Na boiskach IV ligi

14.04.2008 Znakomitą passę podtrzymali w sobotę piłkarze bydgoskiej Gwiazdy, którzy rozgromili drużynę z Kowala 5:0.


Marcin Skonieczka (z lewej) szalał po prawej stronie boiska. Ogrywał Tomasza Szczepana (w środku) i Marcina Kozłowskiego. (Fot. DOMINIK FIJAŁKOWSKI)

GWIAZDA - KUJAWIAK/LUMAC
5:0 (4:0)
Bramki: Siedlecki (10. wolny), Kanik (39), Stoppel (41), Gabruś (43), Paczkowski (54). Sędziował: Jacek Rogowski (Toruń). Widzów - 150. GWIAZDA: Matysiak - Stoppel, Gabruś, Guzman, Błaszkiewicz (ż) - Sawicki (75. Wrzos), Kaczmarek, Kuszyński (60. Przybysz), Siedlecki (68. Bruski) - Kanik, Paczkowski (57. Orłowski). KUJAWIAK: Czaplicki - Barański, Mikołajczak, Rudziński, Mularski - Bergunda (62. Rutkowski), K. Janik, Ciesielski, Wojtkowiak (ż) - Klitkowski (ż, cz. 38), Olejniczak.
Zasłużone zwycięstwo odniosła Gwiazda, która (z meczu na mecz) gra coraz lepiej. Zdaniem szkoleniowca miejscowych wygrana 5:0, to najniższy wymiar kary, jaki spotkał przyjezdnych. Oba zespoły zmagały się w arcytrudnych warunkach, na grząskim boisku. Lepiej radzili sobie gospodarze, którzy już do przerwy prowadzili 4:0. Listę strzelców otworzył Michał Siedlecki, a pod koniec I połowy podwyższył Paweł Kanik. W ostatnich 4 min tej części spotkania trafieniami popisali się bydgoscy obrońcy: Bartosz Stoppel i Mariusz Gabruś. Wynik spotkania ustalił Piotr Paczkowski.

Mimo wysokiego zwycięstwa trener Karabasz nie był zadowolony ze skuteczności zawodników Gwiazdy. Zdaniem szkoleniowca, miejscowi mogli strzelić przynajmniej 4-5 goli więcej.

UNIA - LEGIA
0:1 (0:0)
Bramka: Preis (71. karny). Sędziował: Mariusz Korpalski (Lipno). Widzów - 150. UNIA: Świetlik - Winiecki, Ostrowski (ż), Grzelak (ż), Mazurkiewicz (84. Ciepłuch) - Perczyński, Zarosa (58. Pawlikowski), Krzyżanowski, Wanat - Kubas, Grzybowski - ż (89. Kajewski). LEGIA: Lampkowski - Dittmann, Gęsicki, P. Smolarz, Dahlke (ż) - Zając (ż), Wojciechowski, Preis, Urbański - Kotarski (88. Furman), Rybacki (65. Paweł Piotrowski - ż).

- Tak być nie może - żalił się po meczu trener miejscowych Robert Matuszewski. - Sędzia wypaczył wynik spotkania, niesłusznie dyktując przeciwko nam rzut karny - dodał szkoleniowiec.

Faktem jest, że wyżej notowana w tabeli Legia wygrała po golu z rzutu karnego (po faulu w polu karnym na Tomaszu Urbańskim). Jedenastkę na gola zamienił Dariusz Preis. Chełmżynianie wystąpili w Solcu Kujawskim bez pauzujących za kartki: Macieja Wojtasia i Damiana Stodolnego oraz kontuzjowanego Rafała Lewandowskiego. Zdaniem Jerzego Smolarza, trenera przyjezdnych gra była wyrównana, jednak w II połowie dogodnych okazji nie wykorzystali: Rybacki, Wojciechowski i Piotrowski.

CHEMIK/BUDSTOL - SPARTA
2:0 (1:0)
Bramki: Kawałek (24), Wolski (68). Sędziował: Gerard Gólcz (Inowrocław). Widzów - 100. CHEMIK: Retlewski - Walda, Szpejna, Raszka, Filarski - Kawałek, Kroszel, Michaliszyn (48. Spychała), Wolski - Bilski - ż (80. Korecki), Kordowski (67. Florek). SPARTA: Michalski (ż) - Lamka, Pesta, Zakrzewski, Sarnowski (80. Janczak) - Ciechowski (55. K. Szymborski), Kozłowski, Pieniądz (75. D. Szymborski), Rupiński (50. R. Ehlert) - Sztuba (ż), Ratkowski (ż).

