prezydent zapmoniał tez o Krzyszkowiaku

28.07.2008
Wdowa po patronie stadionu przy ul. Gdańskiej napisała list otwarty do prezydenta Bydgoszczy Konstantego Dombrowicza


Jako żona i wdowa po patronie stadionu im. Zdzisława Krzyszkowiaka, uczestniczyłam 1 lipca, jako zaproszony przez organizatorów gość, w VIII Europejskim Festiwalu Lekkoatletycznym oraz w otwarciu zmodernizowanej, najnowocześniejszej areny lekkoatletycznej w Polsce. Razem z Panem w 2003 roku, trzy miesiące po śmierci mojego męża, w czasie młodzieżowych mistrzostw Europy do lat 23, bydgoskiemu stadionowi Zawiszy nadaliśmy imię Zdzisława Krzyszkowiaka.

Wybrałam się do Bydgoszczy z córką Katarzyną i jej 15-letnim synem Michałem, wnukiem Zdzisława Krzyszkowiaka. Już na samym wstępie zapytał on: gdzie jest ten napis, który witał kibiców przy wejściu: Stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka? Przecież był tutaj? Zajechaliśmy z Warszawy prosto na stadion Zawiszy, gdzie przywitał nas tylko taki napis: Bydgoski Stadion Miejski.

Przeglądając w internecie wiadomości z Bydgoszczy, wczytując się w plany i zamierzenia miasta, znalazłam informację, że zwyczajem kultury bydgoskiej dla uczczenia pamięci zasłużonych mieszkańców miały powstać dwie sportowe sylwetki - Teodora Kocerki i Zdzisława Krzyszkowiaka. "Tojo” miał być ustawiony nad Brdą (Wenecja), a "Krzyś” miał stanąć przy stadionie jego imienia przy ul. Gdańskiej. Nawet w tym celu był u mnie w domu w Warszawie rzeźbiarz Michał Kubiak informując, że ma otrzymać od władz miasta, czy nawet od samego Pana Prezydenta zlecenie na wykonanie postaci.

Zdzisław Krzyszkowiak porównywany był w stylu biegania do fińskiego, fenomenalnego długodystansowca Paavo Nurmiego i miał być przedstawiony tak, jak widoczna jest postać Nurmiego na Stadionie Olimpijskim w Helsinkach.
Dodam jeszcze, że w bieżącym roku olimpijskim, już w sierpniu, w czasie igrzysk w Pekinie, ukaże się drugie wydanie książki Bohdana Tomaszewskiego pt: "Kariera z kolcami” o mistrzu olimpijskim z 1960 r. Zdzisławie Krzyszkowiaku, legendzie polskiego sportu i filarze Wunderteamu Polskiej Szkoły Biegowej.

Pozdrawiam
Krystyna Krzyszkowiak