Zawisza jedną nogą w barażu

01.06.2008 Na kolejkę przed końcem sezonu piłkarze Zawiszy nadal są liderem tabeli. Jeśli za tydzień utrzymają prowadzenie, to grać będą w barażach o awans do nowej II ligi.
nak dopiero po przerwie ustalając wynik meczu


Bydgoszczanie w najbliższą sobotę muszą zwyciężyć na wyjeździe słabą Pogoń Mogilno. Wtedy nawet wygrana goniącej Zawiszę Olimpii nic nie zmieni w układzie tabeli IV ligi.

Grudziądzanie liczyli, że drużyną, która zatrzyma podopiecznych Piotra Tworka, będzie Legia Chełmża. W pojedynku dwóch niepokonanych na wiosnę ekip każdy wynik był możliwy. Goście nie ukrywali, że nad Brdę przyjeżdżają po punkt i od pierwszego gwizdka sędziego realizowali taką właśnie taktykę. To gospodarze posiadali przewagę, ale napastnicy Zawiszy albo nie potrafili trafić do siatki rywali, albo obrońcy i bramkarz przyjezdnych szczęśliwie ratowali swój zespół od utraty gola.

- Doskonale wiedzieliśmy, jaki to dla nas jest mecz i o jaką stawkę się toczy. Rywale nie zamierzali odpuścić, a my nie mogliśmy sobie pozwolić na porażkę - mówił Piotr Tworek, trener Zawiszy.

Kilka minut po rozpoczęciu drugiej części w miejsce defensywnego pomocnika, Mariusza Sobolewskiego, wprowadził on na boisko ofensywnie grającego Abrahama Loligę. Piłkarz z Burkina Faso, choć miał też dwie straty, to wprowadził sporo ożywienia na boisku. Przełom w meczu nastąpił w 65. min. Z lewej strony dośrodkował Tomasz Szczepan, a Szymon Maziarz z bliska zdobył pierwszą bramkę. Ponad tysiąc kibiców na stadionie przy ul. Bronikowskiego oszalało z radości.

- Podanie było tak dobre, że wystarczyło dostawić nogę. Na treningach często ćwiczymy takie rzeczy - mówił uradowany strzelec gola. Prowadzenie rozluźniło naszych graczy, którzy z każdą minutą coraz bardziej zagrażali bramce rywali. Dziesięć minut po uderzeniu Maziarza z rzutu wolnego dośrodkował Marcin Kozłowski, a Piotr Bajera podwyższył na 2:0. Rywale nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć po stracie gola, a Valentin Dah w zamieszaniu ustalił wynik meczu.

Problemów z odniesieniem zwycięstwa nie miał też Chemik/Budstol. Bohaterem drużyny, prowadzonej przez Piotra Gruszkę, był 19-letni Remigiusz Zieliński. Zazwyczaj spotkania swojej drużyny oglądał on z ławki rezerwowych. W sobotę na boisku pojawił się dopiero w 51. min. Pomimo tego aż trzykrotnie pokonywał bramkarza Sadownika Waganiec.

Niemile swój wyjazd do Rypina wspominać będą natomiast gracze Gwiazdy. Osłabieni bydgoszczanie zostali rozgromieni przez Lecha. - Niestety mamy kłopoty i ciężko w tej sytuacji zmobilizować piłkarzy do gry - skomentował występ swoich podopiecznych trener Maciej Karabasz.

Za tydzień ostatnia kolejka tegorocznego sezonu. Zawisza gra w Mogilnie, Chemik/Budstol w Bydgoszczy podejmuje Unię Solec Kujawski, a Gwiazda - Sadownika Waganiec.

Źródło: Gazeta Wyborcza