Wracamy na właściwe nam miejsce

01.07.2008
- Wbrew wszystkim wygraliśmy ligę – takimi słowami podsumowuje miniony sezon Marcin Łukaszewski, kapitan bydgoskiego Zawiszy. Sezon, który był dla niebiesko-czarnych bardzo udany. Mistrz IV ligi, wygrane baraże uprawniające do gry w nowej II lidze i finalista Pucharu Polski na szczeblu okręgu. Bezsprzeczny, spory udział miał w tych sukcesach właśnie Marcin Łukaszewski. Oto co powiedział nam w rozmowie obrońca Zawiszy.
- Gratuluję awansu do nowej 2 ligi! Nareszcie koniec długiego sezonu. Jakie emocje przeważały na murawie w Leśnicy po końcowym gwizdku sędziego? Radość czy ulga, że wygraliście to co mieliście wygrać?

- Przede wszystkim wielka radość. Wróciłem do drugiej ligi, po 10 latach. Byłem w tym zespole, który jako ostatni grał na zapleczu ekstraklasy, a który później wycofano. Była większa radość niż po zdobyciu wicemistrzostwa Polski z Groclinem Grodzisk Wlkp. Większa, bo mam sentyment do Zawiszy.

- Jak ocenisz mecz rewanżowy?

- Był to bardzo ciężki mecz. Może wyszliśmy trochę zbyt pewni siebie? Rywale narzucili swój styl gry i było trochę nerwowo. Do tego boisko było bardzo wąskie, dlatego każdy rzut z autu był jak rzut rożny i stwarzał spore zagrożenie. Obrońcy gospodarzy byli bardzo wysocy i sprawiali trochę kłopotu. Nie ukrywam, że mieliśmy też sporo szczęścia. Drugą połowę zagraliśmy już na swoim, przyzwoitym poziomie. Po strzelonej bramce byłem już pewien, że wygramy ten baraż.

- Czy LZS Leśnica był wymagającym rywalem?

- W pierwszym spotkaniu zagrali bardzo defensywnie, czym mnie trochę zawiedli. Więcej się spodziewałem. W rewanżu było zupełnie inaczej. Pokazali, że potrafią grać w piłkę. Kilku zawodników LZS grało przecież w wyższych ligach.

- Mecz miał być bez publiczności. Na szczęście kibice obu drużyn na różne sposoby obejrzeli to spotkanie.

- To jest dla mnie skandal i żenada. Nie pierwszy raz mamy taką sytuację. Nie rozumiem po co takie kluby biją się o drugą ligę, skoro nie są w stanie odpowiednio zabezpieczyć spotkania, nie są w stanie przyjąć kibiców gości. Zaproponowali 75 biletów dla gości, a wiadomo jakie wielkie było zainteresowanie w Bydgoszczy tym spotkaniem.

- Spodziewałeś się aż tylu kibiców z Bydgoszczy w to środowe popołudnie?

- Myślałem, że będzie ich trochę mniej. Nie mniej jednak ja żyje tymi sprawami, lubię wiedzieć wcześniej ilu ludzi wybiera się na nasze spotkani. Kiedyś sam jeździłem na wyjazdy jako kibic, więc to zostało we mnie. Jak dowiedziałem się, że jedzie ponad 400 osób to duma mnie rozpierała. Byłem pewny, że i tak wejdą w końcu na stadion. Nie ważne jak, ale wejdą.

- Może to nie przypadek, że dopiero w drugiej połowie przy swoich kibicach zagraliście o wiele lepiej?

- Na początku bardzo ich brakowało. Przed każdym spotkaniem tradycyjnie witamy się z naszymi fanami bez względu gdzie gramy. Tutaj rozglądamy się i widzimy grupkę może 20 osób zza płotem. Za chwilę słyszę gdzieś w dali, że jakaś większa grupa się przemieszcza. Gdy usłyszałem okrzyki „WKS WKS!” ucieszyłem się i byłem pewny, że będzie dobrze. Wiedziałem, że będzie się nam lepiej grało.

- Zgadzasz się ze mną, że kibice też przyczynili się do tego awansu i na niego zasłużyli?

- Patrząc na całe ostatnie 10 lat to jak najbardziej. Nie każdy wie co oni zrobili dla tego klubu, by on w ogóle istniał. Uratowali ten klub, przez pewien czas utrzymywali go. Byli jedynym sponsorem. To co prezentowali w tej rundzie, to na ten poziom ligi to jest ewenement. Cieszy mnie, że drużyny z większych miast, co mają tradycję, historię awansują. Z całym szacunkiem dla małych klubów, ale ich miejsce jest niżej.

- Takie spotkania jak w Grudziądzu czy derbowe z Chemikiem rzadko się oglada na IV ligowych boiskach. Kibice sami przyznawali, że frekwencja szczególnie w Grudziądzu przeszła najśmielsze oczekiwania
- W Grudziądzu wspomagało nas dopingiem 1500 osób, z resztą w każdym meczu czuliśmy się jak u siebie. Nasi kibice zdominowali doping we wszystkich spotkaniach. Nie spodziewałem się tylu kibiców. Nie wiedziałem skąd tyle ludzi może się wziąć. Jak sam jeździłem na 1 ligę jako kibic to 500 osób to było bardzo dużo, a 1500 to rewelacja. Udało mi się w tym meczu strzelić bramkę na 2:2 i mogłem wpaść w radości między swoich. Wspaniałe i niezapomniane chwile.

- Jaka atmosfera panowała w drodze powrotnej z Leśnicy? Był to wesoły autobus?

