IV liga: Anulowane baraże
06.06.2008
W sobotę rozegrane zostaną mecze 30 kolejki w czwartej lidze kujawsko-pomorskiej. Początek o godzinie 12.
Zespoły Włocłavii (czerwono-białe koszulki) i Mień Dawtona przed własną publicznością rozegrają ważne spotkania (Fot. wojciech alabrudziński)
Najciekawiej w ostatniej kolejce zapowiadają się spotkania w Lipnie i we Włocławku. Wszystko przez decyzję zjazdu Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej w Bydgoszczy, który anulował baraże piątoligowców
o awans do trzeciej ligi.
Oznacza to, że z czwartej ligi awans wywalczy sześć pierwszych drużyn. Tym samym w środę radość zapanowała w Ry-pinie, ponieważ Lech zapewnił sobie trzecioligową promocję. O siódmą lokatę, która da prawo barażu o awans do tej klasy rozgrywkowej z zespołem z Wielkopolski rywalizują zespoły Mieni Dawtona i Włocłavii. W Lipnie Mień Dawtona podejmować będzie Lecha (sędziuje Daniel Stefański z Bydgoszczy, wynik z jesieni 3:2).
Gospodarze, jeżeli chcą zachować obecną - siódmą pozycję - muszą wygrać (mogą stracić punkty, ale wtedy decydujący będzie wynik z Włocławka).
- Mimo decyzji, która zapewnia nam awans na pewno nie odpuścimy jutrzejszego spotkania - powiedział Paweł Grzybowski, prezes Lecha. - Chcemy podtrzymać passę zwycięskich spotkań i zająć, jak najwyższe miejsce w tabeli. Liczmy na rewanż za przegrany jesienią mecz przed własną publicznością.
Dopingować rypinian będą na pewno piłkarze Włocłavii, która podejmować będzie także lokalnego rywala LTP Lubanie (Tomasza Palacz z Inowrocławia, 2:4). Aby zająć siódmą lokatę włocławianie muszą wygrać i liczyć, że punkty straci Mień Dawtona. Przy porażce lipno-wian nawet remis zapewni Wło-cłavii baraże.
W sobotnim derbowym spotkaniu nie będzie jednak łatwo. W barwach gości występuje kilku wychowanków włocławskiego klubu oraz piłkarzy mających za sobą grę we Włocłavii. Teoretycznie powinno im zależeć na awansie do trzeciej ligi rywala, ale w praktyce zawsze w takich spotkaniach mobilizacja jest podwójna i walczy się o komplet punktów.
- Nie inaczej będzie teraz - zapowiada Piotr Olszewski, obrońca LTP. - Mecze z macierzystym klubem zawsze wywołują emocje oraz mobilizują do lepszej gry. Zagramy wyłącznie dla siebie i mam nadzieję, że udanie zakończymy ten specyficzny sezon.
Przegrany z tej rywalizacji - o siódmą lokatę - będzie miał jeszcze szansę w przypadku, kiedy awans do drugiej ligi wywalczy najlepszy czwartoligowiec. Wtedy zespół z siódmego miejsca zostanie trzecioligowcem, a z ósmego rozegra baraż. Stawka sobotnich spotkań jest więc bardzo duża i na pewno zapowiadają się emocje do samego końca.
W cieniu tych meczów rozegrane zostaną pozostałe spotkania. Sadownika Waganiec czeka trudny wyjazd do Bydgoszczy na mecz z Gwiazdą (Gerard Gólcz z Inowrocławia, 0:1). Inny wynik niż wygrana gospodarzy będzie na pewno niespodzianką i sukcesem słabo spisujących się wiosną podopiecznych Brunona Szynkiewi-cza i Krzysztofa Dróbkowskiego.
Meczem przed własną publicznością zakończy fatalny sezon zespół Kujawiaka Kowal, który podejmować będzie Go-planię Inowrocław (Rafał Pasela z Bydgoszczy, 0:2). Gospodarze od ponad 18 godzin nie zdobyli gola, wiosną nie wygrali spotkania i trudno przypuszczać, aby coś miało się zmienić w jutrzejszym meczu z czołowym zespołem rozgrywek.
Źródło: Gazetapomorska.pl