Blamażu nie było
17.03.2008
LZS Palczyn przystąpił do spotkania z nadzieją, jak najmniejszej porażki. W głowach zaświeciła myśl o sprawieniu niespodzianki.
W 44. min ku uciesze miejscowych kibiców bramkę "do szatni” zdobył Jarosław Bagrowski (Fot. Dominik Fijałkowski)
Dla mieszkańców Pęchowa mecz z Zawiszą to było nie lada wydarzenie. Przygotowania rozpoczęto już dwa tygodnie temu. Specjalnie na to spotkanie postawiono m.in. niewielki płotek, odgradzający trybuny (ok. 150 krzesełek) od płyty boiska.
Rękawice na szczęście
Gospodarze wybiegli na boisko z wyraźnym respektem dla rywali. Szybko cofnęli się, próbując powstrzymać ataki rywali na 20 metrze. Zawiszanie z kolei liczyli na to, że odniosą zwycięstwo jak najmniejszym nakładem sił. Starali się grać ładnie dla oka, koronkowo rozprowadzając piłkę wszerz boiska, ale przez pierwsze pół godziny nie przynosiło to efektów. Na bramkę gospodarzy co chwilę sunęły ataki, ale piłka albo mijała bramkę albo stawała się łupem Piotra Rynkowskiego,kilkakrotnie ratującego kolegów z opresji. Pomogło mu szczęście, ale i nowiutkie rękawice, które otrzymał tuż przed meczem od wójta Henryka Styrny.
Bramkarz gospodarzy był już jednak bezradny w 31. min, kiedy płaskim strzałem pokonał go Arkadiusz Kozłowski. Piłkarze Zawiszy stworzyli sobie jeszcze kilka kolejnych sytuacji, ale byli nieskuteczni. Za to gospodarze pierwszy strzał na bramkę rywali oddali dopiero w 34. min. Piłka po uderzeniu Marcina Marciniaka minęła jednak słupek. Drugi i zarazem ostatni w tym meczu strzał w kierunku bramki strzeżonej przez Artura Gajewskiego piłkarze z Palczyna oddali dokładnie dziesięć minut później i ku uciesze miejscowych kibiców futbolówka zatrzepotała w siatce. Stan meczu wyrównał Jarosław Bagrowski. Po chwili sędzia zakończył pierwszą część gry.
Zabrakło sił
Po zmianie stron przewaga Zawiszy jeszcze wzrosła. Szybko, bo już w ciągu 10 minut zdobyli dwie bramki, czym właściwie przypieczętowali swoje zwycięstwo. Wreszcie mogli pozwolić sobie na spokojną i kombinacyjną grę. Gospodarze zaś z każdą minutą tracili siły. Dla nich gra toczyła się już tylko o najmniejszy wymiar kary. Ambitna postawa nie pozwoliła im jednak uchronić się przed stratą dwóch kolejnych goli. Przegrali wysoko, ale i tak z boiska schodzili zadowoleni z siebie.
NAJŁADNIEJSZA AKCJA: Gol Grzegorza Brzezińskiego w 69 min. Młodzieżowiec Zawiszy trafił do siatki bezpośrednio z rzutu rożnego.
KLUCZOWY MOMENT: Po przerwie goście chcieli jak najszybciej odzyskać prowadzenie. Szybko zdobyta bramka dała im spokój, dzięki czemu w końcówce mogli już tylko bawić się grą.
Źródło: Gazetapomorska.pl