- Bardzo wesoły. Wszędzie gdzie mieliśmy przystanek były śpiewy i tańce. Wszyscy łącznie z trenerami, kierownikiem bez koszulek wznosiliśmy okrzyki wielbiące Zawiszę. Śpiewaliśmy na murawie, w szatni, w autobusie. Koło północy, gdy wjechaliśmy na stację benzynową od razu w popłochu ją zamykali. Zobaczyli nasze koszulki i mówią, że godzinę temu tu byli już kibice Zawiszy i do sklepu nie wejdziemy. Zaraz przyjechały dwa radiowozy. Musieliśmy się tłumaczyć, że jesteśmy piłkarzami.

- To prawda, że trener Tworek kierował autokarem klubowym?

- Widziałem, że siadał za kierowca, ale czy dosięgnął pedałów to nie wiem… (śmiech).

- Czy miałeś chwile zawahania w tej rundzie, że może się nie udać wygrać ligi?

- Nie miałem, ale jakby mi ktoś powiedział przed rundą wiosenną. że tylko jeden mecz zremisujemy, a resztę wygramy to nie uwierzyłbym w to. Patrząc z perspektywy całego sezonu to drużynie należy się wielki szacunek za ten wynik. Nie ważne w jakiej lidze, po prostu nie jest łatwo zdobyć tyle punktów. Należy dodać, że praktycznie każdy mecz graliśmy można powiedzieć o wszystko. Ja akurat dawałem sobie radę z tą presją, ale widziałem u młodych chłopaków strach i zdenerwowanie. Pozytywnie zaskoczyła mnie drużyna Olimpii Grudziądz, dotrzymywała nam kroku do samego końca. Przez to było ciekawie.

- Był taki moment, w którym pomyślałeś, że teraz już nikt nas nie zatrzyma?

- Stu procent pewności nie miałem. Były ciężkie mecze w Inowrocławiu z Goplanią, z Legią Chełmża na Gwieździe. Nie bałem się o sprawy piłkarskie, bo wiedziałem, że na boisku sobie poradzimy. Wiadomo, kto sędziował nam mecz z Chełmżą. Wiedzieliśmy, że nasi rywale byli wspierani finansowo przez … tez wiadomo, przez kogo. To nas potrójnie mobilizowało i motywowało. Wielokrotnie prowadziliśmy 3:0, a jeszcze chcieliśmy rywalom dołożyć. Dlatego jeszcze większa zasługa dla nas, że na czysto wbrew wszystkim wygraliśmy ligę. W przerwie meczu z Legią w szatni miałem lekkie załamanie. Przy stanie 0-0 powiedzieliśmy sobie, że za daleko już zaszliśmy by teraz to zaprzepaścić. W drugiej połowie mieliśmy już wszystko pod kontrolą.

- Co złożyło się na ten sukces, jakim jest awans?

- Głównie to, że tworzyliśmy jedność. Zarząd, sztab szkoleniowy, drużyna i kibice. Zrozumieliśmy wszyscy, że jedziemy na jednym wózku ku jednemu celowi – awansowi. Takiego dobrego kontaktu z trenerami i zarządem nie miałem nigdzie, nawet w I lidze. Oby to trwało jak najdłużej. Poza tym pod względem organizacyjnym i finansowym mieliśmy wszystko czego było nam trzeba. Mieliśmy tylko trenować i wygrywać. I to się udało.

- Nie udało się wywalczyć podwójnej korony.

- Najważniejszym celem była liga, ale skoro tak daleko zaszliśmy w Pucharze Polski to chcieliśmy go również wygrać. W finałowym dwumeczu grały dwa różne składy, ale to nie świadczy, że w Bydgoszczy grał gorszy skład. Mamy szeroką kadrę i każdy z nas daję z siebie wszystko. Szkoda, że się nie udało, ale cieszmy się awansem. Victorię ogramy w lidze.

- Liga zapowiada się na silną i ciekawą. O co będzie walczył Zawisza w przyszłym sezonie?

- Jestem ambitnym piłkarzem i zawsze chcę grać o awans. Nowa liga to wielka niewiadoma. Dużo się zmieni, zaczną się dalekie wyjazdy połączone z noclegiem – już taki powiew zawodowej piłki. Myślę, że na pewno zespół się wzmocni przed ligą.

- Na jakich pozycjach widziałbyś ewentualne wzmocnienia?

- Akurat nie jestem od tego. Sztab szkoleniowy udowodnił, że wie co robi, sprawdził się, zrobił dobre ruchy kadrowe. Zaufajmy im, a będzie dobrze. My będziemy walczyć w każdym meczu o 3 punkty.

- Jaka jest twoja aktualna sytuacja w Zawiszy? Zostajesz na następny sezon?

- Właśnie dziś (30.06.08) kończy mi się kontrakt. Wróciłem teraz z rozmów z działaczami i chciałbym dalej tutaj zostać. Wstępnie jestem dogadamy, brakuje tylko podpisów. Wierzę, że za tydzień pojadę z chłopakami na obóz przygotowywać się do sezonu.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję również. Chciałbym w imieniu całej drużyny serdecznie podziękować kibicom Zawiszy za wsparcie dopingiem w ciągu całego sezonu. W Leśnicy doświadczony zawodnik LZS-u powiedział mi, że nasi kibice to połowa sukcesu. Przyznałem mu rację i powiedziałem, że marnowali się w tej klasie rozgrywkowej. Dlatego cieszę się, że wszyscy wracamy na właściwe nam miejsce.
(Pawson)