Notecianka przykryta Da(c)hem

06.04.2008 Sobotnia konfrontacja Zawiszy Bydgoszcz oraz Notecianki Pakość od pierwszego gwizdka sędziego Tomasza Perlińskiego przypominała starcie Dawida z Goliatem. W tym przypadku strona teoretycznie silniejsza okazała się bezlitosna dla przeciwnika. Bydgoszczanie byli zespołem zdecydowanie lepiej zorganizowanym, o większej kulturze gry i zasłużenie triumfowali 5:0 (2:0). Pierwsze skrzypce w szeregach niebiesko-czarnych zagrał Valentin Dah, który znakomicie wywiązał się z roli snajpera, strzelając trzy bramki.

Hat-trick napastnika rodem z Burkina Faso jest bardzo pozytywną informacją zarówno dla zespołu, jak i kibiców, którzy oczekują od Daha wysokiej formy strzeleckiej. Jaki ma być klucz do sukcesu przedniej formacji Zawiszy? "Wprowadziliśmy indywidualne treningi dla napastników. Mam nadzieję, że nasza praca niebawem zacznie owocować. Trudno być niezadowolonym z dzisiejszego występu napastników." - mówi trener bydgoskiego klubu Piotr Tworek. Szkoleniowiec zawiszan aż pięciokrotnie mógł cieszyć się z bramek zdobytych przez swoich podopiecznych. Mogło być ich jednak jeszcze więcej...

Zawisza od początku narzucił własne warunki gry, choć dominacja w środku pola nie przychodziła mu łatwo. "Starły się ze sobą systemy 1-4-5-1 z 1-4-4-2, a więc jak na dłoni widać, że Notecianka postawiła na zagęszczenie w linii pomocy." - analizuje Tworek. Niewiele to jednak dało w obliczu agresywnie grających gospodarzy. Już w piątek minucie wskutek pressingu przejęli oni piłkę w środku pola. Akcję ofensywną na prawym skrzydle zainicjował Piotr Bajera, który w bój wypuścił Damiana Cupera. Boczny obrońca niebiesko-czarnych wbiegł w pole karne i upadł po interwencji obrońcy Notecianki. Arbiter bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Szymon Maziarz, ale jego strzał obronił Bartosz Bembnista, a dobitka Cupera była niecelna.

Bydgoscy gracze szybko powetowali sobie to niepowodzenie. W 12 minucie przeprowadzili kolejną akcję prawą stroną. Szymon Maziarz dośrodkował na dziesiąty metr w kierunku Valentina Daha. Były zawodnik TKP Toruń odważnym wejściem ubiegł defensora gości i skierował piłkę w kierunku dalszego słupka bramki Bembnisty, zmuszając go do kapitulacji. Na kolejną bramkę, mimo licznych okazji, fani bydgoskiego klubu musieli czekać aż do 41 minuty. Wówczas dośrodkowanie Marcina Kozłowskiego z lewej strony wykorzystał Piotr Bajera, podwyższając strzałem głową na 2:0.


Zarówno Szymon Maziarz (pierwszy z prawej), jak i Grzegorz Brzeziński (przy piłce) dołożyli swoją cegiełkę do sukcesu w meczu z Notecianką.

Po przerwie przewaga Zawiszy wzrosła. Notecianka miała problemy z wypracowaniem sobie sytuacji strzeleckich. Jedynym jaśniejszym punktem Notecianki był grający trener Michał Nadolski, który jednak nie miał dostatecznego wsparcia w pozostałych zawodnikach. "Myślę, że o dzisiejszej porażce zadecydowało wiele elementów. Zawisza był mocniejszy w każdym elemencie gry. Graliśmy z zespołem lepiej poukładanym taktycznie. U nas ponadto zawiodła kondycja." - przyznał po zakończeniu meczu Nadolski.

Druga połowa meczu przypominała oblężenie twierdzy, a bydgoszczanie raz po raz niepokoili Bembnistę. W 52 minucie po dośrodkowaniu Cupera bramkarz gości zderzył się ze swoim obrońcą, a piłkę do pustej bramki skierował bez problemów ponownie Dah. W obliczu pewnego prowadzenia trener Tworek mógł pozwolić sobie na roszady w składzie. Na placu gry zameldował się między innymi Tomasz Szczepan, od którego rozpoczęła się najpiękniejsza akcja meczu z 74 minuty.

Były zawodnik Amiki Wronki wymienił podania z Mariuszem Barlikiem, po czym posłał prostopadłą piłkę do Maziarza. Ten zgrał ją do schodzącego na prawe skrzydło Daha, który dośrodkował wysoką piłkę w kierunku dalszego słupka bramki przyjezdnych. Tam czekał na nią Marcin Kozłowski, który odegrał ją do wbiegającego Maziarza, a ten uderzeniem głową umieścił ją w bramce.


Marcin Kozłowski (w białej koszulce) wrócił do składu Zawiszy na mecz z Notecianką po kontuzji. Mimo to, był jednym z ważnych ogniw zespołu w sobotnim pojedynku.

Efektowna akcja wzbudziła ogromny aplauz na trybunach. Emocje nie zdążyły jeszcze opaść, gdy Zawisza ponownie cieszył się z bramki. Dwójkową akcję duetu Grzegorz Brzeziński - Marcin Kozłowski wykończył strzałem z trzech metrów Dah, dla którego było to trzecie trafienie w tym meczu. Słowa uznania należą się również powracającemu po kontuzji Marcinowi Kozłowskiemu, który zagrał bardzo przyzwoite zawody. "Marcin zagrał 90 minut po długim okresie rekonwalescencji. Moja ocena nie może być pełna, ale zaprezentował się pozytywnie. Nie ukrywam, że bazujemy na sile jego lewej nogi. Ten atut postaramy się wykorzystać w innych meczach. To, czy zagra w linii pomocy czy w bloku defensywnym, będzie zależało od aktualnych potrzeb." - ocenia Piotr Tworek.

Goście jedną z nielicznych okazji mieli w 78 minucie, ale wychodzący sam na sam z Arturem Gajewskim Michał Szot uderzył zbyt wcześnia i doświadczony bramkarz gospodarzy wyłapał piłkę. Bydgoszczanie odnieśli efektowne, ale jednocześnie zasłużone zwycięstwo, dając wyraźny sygnał do walki o wygranie IV ligi i możliwość gry w barażach o drugą ligę.

Tempa nie zwalnia również Olimpia Grudziądz, która w sobotę rozgromiła aż 6:0 Włocłavię Włocławek. Z podopiecznymi Mariusza Gralaka zawiszanie zmierzą się już w najbliższą środę w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu Polski na szczeblu okręgu. Inna ekipa, z którą niebiesko-czarni zmierzą się w przyszłym tygodniu - Goplania Inowrocław, urządziła sobie ostre strzelanie w Lubaniu, gromiąc LTP 5:1. Dziewiętnastą serię spotkań zakończy niedzielny mecz Kujawiaka Kowal z dotychczasowym liderem - Chemikiem.

W sobotę na sztab szkoleniowy i piłkarzy Notecianki spadła również tragiczna informacja o śmierci byłego zawodnika klubu - Piotra Antczaka. Zawodnik, który występował w pakoskim klubie w czasach, gdy ten grał w III lidze, zmarł po długiej chorobie w wieku 41 lat.

Źródło: Sportowabydgoszcz.pl