Żal straconej szansy Zawiszy
29.04.2009
Bydgoski Zawisza miał w meczu z Pogonią 100-procent skuteczności: oddał jeden celny strzał i zdobył jednego gol. To było jednak za mało, żeby wygrać. Zabrakło tylko 45 sekund do radowania się z trzech punktów
Artur Gajewski, bramkarz Zawiszy, nie dał się zakoczyć na przedpolu. Gol padł po strzale z dystansu
Fot. Tymon Markowski / AG
Artur Gajewski, bramkarz Zawiszy, nie dał się zakoczyć na przedpolu. Gol padł po strzale z dystansu
Zawiszanie schodzili z boiska źli i rozczarowani. Mecz ze szczecińską Pogonią był pojedynkiem typowo remisowym, ale utrata pełnej puli punktów w ostatniej, czwartej już minucie doliczonego czasu gry musiała wpłynąć frustrująco. - Walczymy w każdym meczu o zwycięstwo, bo punkty są nam bardzo potrzebne. Dlatego to nie jest dla nas żaden sukces. Chcemy przecież postarać się w końcu o wydostanie się z tej srefy barażowej, a to się ciągle nie udaje - narzekał po meczu najlepszy zawodnik Zawiszy Szymon Maziarz. Z grona pomocników, grający po prawej stronie zawodnik był najbardziej widoczny i produktywny dla zespołu. Dzięki jego akcjom szyki obronne Pogoni były najczęściej zagrożone. Działo się to niestety bardzo rzadko. Do 86 minuty zawiszanie nie oddali na bramkę Roberta Binkowskiego ani jednego celnego strzału. W pierwszej połowie w ogóle zresztą nie było nawet uderzenia w kierunku bramki Pogoni.
Cztery minuty przed upływem regulaminowego czasu gry akcja z prawej strony zakończyła się golem dla zawiszan. Wprowadzony kilkanaście minut wcześniej na boisko dostał piłkę przed bramką, przebiegł wzdłuż niej kilka metrów i z bliska lewą nogą pokonał Binkowskiego. - To zasługa zespołowej akcji. Ja byłem po prostu w odpowiednim miejscu i czasie - powiedział po meczu Kanik.
Do końca meczu było już bardzo blisko. Sędzia doliczył cztery minuty. W ostatniej z tych dodatkowych minut szczecinianie mieli rzut wolny. Skupieni w polu karnym bydgoszczanie spodziewali się dośrodkowania pod bramkę Artura Gajewskiego. Zostali zaskoczeni mocnym podaniem na 20. metr. Lewą nogą uderzył Piotr Petasz i pokonał naszego bramkarza. - Brakuje nam konsekwencji. To kolejny gol stracony ze stałego fragmentu gry i do tego w końcówce spotkania - mówi Maziarz.
- Szkoda, bo przecież mogliśmy wygrać. Zdaję sobie sprawę, że mecz miał remisowy przebieg, ale żal takiej straconej szansy - stwierdził trener Zawiszy Mariusz Kuras - Ciężko bowiem pracowaliśmy na tego jedynego gola - dodał z żalem.
Wcześniej w sumie niewiele się działo na boisku. Dobrych akcji było mało, a celnych strzałów jeszcze mniej. Zdobyty punkt nie pozwolił Zawiszy na ucieczkę ze strefy barażowej
Zawisza - Pogoń 1:1 (0:0)
Bramki: 1:0 R. Kanik (86), 1:1 Petasz (90+3)
Zawisza: Gajewski - Rogalski, Suchecki, Tomczak, Dąbrowski (84. Krzywicki) - Brzeziński (46. Zaremski), Piętka, - Maziarz, Szczepan, Szal (72. R. Kanik) - Bajera.
Pogoń: Bińkowski - Skrzypek, Woźniak, Dymek (84. Sieniawski), Nowak - Bliński (21. Szczyrban), Petasz, Parzy (66. Chifon), Sobczyński, Wólkiewicz - Lebedyński.
Żółte kartki: Petasz, Sobczyński (obaj Pogoń)
Sędziował: Paweł Dreschel (Gdańsk)
Widzów: 4,5 tys
Źródło: Gazeta Wyborcza