Zawisza szuka różnych dróg

15.06.2009 Piłka nożna. Działacze SP oświadczyli, że nie chcą, aby klub był na garnuszku miasta. Ale co dalej?



Nerwowe dni czekają II-ligową bydgoską drużynę. Wprawdzie zawodnicy otrzymali wolne, ale będą nasłuchiwać wieści z ratusza, odnośnie powołania spółki akcyjnej ze stowarzyszeniem.



O minionym sezonie (seniorzy uplasowali się na 7. miejscu, juniorzy starsi i młodsi triumfowali w lidze wojewódzkiej) działacze SP Zawisza mówili szczegółowo na wczorajszej konferencji prasowej.

- Przede wszystkim cieszymy się z większej o cztery razy frekwencji na naszych meczach w porównaniu z poprzednim sezonem - podkreślali.

Dzięki temu można było myśleć o budżecie sięgającym ponad 1,8 mln zł, na który złożyły się m.in. wpływy ze sprzedaży biletów i karnetów (ok. 350 tysięcy złotych) oraz ze środków miasta (300 tys. zł).

- O żadnym wielkim zadłużeniu nie może być mowy - twierdzą klubowi włodarze. - Jeśli ono powstanie, to na poziomie trzech procent rocznego budżetu.

Płacą na bieżąco

Zdaniem członka zarządu, Marcina Jałochy, nie zdarzyły się w trakcie rozgrywek jakiekolwiek opóźnienia w wypłatach dla zawodników i sztabu szkoleniowego. Potwierdził te słowa obecny na spotkaniu kapitan zespołu, Marcin Łukaszewski.

Wyrażono jednocześnie obawy co do przyszłości klubu, ponieważ odpowiedzi wymagają pytania:

* Kiedy ostatecznie powstanie spółka?
* Jaki będzie jej budżet?
* Kto będzie jej prezesem?
* Kiedy spółka akcyjna przejmie drużynę?
* Kto będzie trenerem zespołu?
* Gdzie drużyna pojedzie na zgrupowanie?
* Z jakimi zawodnikami zawarte zostaną kontrakty?

- W naszym odczuciu na założenie spółki może być już za późno - mówi Jałocha. - Trudno uwierzyć, że nagle wszystko zmieni się 16 czerwca (jutro prezydent Bydgoszczy ma podjąć decyzję o powołaniu spółki - dop. red.).


Stowarzyszenie Piłkarskie szuka w razie czego innych rozwiązań. Może kontynuować budowę silnej drużyny w oparciu o stowarzyszenie, a do koncepcji spółki powrócić w trakcie kolejnego sezonu. Inne wyjście, to założenie spółki w pojedynkę ze sponsorami, a następnie próba zaproszenia do współpracy władz miasta. A już dziś próby mediacji ma się podjąć... europoseł PiS Ryszard Czarnecki, który wczoraj pokazał się dziennikarzom.

Akcja kibiców

W sobotę tymczasem przed trybuną główną Zawiszy, mimo deszczu i porywistego wiatru, spotkali się najwierniejsi kibice bydgoskiego klubu. Była to reakcja na wieść o tym, że klub ma zostać pozbawiony środków finansowych z budżetu miasta.

Prowadzący to spotkanie Jerzy Mickuś odczytał apel pod hasłem: „Ratujemy Zawiszę”, kierowany do wszystkich tych, którym nie jest obojętny los niebiesko-czarnych. Poinformował też zgromadzonych, że w poniedziałkowym „Przeglądzie Sportowym” ukaże się ogłoszenie informujące o poszukiwaniu sponsorów.

- Chcemy ratować nasz klub, który nie ma środków na dalsze prowadzenie swojej statutowej działalności, czyli utrzymanie II-ligowej drużyny - mówił Mickuś. - Ci, którzy obiecali nam pomoc, odwrócili się do nas plecami. Może wrócą i wesprą nas, abyśmy mogli razem budować wielką piłkę dla miasta. Czekamy!

Po paru przyśpiewkach zgromadzeni udali się do kas w celu nabycia cegiełek o wartości 10 zł. Cała kwota uzyskana podczas tej akcji zasili konto SP Zawisza. Jak zapowiadają fani, nie była to jednorazowa akcja finansowego wsparcia Zawiszy, a tylko symboliczne jej rozpoczęcie. Kibice za naszym pośrednictwem przypominają, że drużynę można wspomagać także poprzez nabywanie klubowych gadżetów w sklepiku znajdującym się przed kompleksem sportowym przy ul, Gdańskiej 163.

Źródło: Express.bydgoski.pl