- Wygraliśmy zasłużenie. W przekroju 90 minut stworzyliśmy kilka okazji do zdobycia bramek, a także dwukrotnie strzeliliśmy gole. Szkoda, że przyszło nam się zmagać w tak trudnych warunkach, na grząskim boisku - informował po meczu trener Piotr Gruszka.

Dariusz Durda, szkoleniowiec brodniczan miał pretensje do obrońców, za "prezenty” dla chemików, po których zdobywali bramki. Gdyby Dariusz Szymborski, w II połowie, popisał się skutecznością, to końcowy wynik mógł być bardziej korzystny dla przyjezdnych.

GOPLANIA - ZAWISZA
0:1 (0:0)
Bramka: Bajera (86). Sędziował Andrzej Meler (Brodnica). Widzów: 1100. GOPLANIA: Baranowski - Redman, Arent, D. Kempski, Marek - Skonieczka, Zaborowski (89. Mat. Kowalski), Mazurowski, Ł. Kempski (ż) - Semenowicz (57. Hanczewski), Drwięga (ż). ZAWISZA: Mac. Kowalski - Cuper, Tomczak, Łukaszewski (ż), M. Kozłowski - Maziarz, Brzeziński (80. Wiśniewski), Sobolewski (67. Loliga), Szczepan (57. A. Kozłowski) - Dah (67. Barlik - ż), Bajera.

Spotkanie dwóch drużyn walczących o pierwsze miejsce w lidze wzbudziło ogromne zainteresowanie. Na trybunach inowrocławskiego stadionu zasiadło ponad 1000 osób. Mecz był rozgrywany na bardzo grząskiej murawie. Jako pierwsi groźnie zaatakowali bydgoszczanie. W 9. minucie Leszek Arent wybił piłkę zmierzającą do bramki po strzale Tomasza Szczepana. Kwadrans później odpowiedzieli gospodarze. Po akcji Marcina Skonieczki, bliski zdobycia gola był Łukasz Drwięga, ale jego "główka” była minimalnie niecelna.

W drugiej połowie nadal trwała wymiana ciosów. Po strzale Marcina Kozłowskiego piłka trafiła w słupek, a po uderzeniu Arkadiusza Kozłowskiego - w poprzeczkę. Dwie znakomite okazje mieli również inowrocławianie. Po strzałach Skonieczki i Damiana Kempskiego, Macieja Kowalskiego, bramkarza gości uratowały słupek i poprzeczka.
W 86. min rozstrzygnęły się losy meczu. Obrońcy Goplanii nie upilnowali w polu karnym Piotra Bajery. Pierwszy strzał doświadczonego napastnika Zbigniew Baranowski obronił, ale wobec dobitki był już bezradny. Goplanistom zabrakło już czasu i sił na doprowadzenie do wyrównania.

NOTECIANKA - OLIMPIA
1:2 (1:0)
Bramki: Fortuna (12) - Kucenko (64), Gnegne (88). Sędziował Dariusz Orzechowski (Brodnica). Widzów: 350. NOTECIANKA: Bembnista - Gutowski (ż), Delekta, Bednarek, Szumacher - Gac, Fortuna (ż), Nadolski, Szot - Skoczyński (70. Babiarz), Woźniak. OLIMPIA: Osiecki - Brzykcy (ż), Kalinowski, Wszołek (ż), Roszkowski (46. Dreszler - ż) - Koczur (90. Bojarowski), Simson (55. Piceluk), Kucenko, Zarembski - Marks, Gnegne (89. Budziński - ż).

Pakościanie z ogromnym impetem rozpoczęli mecz z faworytem rozgrywek. Po raz drugi w tym sezonie chcieli pokonać grudziądzan. Już w 12. minucie prowadzenie dla Notecianki uzyskał Karol Fortuna. Przed przerwą ten sam zawodnik oraz Sebastian Skoczyński i Michał Szot zmarnowali okazje do podwyższenia wyniku.
Po przerwie do głosu doszli goście. Bartosz Bembnista, golkiper gospodarzy obronił kilka groźnych strzałów Asmana Gnegne, Michała Zarembskiego i Igora Kucenko. Skapitulował dopiero w 64. min po uderzeniu Kucenko. Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, bramkę na wagę trzech punktów dla Olimpii zdobył Gnegne.

Włocłavia - Mień Dawtona
1:1 (0:0)
Bramki: Szablewski (47. głową) oraz Nowak (69). Sędziował: Tomasz Szubiński (Bydgoszcz). Widzów: 400. WŁOCŁAVIA: Bednarski - Wojnowski, Kołtuński, Jędrzejewski, Piotrowski - Romanowski (80. Bobrowski), Abbott, Szablewski, Wuciński (90. Haberski) - Gawroński, Krusiński, MIEŃ DAWTONA: Ziemiańczyk ż (63. Rynkiewicz) - Serafin, Kozłowski, Urbanek, Mielczarek - M. Bartczak, Suliński (ż), Pińkowski, Pogorzała (ż) - Kociński (46. Małocha), Nowak.

