Bydgoski stadion jest najlepszy - na mecze piłkarzy Leo Beenhakkera

18.01.2009 Gdyby o przyznawaniu przez PZPN meczów piłkarskiej reprezentacji decydowało tylko to, jaki stadion najbardziej nadaje się obecnie do organizacji jej spotkań, wszystkie tegoroczne pojedynki powinny się odbyć w Bydgoszczy


Odpowiedź na pytanie, dlaczego stadion Zawiszy to najlepsze miejsce na grę biało-czerwonych w 2009 r., kiedy rozstrzygają się losy awansu zespołu Leo Beenhakkera do finałów mistrzostw świata w RPA, jest prosta. To teraz najbardziej nowoczesny i - co zdumiewające - z tych nadających się w tym roku do użytku także największy z piłkarskich

Modernizacja, która kosztowała niemal 100 mln zł, została przeprowadzona specjalnie na lekkoatletyczne mistrzostwa świata juniorów w 2008 r. Dlatego wszystkie prace mamy już za sobą (niedługo skończy się ostatni etap - instalacja podgrzewanej murawy), w przeciwieństwie do wielu miast, które są w trakcie przebudowy swoich stadionów albo prace są jeszcze daleko w polu, jak we Wrocławiu i Gdańsku, szykujących się do Euro 2012. Stadion Śląski w Chorzowie jest w remoncie, warszawska Legia dopiero co zaczęła się modernizować, podobne prace trwają w Krakowie. Poznaniowi też się nie spieszy, bo najważniejsze jest Euro.

Chorzów był zawsze najpewniejszym i ulubionym miejsce do organizacji ważnych meczów. Chce na nim grać sam Beenhakker. Odpadł, bo po 1 lipca cały obiekt stanie się placem budowy. Zostanie zamontowany dach, a na widowni zmieści się ponad 52 tys. widzów. Ale jeszcze nie w tym roku. - Bardzo cieszymy się z chęci grania zawodników i trenera w Chorzowie w eliminacjach do mistrzostw świata, lecz zarządca stadionu ma teraz jeden cel: przygotować go pod Euro 2012 - tłumaczy marszałek woj. śląskiego Bogusław Śmigielski.

Podobnie jest w Poznaniu, który zaczął się obawiać, że chorzowsko-krakowska koalicja wypchnie stolicę Wielkopolski z grona czterech miast-organizatorów Euro 2012, a przypomnijmy, że według deklaracji Michela Platiniego, miejsce na tej liście Wrocławia, Gdańska i Poznania nie jest jeszcze pewne.

Tak samo więc, jak na początku eliminacji do MŚ 2010 w RPA, najwięksi gracze na tym rynku, nie spieszą się. Przypomnijmy, że wtedy, i to niespodziewanie dla siebie, wygrał Wrocław ze swoim 8,5-tysięcznym zaledwie obiektem Śląska. Teraz w wyścigu po organizację ostatniego meczu w tych rozgrywkach, który odbędzie się 14 października, musi prowadzić Bydgoszcz - bo posiada najlepsze warunki.

Jak nowoczesny jest stadion Zawiszy na tle innych obiektów, najlepiej przekonuje porównanie z obrazkami z inauguracyjnego meczu Polaków ze Słowenią we Wrocławiu. Druga rzecz to liczba widzów. To była jedna z najistotniejszych przyczyn, dla których najważniejsze mecze, także te ostatnie czy decydujące w przeróżnych eliminacjach, polscy piłkarze rozgrywali w Chorzowie. Tylko tam mogło przyjść 50 tys. ludzi . - Bilety to dochód dla związku, dlatego trudno się nam starać o takie spotkania - wielokrotnie przyznawał szef Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, do niedawna wiceprezes PZPN, Eugeniusz Nowak.

Teraz Chorzów odpadł. W kwietniu, z San Marino, Polacy zagrają w Kielcach (pojemność 15,5 tys.). Wrześniowy mecz z Irlandią Północną dostał Szczecin (poj. 17 tys.). Obiekt bydgoski ze swymi 22 tys. krzesełek dla widzów góruje zdecydowanie nad każdym.

To więc wielka szansa dla Bydgoszczy, żeby zrobić na stadionie Zawiszy mecz ze Słowacją, który będzie decydował o awansie polskich piłkarzy do finałów mistrzostw świata. Pierwszy krok już za nami. Szef KPZPN Eugeniusz Nowak zgłosił w warszawskiej centrali futbolowej federacji bydgoską aplikację. Spotkał się z prezesem PZPN Grzegorzem Lato. - Opowiadałem mu o wszystkich naszych walorach. Zresztą on gościł w Bydgoszczy jeszcze przez wyborami w związku i był zachwycony przebudowanym stadionem - mówi Nowak, który jesienią stracił stanowisko wiceprezesa PZPN. Głosował wówczas przeciwko kandydaturze Laty, popierając Zbigniewa Bońka. - Nie ma między nami w związku z tym żadnej niechęci - stwierdza Nowak. To więc nie będzie przeszkoda dla bydgoskich starań. Mecz ze Słowacją odbędzie się 14 października. PZPN musi wybrać miejsce tego pojedynku co najmniej 90 dni wcześniej

Źródło: Gazeta Wyborcza