Sobota była dla nich...

27.07.2008

Nie udał się piłkarzom Zawiszy Bydgoszcz daleki wyjazd na Opolszczyznę. Mimo dobrej, a zdaniem trenera Piotra Tworka - momentami nawet bardzo dobrej gry, bydgoski zespół wraca do domu bez zdobyczy punktowej. Zwycięstwo rywalowi zawiszan - MKS-owi Kluczbork zapewniły bramki Waldemara Soboty, który dwukrotnie wykorzystał błędy defensywy gości. Przyjezdni odpowiedzieli tylko bramką z rzutu karnego Marcina Łukaszewskiego.

Na pierwsze spotkanie w zreorganizowanej drugiej lidze kibice czekali z niecierpliwością. Nic dziwnego - awans na ten szczebel rozgrywek okupiony był wieloma emocjonującymi potyczkami i dużą dawką nerwów. Tym bardziej boli inauguracyjna porażka...Tym bardziej, że bydgoscy piłkarze pokazali interesujący futbol, a ich zaangażowanie docenili nawet kibice gości. "Słyszałem od nich wiele pozytywnych opinii na nasz temat." - przyznaje trener Piotr Tworek. Nie zmienia to faktu, że na premierowy triumf w sezonie 2008/2009 jego gracze będą musieli poczekać przynajmniej tydzień.

Spotkanie zaczęło się po myśli Zawiszy, który już w dziewiątej minucie wyszedł na prowadzenie. Po faulu na Piotrze Bajerze sędzia wskazał na jedenasty metr. Rzut karny wykorzystał kapitan bydgoskiego zespołu Marcin Łukaszewski (na zdjęciu w środku). "Kontrolowaliśmy grę, zbudowaliśmy kilka interesujących akcji. Mimo to, straciliśmy bramkę z niczego." - relacjonuje szkoleniowiec niebiesko-czarnych. W 33 minucie najsprytniejszy w polu karnym okazał się Waldemar Sobota, który wyrównał stan rywalizacji. Jak się później okazało, nie był to ostatni mocny akcent w wykonaniu młodego napastnika.

Po przerwie w grze obydwu zespołów nie doszło do rewolucji. Inicjatywę miał zespół gości, natomiast MKS skupił się na grze z kontrataku. "Trzeba przyznać, że w tym elemencie rywale spisywali się naprawdę nieźle." - zaznacza Piotr Tworek. Nie mógł również narzekać na postawę swoich pomocników, którzy spisywali się bardzo dobrze. Niezłą partię rozgrywał również Krzysztof Szal - największe zaskoczenie w wyjściowej jedenastce Zawiszy. Prowadzenie gry to jedna strona medalu, a skuteczność - druga. Ta w decydującym momencie okazała się domeną gospodarzy. W 62 minucie bydgoscy obrońcy zanotowali stratę piłki, Wojciech Hober dośrodkował na głowę Piotra Sobotty, piłkę zdołał sparować Maciej Kowalski, ale wobec dobitki wspomnianego Waldemara Soboty był już bezradny.

Reakcja trenera Tworka była bardzo szybka - w 70 minucie do gry desygnował kolejnego napastnika - Valentina Daha. Wcześniej, bo już w 56 minucie na placu gry zameldował się nowy nabytek bydgoskiego klubu - Mariusz Cichowlas. Właśnie były gracz Kujawiaka Włocławek mógł zapewnić swojej nowej ekipie wyrównanie. W 85 minucie pokonał Grzegorza Świtałę, ale zdaniem sędziego doszło do przewinienia gracza z Bydgoszczy. Innego zdania był szkoleniowiec Zawiszy. "W tej sytuacji zderzył się bramkarz MKS-u ze swoim obrońcą, a Mariusz tę pomyłkę wykorzystał. Zresztą sędzia boczny pobiegł już w stronę środka boiska." - ilustruje.

Zawisza nie zdołał przeprowadzić już kolejnej podobnej akcji i po końcowym gwiazdku z kompletu punktów cieszyli się zawodnicy z Kluczborka. Mimo przegranem, zawiszanie mogli schodzić z planu gry z podniesionym czołem. "Zagraliśmy dobry mecz, nieźle wychodził nam pressing, kreacja gry również stała na dobrym poziomie. Moim zdaniem remis byłby sprawiedliwym wynikiem." - kończy szkoleniowiec Zawiszy. Najbliższe dni bydgoszczanie muszą przepracować tak, aby po spotkaniu z Czarnymi Żagań jedynym sprawiedliwym wynikiem było ich zwycięstwo.

MKS Kluczbork - Zawisza Bydgoszcz 2:1 (1:1)
Sobota 33', 62' - Łukaszewski 9'-karny

MKS: Świtała - Cieślak, Nowacki, Jagieniak, Adamczyk - Hober (79' Stępień), Glanowski (59' Luberda), Kazimierowicz, Nitkiewicz (52' Jasiński) - Sobota, Sobotta

Zawisza: Kowalski - Cuper, Tomczas, Łukaszewski, M.Kozłowski (70' Suchecki) - Szczepan, Piętka, Loliga (70' Dah), A.Kozłowski (56' Cichowlas) - Szal, Bajera

Źródło: Sportowabydgoszcz.pl