Szczęście opuściło Zawiszę w ostatnich minutach
10.11.2008
Przez całą drugą połowę meczu z MKS-em Kluczbork bydgoscy piłkarze w osłabieniu starali się wywalczyć choćby punkt. Nie udało się, bo goście zdobyli gola na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry
i
- Piłka nożna jest czasem niesprawiedliwa. Dzisiaj szczęście nas opuściło - mówił zaraz po zakończeniu spotkania trener Zawiszy Piotr Tworek. Pech jego zespołu rozpoczął się jednak już w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. W 47. min prostopadłe podanie otrzymał Wojciech Hober, który miał już tylko przed sobą bramkarza gospodarzy Macieja Kowalskiego. Zawodnik z Kluczborka nie zdołał jednak oddać strzału, bo biegnący za nim Marcin Rogalski zahaczył o nogę pomocnika MKS-u i sędzia Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut karny, a Rogalski po obejrzeniu czerwonej kartki musiał zejść do szatni.
Reklamy google
* Bluzy Dla Kibiców
Jedziesz na mecz? Kibicuj naszym razem z nami!
www.Fanshop.pl
* stowarzyszenie
zamów poświęcony medalik oraz nowennę do NMP
cudownymedalik.pl
* Bramka VoIP za 1 zł
Nowa promocja FreecoNet! Kup nową bramkę D-Link za złotówkę.
www.freeconet.pl/bramka_VoIP
Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Janusz Luberda, jednak świetną interwencją popisał się Kowalski i było nadal 0:0.
Wcześniej oba zespoły mogły przynajmniej zdobyć po jednej bramce. Jednak uderzenia z dystansu najpierw Tomasza Szczepana z Zawiszy, a później Michała Glanowskiego z MKS-u nie trafiły do siatki.
Po zmianie stron siła ofensywna gospodarzy przy braku jednego zawodnika została osłabiona. Trener Tworek musiał za napastnika Piotra Bajerę wpuścić na boisko bocznego obrońcę Krzysztofa Sucheckiego. Gra w przewadze nie zmieniła jednak ustawienia przyjezdnych. Zespół z Kluczborka nadal występował z jednym wysuniętym napastnikiem, którego przy kontrach wspomagała czwórka pomocników.
- To nasza taktyka, którą konsekwentnie stosujemy - tłumaczył Andrzej Polak, trener gości. Druga połowa meczu przyniosła najpierw przerwę, bo dym z odpalonych przez bydgoskich kibiców rac poważnie ograniczył widoczność na boisku, a później kolejne sytuacje dla obu zespołów. Te najlepsze dla Zawiszy miał w 55. min Krzysztof Szal, jednak oba jego strzały blokowane były przez obrońców rywali. Dramat naszego zespołu nastąpił w 89. min. Z prawej strony bramki Kowalskiego piłkę otrzymał wprowadzony na boisko cztery minuty wcześniej Mariusz Stępień. Faulowany przez rywala Damian Cuper nie zdołał zablokować napastnika przyjezdnych, który pięknym strzałem ustalił wynik meczu.
- Całe spotkanie czekaliśmy na okazję i w końcu się udało. Cieszę się, że po ostatniej porażce z Żaganiem mój zespół podniósł się psychicznie. Żal mi Zawiszy, bo wiem, co to znaczy przegrać w taki sposób - mówił po meczu trener Polak.
Szkoleniowiec bydgoszczan Piotr Tworek pomimo porażki dziękował swoich podopiecznym za występ. - Moi piłkarze pokazali sporo ambicji. Naprawdę wiele wysiłku włożyli w ten mecz, ale trudno przez całą połowę walczyć w dziesiątkę.
Spotkanie z MKS-em Kluczbork było pierwszym meczem Zawiszy w rundzie wiosennej, której dwie kolejki przeniesiono na jesień. Za tydzień w ostatnim tegorocznym pojedynku bydgoszczanie w Żaganiu zmierzą się z Czarnymi.
Zawisza Bydgoszcz - MKS Kluczbork 0:1 (0:0)
Bramka: Stępień (89)
Zawisza: Kowalski - Cuper, Tomczak, Łukaszewski, Rogalski - Brzeziński (82. A. Kozłowski), Szczepan - Maziarz, Bajera (46. Suchecki), M. Kozłowski (65. Cielasiński) - Szal.
MKS: Stodoła - Cieślak, Gierak, Jagieniak, Drąg - Kazimierowicz - Hober (75. Niziołek), Glanowski, Luberda, Nitkiewicz (80. Jasiński) - Sobota (85. Stępień).
Źródło: Gazeta Wyborcza