Talent z Zawiszy na zakręcie
24.10.2008
Przed rokiem Arkadiusz Kozłowski był uznawany na największy talent w bydgoskim Zawiszy, a początek tegorocznego sezonu tylko to potwierdził. Jednak w ciągu kilku tygodni piłkarz wypadł z podstawowego składu. Teraz zdobywa gole, ale w A-klasowych rezerwach
- Rozmawialiśmy o tym na zarządzie, z trenerem Tworkiem i rzeczywiście jest problem. Mamy nadzieję, że uda się go rozwiązać - mówi Bogdan Pultyn, prezes SP Zawisza. Tego, że młody, bo zaledwie 21-letni, piłkarz znalazł się na życiowym zakręcie, nikt już w Zawiszy nie ukrywa.
Arkadiusz Kozłowski do Bydgoszczy trafił pięć lat temu z Brodnicy jako junior młodszy. Trudno się zatem dziwić, że w klubie z ul. Gdańskiej traktowany jest jak wychowanek. Na co dzień oprócz treningów uczy się także w Technikum Uzupełniającym Fryzjerskim.
Po bardzo udanym sezonie w IV-lidze w klubie wiązano z nim spore nadzieje. Wraz z Krzysztofem Szalem miał stanowić duet juniorów, którzy grać będą w wyjściowej jedenastce.
Już latem szkoleniowcy nie byli do końca zadowoleni z młodego pomocnika, który miał problemy z utrzymaniem wagi. - Rzeczywiście może i tak było, ale to już za mną - wspomina Kozłowski. Jednak jakby na przekór wszystkiemu, początek rozgrywek w jego wykonaniu był wręcz wymarzony. Trzy mecze i trzy bramki, taki był dorobek pomocnika Zawiszy po 3. kolejce II ligi.
Potem jednak z każdym kolejnym spotkaniem działo się coraz gorzej. Zawodnik najpierw zaczął wychodzić na boisko jako rezerwowy, a później trener Piotr Tworek w ogóle odsunął go od składu.
- Forma Arka była coraz gorsza. Często z nim rozmawiałem, tak się zresztą dzieje do dziś. Zapewniał mnie, że wszystko jest w porządku, a tymczasem podczas spotkań w niczym nie przypomniał tego piłkarza, którego znaliśmy chociażby z czwartej ligi. Niestety, chyba za szybko uwierzył w to, że jest wielką gwiazdą - mówi trener, który ma także żal do swojego podopiecznego o inne rzeczy. - Słucha rad osób, które niekoniecznie pomagają mu w rozwoju kariery.
Sam Kozłowski odpiera te zarzuty. - Może i są takie osoby, ale już tak mam, że zawsze robię po swojemu. Oni mówią swoje, ale i tak decyzja należy do mnie.
Zaprzecza jednocześnie, żeby między nim a szkoleniowcem istniał konflikt. - Rzeczywiście moja forma nie jest teraz najlepsza, ale to może się każdemu zdarzyć. Dlatego nie mam żalu do trenera Tworka, że nie wystawia mnie do składu. Proszę mi jednak wierzyć, że ciężko pracuję i naprawdę chcę znowu być tak dobry jak kiedyś - tłumaczy.
Jego kolega z drużyny Krzysztof Szal jest gwiazdą zespołu, a nagrodą za dobrą grę było powołanie do młodzieżowej reprezentacji Polski. Kozłowski swoją przydatność do drużyny musi udowadniać w zespole rezerw. W A-klasie w dwóch ostatnich spotkaniach zdobył cztery bramki.
- Krzysiek jest w formie i należało mu się to. Cieszę się, że ma szansę gry w reprezentacji - mówi Kozłowski. Być może już za kilka dni dostanie on swoją szansę, na powrót do składu Zawiszy. Bydgoszczanie w sobotę w Koronowie zmierzą się z Victorią.
- Rozmawiałem z trenerem Tworkiem i niewykluczone, że będę w składzie. Szkoleniowiec powiedział mi, że chciałby widzieć takiego piłkarza, jakim byłem na początku sezonu. Zrobię wszystko, by tak się stało - deklaruje zawodnik.
Na pytanie, co będzie, jeśli nie uda mu się wrócić do dawnej dyspozycji odpowiada: - Chcę do końca sezonu odbudować formę i grać dla Zawiszy. Nie wiem, co zrobię, jeśli mi się to nie uda. Może pomyślę o zmianie.
Źródło: Gazeta Wyborcza