W Grudziądzu miało być bez kibiców
26.03.2008
Policja chciała zamknąć dla publiczności grudziądzki stadion na mecz Olimpii z Zawiszą. Prezydent Grudziądza Robert Malinowski zdecydował, żeby wpuścić kibiców.
Sobotnie spotkanie piłkarzy z Grudziądza i Bydgoszczy to dla ich zespołów najważniejszy pojedynek w rundzie wiosennej. Olimpia jest druga w tabeli i przedziela bydgoskie drużyny; Chemik//Budstol oraz Zawiszę. W weekend po dwóch trafieniach Asmana Gnegne zwyciężyła na wyjeździe LTP Lubanie. Jeśli Zawisza wygra, to w tabeli zrówna się punktami z rywalem. Jeśli zwycięży Olimpia, to powiększy przewagę do sześciu "oczek".
- My sobie nie możemy pozwolić na porażkę. Dla nas to bardzo ważny mecz, który musimy wygrać. Nie wiem jeszcze, kim zagramy. Przez te kilka dni, jakie zostały do soboty, wiele może się wydarzyć - mówi szkoleniowiec Zawiszy Piotr Tworek.
Spotkanie w Grudziądzu jest także ważne dla kibiców obu drużyn, którzy na swoich stronach internetowych mobilizują się do przybycia na stadion i głośnego dopingu.
Niewiele jednak brakowało, a fani nie zostaliby wpuszczeni na stadion Olimpii. Tak postulowała grudziądzka policja, która bała się zamieszek podobnych do tych, jakie miały miejsce podczas pucharowego meczu Olimpii z Elaną Toruń. Ostateczną decyzję podjął jednak prezydent Grudziądza Robert Malinowski, przesądzając o obecności kibiców.
- Bardzo nas to cieszy, bo przecież piłkarze grają dla ludzi. Tym bardziej że zainteresowanie jest ogromne. Fani z Bydgoszczy zamówili już ok. 1000 biletów. Mam nadzieję, że przyjadą nie po to, by rozrabiać, ale po to, by dopingiem wspomagać swoich piłkarzy - mówi Ryszard Szczepański, dyrektor Olimpii.
Organizatorzy szacują, że w sobotę na stadionie może zasiąść nawet ponad cztery tysiące fanów obu zespołów.
Pierwsza kolejka piłkarskiej wiosny pokazała siłę zespołu Zawiszy, który po bardzo dobrym meczu pokonał Włocłavię, a przecież bydgoszczanie grali bez kilku podstawowych piłkarzy. Ich zastępcy udowodnili jednak, że warto na nich stawiać. Tomasz Szczepan był bohaterem meczu, a powracający do gry po kontuzji Adam Wiśniewski pokazał, że potrafi dyrygować grą kolegów. Czy zatem obaj wywalczyli sobie miejsce w podstawowej jedenastce? - pytamy Piotra Tworka.
- Należy się tylko cieszyć, że mamy tak liczny i wyrównany skład. Nikt jednak nie ma pewnego miejsca w jedenastce. Przyglądamy się zawodnikom na treningach i wtedy decydujemy o tym, kto zagra - odpowiada szkoleniowiec Zawiszy.
Dwie inne bydgoskie drużyny, Chemik/Budstol i Gwiazda, podzieliły się punktami. Podopieczni Piotra Gruszki momentami na trudnym boisku przy ul. Bronikowskiego pokazali się z dobrej strony. U kilku piłkarzy Chemika/Budstolu widać jeszcze zaległości treningowe z zimy, kiedy zamiast przygotowywać się z kolegami, leczyli urazy. Najbardziej widoczne to jest u dwójki napastników - Karola Bilskiego i Jędrzeja Florka.
- No trochę tych problemów mamy, ale z każdym kolejnym treningiem powinno być coraz lepiej - mówi szkoleniowiec Chemika. - Poza tym warunki atmosferyczne sprawiały, że łatwiej było się bronić niż atakować. Teraz to już nie ma jednak znaczenia. Przed nami jeszcze sporo spotkań i postaramy się odrobić straty - dodaje Gruszka. W sobotę Chemik/Budstol podejmuje Mień Lipno.
Źródło: Gazeta Wyborcza