Od początku spotkania widoczne było, że obydwie drużyny za swe główne zadanie uznały niestracenie gola. Stąd też w pierwszej połowie gra toczyła się w środku pola, a pod bramkami rzadko dochodziło do groźnych sytuacji. W 35. minucie dobrej sytuacji nie wykorzystał Krzysztof Suliński, zaś tuż przed końcem strzał Radosława Wucińskiego golkiper lipnowian Andrzej Ziemiańczyk sparował na róg.

O wiele ciekawsza była druga odsłona, która dla gospodarzy rozpoczęła się udanie. W 47. minucie z rogu dośrodkował Billy Abbott, a Tomasz Szablewski strzałem głową zdobył prowadzenie. Od tej chwili lipnowianie zaczęli grać bardziej ofensywnie. Doskonałej sytuacji do wyrównania nie wykorzystał w 58. minucie Wojciech Małocha, który w sytuacji sam na sam strzelił obok włocławskiej bramki. Wyrównujący gol padł dość nieoczekiwanie w 69. minucie. Na strzał z dystansu zdecydował się Szymon Pińkowski, piłka po rykoszecie od nogi obrońcy Włocłavii odbiła się od słupka, a pozostawiony bez opieki Adrian Nowak nie miał kłopotów z ulokowaniem jej w siatce. Ciekawie było też w końcówce. Najpierw (81. minuta) strzał Mariusza Gawrońskiego z ostrego kąta Łukasz Rynkiewicz sparował na róg, a tuż przed końcem Maciej Bednarski obronił uderzenie Małochy z najbliższej odległości.

Sadownik - Pogoń
0:1 (0:1)
Bramka: Wypijewski (58). Sędziował: Mirosław Oparczyk (Bydgoszcz). Widzów: 100. SADOWNIK: Sadecki - Gapski, Niedziałek, Zmudziński, Różański - Gradowski (60. Głowacki), T. Bartczak, Sulencki, Jankiewicz (65. Kuliński) - Dróbkowski, A. Smykowski. POGOŃ: Wanecki (75. Krzysztof Kaźmierczak) - Konkolewski, Gorgoń, Kleczewski (87. Owczarek), Karol kaźmierczak (37. D. Wojciechowski - Krzywy (55. M. Wojciechowski), Płóciennik., Roszak, Wypijewski - Matelski. Lewandowski.
Gospodarze od początku byli stroną przeważającą i w pierwszej odsłonie powinni zapewnić sobie wysokie prowadzenie. Pod bramką doskonale spisującego się Adama Waneckiego wielokrotnie dochodziło do groźnych sytuacji, ale nawet najbardziej doświadczeni piłkarze Sadownika Krzysztof Dróbkowski, Tomasz Bartczak i Artur Smykowski nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie golkipera Pogoni.

Kibice spodziewali się, że bramka padnie po przerwie. Tak się też stało, ale z gola cieszyli się przyjezdni. W 58. minucie na długie dośrodkowanie prawie z połowy boiska zdecydował się Szymon Wypijewski. Lotu silnie uderzonej piłki nie przeciął żaden z obrońców, zaś ta po odbiciu się od murawy zmieniła kierunek i ku ogólnemu zaskoczeniu wylądowała w długim rogu bramki nie najlepiej ustawionego Rafała Sadeckiego. Gospodarze atakowali do końca, jednak nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Waneckiego i zastępującego go w ostatnim kwadransie Krzysztofa Kaźmierczaka.

Lech Rypin – LTP Lubanie
2:0 (0:0
Bramki: Grzybowski (63) i Galant (81)LECH: Szreiber – Marchewka, Koprowski, Skorogorienko, Baranowski – Narodzonek, Pukławski, Buchalski, Lewandowski – Raczkowski (46. Grzybowski), Galant
Gospodarze zlekceważyli rywala i w pierwszych dwudziestu minutach mogli zostać skarceni. Nonszalancko grali pomocnicy, szczególnie nie popisał się Buchalski. Druga część meczu była już zupełnie inna. Przede wszystkim znakomicie wprowadził się do gry Grzybowski, lepiej grała lewa strona – Baranowski z Lewandowskim tworzyli spore zagrożenie. W końcu padły dwa gole. Pierwszą sytuację wypracował sobie Grzybowski, drugi gol to także popis indywidualny. Galant przejął piłkę blisko środka boiska, wykonał krótki rajd i z ok. 20 m strzeli w samo okienko bramki gości. Brawa z gol, za drugą część meczu.

Źródło: Gazetapomorska.pl