Cień Jasnej Góry
01.09.2008
Po trzecim spotkaniu na obcym terenie w rozgrywkach II ligi (grupa zachodnia) Zawisza ponownie wraca do Bydgoszczy na tarczy. W siódmej serii pojedynków bydgoszczanie ulegli w Częstochowie Rakowowi 1:2 (1:2). "Na wyjazdach gramy bojaźliwie i z meczu na mecz coraz słabiej." - mówi obrońca niebiesko-czarnych Robert Tomczak. "Problem zespołu tkwi w głowach. Wówczas nie można myśleć nawet o remisie." - dodaje trener Piotr Tworek.
Korespondencja własna z Częstochowy
Wyjazd pod Jasną Górę miał być dla zawodników Zawiszy okazją do przełamania impasu w konfrontacjach na boiskach rywali. Częstochowianie zajmowali przed tą kolejką ostatnie, osiemnaste miejscew tabeli i wydawali się przeciwnikiem, którego można wypunktować. Przed nadmiernym optymizmem przestrzegał trener Tworek, dodając, że liga jest bardzo wyrównana i niemal żadnego wyniku nie można rozpatrywać w kategorii sensacji. Jak się okazało - porażki zawiszan z Rakowem - również.
Już początek spotkania przyniósł bramkę dla gospodarzy. W ósmej minucie Bartosz Gliński uruchomił na prawej stronie boiska Tomasza Foszmańczyka. Ten zdołał dośrodkować w pole karne, gdzie fatalnie interweniował Grzegorz Skowroński. Zamiast wyekspediować piłkę w boczny sektor placu gry, strącił ją pod nogi nadbiegającego Glińskiego. 21-letni pomocnik częstochowskiego zespołu uderzył mocno pod poprzeczkę, nie dając szans Maciejowi Kowalskiemu.
Zawisza ruszył do odrabiania strat, ale nie zdołał stworzyć klarownej okazji do wyrównania. Dopiero w 19 minucie udało mu się wykorzystać stały fragment gry - dośrodkowanie Szymona Maziarza niefrasobliwie sparował na słupek Krzysztof Pyskaty, a do spadającej na trzecim metrze futbolówki doszedł Piotr Bajera, strzelając do pustej bramki. Akcja ta udowodniła jednak, że obecnie w spotkaniach poza Bydgoszczą gracze klubu z ulicy Gdańskiej nie mają zbyt wielu atutów. "Męczymy się w ataku, nie wypracowujemy okazji bramkowych, natomiast z drugiej strony popełniamy bardzo proste błędy w defensywie." - przyznał po meczu Robert Tomczak.
Przykrym potwierdzeniem jego słów była sytuacja z 22 minuty, gdy obrona gości nie zdołała wybić dośrodkowanej przez Glińskiego piłki. Ustawiony osiem metrów od bramki bydgoszczan Foszmańczyk obrócił się z nią i ponownie wyprowadził miejscowych na prowadzenie.
Niekorzystny obrót spraw zmusił Piotra Tworka do zmian. Już w 30 minucie w miejsce Krzysztofa Sucheckiego pojawił się Damian Cuper. Ta korekta miała symptomatyczny charakter - wykazała, że Zawisza nadal nie ma lewonożnego gracza na lewą stronę bloku obronnego. "To jeden z naszych największych problemów." - nie ukrywa Tworek.
Decyzja była konsekwencją kolejnych pomyłek bydgoskiej obrony. Zaledwie dwie minuty po bramce na 2:1 Piotr Bański stanął oko w oko z Kowalskim, ale posłał piłkę obok słupka. W 28 minucie kolejne udane prostopadłe podanie do doświadczonego napastnika gospodarzy otworzyło drogę do bramki Mateuszowi Zacharze. Młody zawodnik również strzelił obok bramki.
Zawisza nie potrafił poradzić sobie z pressingiem i zagęszczaniem pola gry przez rywali. Liczne straty w środku pola generowały kolejne zagrożenia pod bydgoską bramką. Wzmocnieniem potencjału ofensywnego Zawiszy miało być wprowadzenie po przerwie Arkadiusza Kozłowskiego. Problem w tym, że zamiast go zwiększyć, młody gracz (ostatnio był przeziębiony i trenował dopiero od środy) potwierdził bezbarwność pomysłów na rozmontowanie defensywy oponentów. "Dzisiaj wszedł, żeby...wejść." - komentował zdenerwowany szkoleniowiec Zawiszy.
Jego podopieczni w drugiej połowie, z wyjątkiem dwóch epizodów, nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką częstochowian. W 59 minucie w polu karnym dwukrotnie strzelał Krzysztof Szal. Za pierwszym razem piłka trafiła w obrońcę Rakowa, a chwilę później minęła światło bramki.
Miejscowi gracze również nie zachwycili, ale - jak podkreślił w rozmowie z nami Tomczak - byli o jedno tempo szybsi. Ten element w dużej mierze zadecydował o ich zwycięstwie. Mógł je wydrzeć w ostatnich sekundach spotkania Bajera, jednak jego strzał głową minimalnie minął bramkę strzeżoną przez Pyskatego. "Cieszę się ze zwycięstwa i z tego, że wynikało ono z trenowanych przez nas schematów. Mimo to, zdaję sobie sprawę, że przed nami wiele pracy." - podsumował trener Rakowa Leszek Ojrzyński.
Wynik, jak i styl gry bydgoszczan nie napawa optymizmem. Jest to szczególnie istotne teraz, gdy odliczane są godziny do derby z Elaną Toruń (wygrała z Czarnymi Żagań 2:1). Na czym więc opierać pozytywne prognozy przez tym bardzo ważnym pojedynkiem? "Chyba jedynie na tym, że gramy u siebie. Tam nasza gra jeszcze jakoś się klei." - kończy Tomczak.
Raków Częstochowa - Zawisza Bydgoszcz 2:1 (2:1)
Gliński 8', Foszmańczyk 22' - Bajera 19'
Raków: Pyskaty - Mastalerz, Żebrowski, Pluta, Kowalczyk - Bukowiec (87' Bielecki), Foszmańczyk, Gliński (46' Rogalski), Lenartowski - Bański (62' Witczyk), Zachara
Zawisza: Kowalski - Skowroński (46' A.Kozłowski), Tomczak, Łukaszewski, Suchecki (30' Cuper) - Szczepan, Maziarz, Piętka, M.Kozłowski (66' Rogalski) - Szal, Bajera
Żółte kartki: Szczepan, Piętka, Rogalski (Zawisza) - Zachara, Żebrowski, Kowalczyk (Raków)
Źródło: Sportowabydgoszcz.pl