chce dwóch miejsc dla siebie i jednego dla SP.
Wojciech Borakiewicz: Czy decyzja prezydenta zmniejsza wątpliwości władz SP Zawisza w kwestii spółki?
Bogdan Pultyn, prezes SP Zawisza: Zmniejsza na pewno, ale do końca nie rozwiewa. Prezydent Dombrowicz podpisał uchwałę, w której mówi się, że kapitałem założycielskim spółki będzie te 1,5 mln zł i one wpłyną w chwili powstania spółki. Z tej deklaracji się bardzo cieszę. Prezydent dotrzymał słowa. Ale żeby nie było tak wesoło, nie chcąc zdradzać wszystkich kulis, nie wszystko jest między nami ustalone.
Czego dotyczą rozbieżności pomiędzy SP Zawisza a ratuszem?
- Na tę chwilę nie mamy uzgodnionych fundamentalnych dokumentów: statutu i tekstu porozumienia wspólników. Te dokumenty muszą być jednobrzmiące. Wtedy zarząd SP zgodzi się na przedstawienie ich pod głosowanie walnego zgromadzenia.
W niedzielę, podczas konferencji SP, mówił pan, że macie już inwestorów chętnych do wejścia w spółkę, nawet na kwotę 500 tys. zł. Czy jest możliwe, że skorzystają oni z deklaracji miasta i odkupią od ratusza część udziałów, np. po to żeby zmniejszyć tą jego 98-procentową większość w spółce?
- Nie chodzi o to, czy ktoś ma przewagę, miał mniej lub więcej do powiedzenia. Najważniejsze, żeby budżet WKS Zawiszy SA był jeszcze większy niż deklarowane 1,5 mln zł. Jeśli może być 2 mln, niech będzie. To tylko stanie się z korzyścią dla silnej piłki w Zawiszy.
Czy 22 czerwca, podczas walnego zgromadzenia będzie pan kandydował na prezesa?
- Powtórzę: nie wiem, co musiałoby się zdarzyć, bym kandydował na stanowisko prezesa. Najpierw musiałaby paść propozycja tego typu pod moim adresem, a takiej nie mam. Złożyłem taką deklarację, że nie będę kandydował i sam tego słowa zamierzam dotrzymać.
Rozmawiał Wojciech Borakiewicz
Waldemar Wojtkowiak: Powołanie spółki z miastem to pana zdaniem dobre posunięcie?
Mariusz Kuras (trener Zawiszy): Oczywiście, że tak. Wszyscy przecież na to czekaliśmy. Cieszę się, że udało się przekonać prezydenta do pomocy Zawiszy. Mam nadzieję, że głosowanie radnych będzie tylko formalnością i szybko będziemy mogli rozpocząć pracę nad budową dobrej piłki w Bydgoszczy.
Zostaje pan w Zawiszy?
- Nie ukrywam, że o tym poważnie myślę, ale to nie ja będę podejmował decyzję. Chciałbym zapisać się złotymi zgłoskami w historii tego klubu.
By tak się stało, to na początek musi pan poprowadzić Zawiszę do I ligi?
- Myślę, że właśnie taki będzie cel. Nie wyobrażam sobie, by miało być inaczej. Taki klub, jak Zawisza, powinien mieć spore ambicje.
Do tego potrzebne będą wzmocnienia.
- Zaraz po zakończeniu minionego sezonu rozmawiałem o tym z panem Marcinem Jałochą. Wykonaliśmy kilka telefonów, ale później w związku z niejasną sytuacją w sprawie spółki te rozmowy zostały zawieszone. Teraz jednak znowu pojawi się zielone światło, więc negocjacje ruszą ponownie.
Szukacie znanych piłkarzy?
- Na pewno nie są to gwiazdy ekstraklasy. Ale z drugiej strony nie szukamy piłkarzy, którzy mieliby się u nas uczyć, tylko takich, którzy będą konkretnym wzmocnieniem.
Źródło: Gazeta Wyborcza